Na przełomie czerwca i lipca 2021 roku, wobec problemów ze swobodnym podróżowaniem po Świecie, czy nawet Europie, postanowiłem nadrobić zaległości w zwiedzaniu Polski. Kiedy, jak nie teraz? Przed wami moja 10-dniowa wyprawa po najpiękniejszych drogach i zakątkach naszego kraju. Jeśli chcecie wiedzieć, gdzie warto pojechać motocyklem w Polsce, zapraszam do lektury.
Autor tekstu i zdjęć: Paweł Musiał
Trasa na motor – dywagacje przed podróżą
Początek sezonu motocyklowego, a nawet końcówka czerwca nie napawała optymizmem. Niestety, pandemia koronawirusa ma coraz to nowe mutacje i nawet w trakcie upałów w niektórych częściach Europy zamiast otwierać się na turystów, poszczególne władze zaostrzają przepisy (zamknięcie Lizbony na kilka dni, Wielka Brytania odnotowuje kolejny wzrost zachorowań, tym razem mutacją Delta mimo największej liczby osób zaszczepionych). Nawet tam, gdzie nastąpił znaczny spadek, trzeba się legitymować pobraniem obu dawek szczepionek, a i tak nie zawsze jest to wystarczające (Węgry całkowicie zamknięte dla turystów, można się przemieszczać jedynie tranzytem). I chociaż już restrykcje dla turystów zniosła Rumunia, Czarnogóra i niedawno Chorwacja, to konieczność przemieszczania się w określonym czasie i określonymi drogami przez kraje tranzytowe z niemożnością noclegu na ich terytorium i dziwnymi pytaniami na granicy nie zachęcają mnie do wyjazdu w tym czasie na południe. Nie wpisuje się to w ogóle w moją filozofię wolności, z czym przede wszystkim kojarzy mi się jazda na motocyklu. Pierwszy urlop, który sobie zaplanowałem, spędzę w Polsce. Tak, pierwszy, bo na szczęście mam sporo nieodebranego urlopu i w kolejnych planach jest już kolejny. Może do tego czasu wszystko wróci do normy.
Ale jeśli Polska, to gdzie?
Gdzie motocyklem w Polsce? Trasa na motor wzdłuż granic, chociaż bardzo popularna wśród motocyklistów, też mnie do końca nie satysfakcjonuje, bo przecież większość tras to po prostu zwykłe, lokalne drogi. Wymyśliłem więc sobie, że moja podróż będzie biegła ciekawszymi terenami. Szukając w Internecie najpiękniejszych dróg w Polsce z wielu portali, które ogólnie typowały TOP 10 najładniejszych tras, wypisałem ich łącznie 20. Oczywiście wiele z nich się powtarzało, ale była też część „ruchoma”, gdzie różne drogi się „wymieniały”. Naniosłem sobie trasy motocyklowe na polską mapę i stwierdziłem, że w zasadzie to prawie wszystkie są na obrzeżach naszego kraju – najwięcej w górach, nieco mniej na Pojezierzu i kilka bliżej centrum (na szczęście blisko mojego miejsca zamieszkania – Częstochowy). Postanowiłem też, że będzie to wyjazd budżetowy, czyli jak najwięcej noclegów pod namiotem, jedynie w czasie deszczu lub zagrożenia opadami będę szukał kwater.
W tym roku przygotowałem się też od strony własnych umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Jedna ze szkół (Akademia Enduro) organizująca szkolenie z „survivalu” na motocyklu skupiała się na tym jak sobie radzić samemu, by dalej kontynuować jazdę w przypadku awarii. Jeżdżąc wcześniej po Europie niestety nie byłem do końca pewien swoich umiejętności z mechaniki i jechałem trochę z „duszą na ramieniu”. Teraz, gdy zmieniałem już oponę, wulkanizowałem ją i robiłem wiele innych ciekawych rzeczy, będę dużo spokojniejszy, gdyby coś mi się po drodze przytrafiło. Tym bardziej, że trasa na motocykl, którą zamierzałem zrobić, jest dłuższa niż niektóre wyjazdy w Europę.
Przygotowania do wyprawy
Trasa motocyklowa po Polsce wstępnie zaplanowana. Co dalej? W związku z tym, że chciałbym ten wyjazd zrobić jak najmniejszym kosztem, zaopatrzyłem się w papierową mapę „Polska. Mapa campingów”. Ponadto zainstalowałem aplikację mBDL lasów państwowych, w której naniesione są tereny leśne, gdzie można legalnie biwakować – nie ma ich aż tak dużo i są niezbyt równomiernie rozmieszczone, więc wcześniej w domu kilka z tych miejsc sobie zaznaczyłem na smartfonie. Ponadto biorę do kufra, sakw, torby i tankbaga to, co niezbędne – namiot (2-osobowy), matę samopompującą (lepsza od karimaty i niewiele miejsca zajmuje), śpiwór, hamak. Oczywiście ubrania na zmianę – głównie T-shirty, krótkie spodenki, klapki, tenisówki, bieliznę, długie spodnie, kąpielówki, sweter (na zimne noce).
Do codziennej jazdy biorę spodnie jeansowe motocyklowe, kurtkę skórzaną, bieliznę termoaktywną, buty motocyklowe, rękawiczki skórzane, kask z interkomem i ubranie przeciwdeszczowe dla motocyklisty z czegoś podobnego do ortalionu, które się nakłada na normalne ubranie (kurtka, spodnie, buty i dwupalczaste rękawiczki). Ponadto 2 ręczniki, środki do higieny, latarka, sztućce, kubek, talerzyk, kuchenka gazowa na kartusz, garnek turystyczny do gotowania. Z części to komplet kluczy, zestaw do naprawiania opony, zapasowe linki sprzęgła i gazu, trytytki, smar i czyścidło do łańcucha, a także pokrowiec na motocykl. Do rejestracji wyjazdu- smartfon służący także jako GPS, aparat fotograficzny i kamera, kamera GoPro.
26 czerwca 2021 – dzień pierwszy (sobota)
Leżąc jeszcze na łóżku przejrzałem prognozę pogody która nie była zachęcająca, ale po odsłonięciu żaluzji stwierdziłem, że nie jest tak źle. Ważne, że nie pada. Przytroczyłem wszystkie bagaże do motocykla i stwierdziłem, że nawet nie będę wkładał zestawu przeciwdeszczowego na siebie ani na sakwy, może jakoś pogoda wytrzyma. Jeszcze chwila zastanowienia. Może jednak jechać do Rumunii? W końcu przygotowania są takie same. Na myśl ewentualnych nakazów jazdy wyznaczonymi drogami przez kraje tranzytowe i możliwość zmiany przepisów w każdej chwili przez kraje, które miałem odwiedzić, odechciało mi się jednak. Konieczność jazdy autostradą (Węgry), brak możliwości nocowania po drodze, ryzyko kwarantanny – nie, nie. Przecież to nie o to chodzi. Jadąc mam podziwiać widoki i mieć jak najmniej trosk. Być wolnym jak ptak. Zatem trasa motocyklowa na terenie Polski.
Szybko w głowie przechodzą mi myśli jaką trasę na motocykl wybrać. Kieruję się na Ojcowski Park Narodowy, gdzie widoki są naprawdę ładne. Znam te tereny, jak i całą Wyżynę Krakowsko- Częstochowską jak własną kieszeń, ale tym razem to pierwszy punkt wyprawy. Mijam po drodze dobrze mi znane zamki Szlaku Orlich Gniazd w Olsztynie i Smoleniu. Z boku zostawiam Mirów, Bobolice, Morsko, Ogrodzieniec (a właściwie Podzamcze). Ileż razy ja już tam byłem? Ale zamki to nie trasa, a tych na naszej Jurze jest naprawdę sporo. Wybrałem jednak jedną z najpiękniejszych i chyba najbardziej znaną i najczęściej opisywaną trasę motocyklową na terenie Polski: z Ojcowa do Pieskowej Skały i dalej w stronę Olkusza.
Zawsze tu lubię przyjeżdżać, chociaż tłumy ludzi, którzy tu są trochę psują koloryt tego miejsca. A może już są stałą częścią tego krajobrazu? Od Olkusza do Beskidu Śląskiego tnę dwupasmówką (DK94, S1, DK1, S52) by przed Ustroniem włożyć ubranie przeciwdeszczowe i zabezpieczyć pokrowcami tankbag i sakwy. Niestety deszcz mnie w końcu dopadł. Czas, który nadrobiłem wcześniej musiałem oddać przy rozkopanych drogach w Wiśle. Ruch kołowy i kilometrowe kolejki. Na szczęście motocykl ma tę przewagę, że można trochę szybciej się przebić, chociaż i tak sporo straciłem. Wjeżdżam na drogę w kierunku Kubalonki. Deszcz – o dziwo! – przestał padać, a rozgrzana wcześniej droga zrobiła się szybko sucha. Dobra nawierzchnia i sporo winki robią jednak wrażenie. O przeciskaniu się przez korek już całkowicie zapomniałem, oddając się tylko i wyłącznie jeździe. Szybko docieram pod górę do Kubalonki i jazda w dół z powrotem (droga 941). Nie jest to długi kawałek, ale naprawdę fajny. Na dole, na rondzie skręcam w prawo, by przejechać tym razem Przełęcz Salmopolską. Znam tą drogę bardzo dobrze (droga 942), ale nigdy nie jechałem nią motocyklem. Przyjeżdżam tutaj zimą na narty i jadąc nią jest ona czasami wyzwaniem także dla kierowców samochodów. Dość dobry asfalt od strony Wisły i miejscami baaardzo ostre zakręty, a także to, że jest to długi odcinek sprawiły, że skupiłem się tylko na przyjemności prowadzenia motocykla. Na szczycie chwilka przerwy dla pocieszenia oka (krajobrazy!) i można zjeżdżać do Szczyrku.
Niestety trasa na motor się zmienia: asfalt staje się coraz gorszy, a ruch puszkami większy. Ale i tak jest fajnie. W zasadzie plan minimum na dzisiaj zrealizowałem, teraz w stronę Rabki Zdrój i pomyślę co dalej. Dość mały ruch, jak na te – również mi wcześniej znane- tereny sprawił, że szybko docieram na miejsce. Godzina jeszcze w miarę młoda, jeździć mi się chce- w takim razie jadę dalej. Tylko, że znowu zaczęło padać. Kieruję się w stronę Tatr. Będąc tutaj koniecznie muszę przejechać przez Chabówkę, znaną również motocyklistom jako Patelnia. Nie jest ona zazwyczaj wymieniana wśród najpiękniejszych tras (choć widoki są naprawdę ładne), a to z tego względu, że słynie ona z czegoś zupełnie innego. To miejsce kultowe i jednocześnie tragiczne dla wielu motocyklistów, przede wszystkim tych, którzy jeżdżą brawurowo na ścigaczach. Organizowane tutaj nielegalne wyścigi oraz popisy kierowców można obejrzeć na żywo (na tak zwanej Trybunie) lub na YouTube. O Chabówce (Patelni) napisano nawet piosenki. Jazda na jednym kole czy robienie z tej części drogi toru wyścigowego przez motocyklistów wiąże się też niestety z dość licznymi, często tragicznymi wypadkami. Przypominają o tym postawione przy drodze krzyże z kaskami i kołami od motocykli. Z tego powodu jest to też ulubione miejsce Policji, która stara się zapobiegać tego typu imprezom.
Ja przejechałem przez Chabówkę spokojnie, tym bardziej, że padał deszcz i możliwość wywrotki przy składaniu motocykla była duża. Za Nowym Targiem znowu pogoda się poprawiła. Skierowałem się więc w stronę Zakopane, by stamtąd przejechać się kolejną z najpiękniejszych tras motocyklowych w Polsce: Drogą Oswalda Balzera.
To droga biegnąca u podnóży Tatr z licznymi zakrętami i wspaniałymi widokami. Niestety dzisiaj, powyżej pewnej wysokości zalegały chmury i nie mogłem zobaczyć najpiękniejszych szczytów Tatr. Skupiłem się zatem na winklach skręcając dalej przez Łysą Polanę do Palenicy Białczańskiej, skąd turyści wyruszają nad Morskie Oko. To ostatni punkt mojej dzisiejszej wycieczki. Niepewna pogoda sprawiła, że pierwszą noc spędziłem w kwaterze w Jurgowie, przy samej granicy ze Słowacją.
Udany dzień i aż cztery „zaliczone” trasy motocyklowe po Polsce (Wyżyna Krakowsko- Częstochowska, Kubalonka i Przełęcz Salmopolska, Chabówka, Droga Oswalda- Balzera)
27 czerwca 2021 – dzień drugi (niedziela)
Najtańsze kwatery dla pojedynczych turystów niestety zazwyczaj znajdują się na samej górze. Chociaż żeby jeszcze schody na to drugie piętro były szerokie! Ale nie ma co narzekać. Przenoszenie całego dobytku z motocykla na samą górę i później znoszenie go i montowanie to jedyna wada. Normalne łóżko i możliwość wzięcia prysznicu w przyzwoitych warunkach wynagradza te niedogodności. I wreszcie się rozpogodziło! Piękny widok na Tatry i najwyższe szczyty! Ale im wcześniej wyruszę tym więcej skorzystam z tego dnia. Po wczorajszym dniu uświadomiłem sobie, że w czerwcu dni są najdłuższe i to, co planowałem realizuję bez żadnego problemu i jeszcze pozostaje mi sporo czasu na jazdę w dziennym świetle, a co za idzie możliwość większych przebiegów. Tylko czy d… wytrzyma? Na razie jest z tym dobrze, wręcz byłem stęskniony za jazdą. Ustawiam GPS na Knurów, by dalej jechać przez Ochotnicę Górną i Dolną zaliczając w ten sposób kolejną z tras: Pętlę Gorczańską. Piękna pogoda, senne podhalańskie wsie i górski krajobraz sprawiają, że znowu się czuję świetnie, a wyprawa motocyklowa zapowiada się doskonale. Nic mnie jednak nie przygotowało na to, co zobaczyłem przy zjeździe na Pętlę. W sumie dość wąska droga, ale bardzo mały ruch, przepiękne widoki i bardzo liczne i ostre zakręty powodują, że skupiam się tylko na tym. Nigdy wcześniej tą drogą nie jechałem i jestem wręcz zauroczony. Zatrzymuję się nawet by zrobić zdjęcie. Uświadamiam sobie, że to po to tu przyjechałem. Delektuję się tym wszystkim a wszystkie moje zmysły chłoną to całą powierzchnią. Dobrze, że ktoś o tej trasie napisał i umieścił ją w swoim zestawieniu. Po tym wszystkim kieruję się w stronę Starego Sącza, by pojechać na południe– tym razem znaną mi już wcześniej- Doliną Popradu. To malownicza droga (971) biegnąca przez Piwniczną Zdrój, Żegiestów Zdrój do Muszyny. Krajobrazy piękne, jakość nawierzchni dobra, natomiast ruch dużo większy. Nie zmienia to jednak faktu, że rzeczywiście warto tutaj przyjechać. Jazda wzdłuż krętej granicy słowackiej, rzeki i torów kolejowych otoczonymi przez góry jest naprawdę bardzo przyjemna. W Muszynie obowiązkowo zatrzymuję się w lokalu, który rok wcześniej odkryłem przy zwiedzaniu okolicznych terenów, a mianowicie w barze Grzyb Hans Cafe.
To bar, wewnątrz którego wszystko jest związane z motocyklami. Jeden nawet wisi nad barem. Menu jest wypisane w dużych wymalowanych znaczkach przypominających logo H-D, a piwo wylewa się z kolektorów, które są odprowadzane z motocyklowego silnika typu V. Na stolikach są loga wszystkich znanych marek motocyklowych. Bardzo klimatycznie. Tyle tylko, że ja tam byłem jedynym motocyklistą w tym czasie, chociaż ludzi było sporo. Polecam to miejsce na przystanek np. kawowo- ciastkowy. Po krótkim postoju przejeżdżam przez Krynicę Zdrój kilkukrotnie się zatrzymując. To uzdrowisko z którym mam miłe wspomnienia. Za rogatkami miasta kieruję się drogą 981 w kierunku na Grybów, w stronę Gorlic. I jakie jest moje zdziwienie jak nagle z naprzeciwka jedzie tak duża ilość pojedynczych motocyklistów. Na odcinku, na którym raczej niczego się spodziewałem, pojawiły się nagle piękne winkle na dobrej jakości asfalcie. A miał to być tylko odcinek „przelotowy”. Ani na Pętli Gorczańskiej, ani w Dolinie Popradu nie widziałem tylu motocykli. Dalej czekała mnie już jazda przez Beskid Niski w stronę Bieszczad. Ten teren poznałem rok temu jadąc właśnie z Bieszczad. Mały ruch, pofałdowany krajobraz i sielskie widoki ciągną się przez większość tej drogi. Przejeżdżam przez Magurski Park Narodowy, w którym jestem po raz pierwszy i który również robi na mnie dobre wrażenie. Z dala od cywilizacji i dużych miast, gdzieniegdzie tylko porozrzucane małe wioski. Kilkanaście kilometrów przed Komańczą w oddali widzę, że się coś dzieje. Kilka zastępów straży pożarnej na sygnale, ambulans i policja. Strażacy kierują ruchem, jeden pas zajęty przez wozy uprzywilejowane. Powoli przejeżdżam patrząc co się stało. W rowie widzę leżący motocykl turystyczny z pełnym orurowaniem i kuframi, chyba BMW lub AfricaTwin. W związku z tym, że ruchu praktycznie nie ma, zatrzymuję się pytając strażaka co z kierowcą. Odpowiedział: „będzie żył, ale połamany”. To wszystko dało mi trochę do myślenia podczas kolejnych kilometrów. Przecież pogoda była doskonała, ruch prawie żaden. Dojeżdżam do Cisnej by zacząć od południa kolejną piękną trasę na motocykl: Wielką Pętlę Bieszczadzką. Zrobię ją na raty, bo w Bieszczadach muszę być dłużej. Uwielbiam te góry. Jeśli zastanawiacie się, gdzie motocyklem po Polsce, Bieszczady na pewno was nie rozczarują.
Zatrzymuje się na posiłek w Ustrzykach Górnych, gdzie po paru minutach przyjeżdża mieszana szwajcarsko- polska grupa motocyklistów. Po kilku minutach naturalna sprawa, czyli rozmowa skąd, dokąd, co i jak. Okazało się, że też jadą wokół Polski, ale już są ponad tydzień. I to co w grupach po takim czasie może wystąpić- zgrzyty, nieporozumienia, narzekania. Nie zdziwiło mnie to, bo to w końcu jedna z wad jazdy w grupie po dłuższym czasie. To między innymi dlatego gdy jadę na jachty, na Mazury, to najwyżej na tydzień, bo załogi mam różne, nie zawsze sprawdzone. Zresztą na jachcie jest chyba jeszcze gorzej niż na motocyklach, gdyż dochodzi do tego jeszcze mała powierzchnia na której się ciągle przebywa. Na motocyklu można się odłączyć na jakiś czas. Ale tak jest chyba z wszystkim- wszędzie są wady i zalety. Gdy słońce jest jeszcze w miarę wysoko nad horyzontem docieram do miejsca kolejnego noclegu- Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej w Czarnej Górnej zwiedzając jeszcze po drodze zabytek znajdujący się na liście UNESCO- cerkiew w Smolniku.
W Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej już wcześniej nocowałem i bardzo mi się tam podoba. To rzeczywiście miejsce przyjazne motocyklistom. Miła atmosfera i otwarcie ludzi wobec siebie jest dużą zaletą tego miejsca. Oczywiście tematem przewodnim w ciągu całego dnia są motocykle, ale najfajniej jest przy wieczornym ognisku i opowieściach motocyklistów. Gdy byłem tam ostatnio to głównym tematem była jazda na torach wyścigowych i wszystko co jest z tym związane- techniką jazdy, rodzajem motocykli, oponami itd. I większość osób miała coś na ten temat do powiedzenia lub się o coś pytała. Tym razem rozmowę zdominowały dwie osoby, które przyjechały na potężnych maszynach i jeździli prędkościami około 300km/h po publicznych drogach (dwupasmówkach). Zauważyłem, że większość słuchała, ale nawet nie komentowała, i po minie sądząc, zapewne gdzieś w duchu myśleli, że przez takich „wariatów” później są tragedie. Chyba jako jedyny z nimi rozmawiałem, żeby przynajmniej zrozumieć co mają wtedy w głowie i co dla nich jest ważne. Kolejny ciekawy dzień i pierwsza noc pod namiotem. Kolejne 2 najpiękniejsze trasy motocyklowe w Polsce zaliczone (Pętla Gorczańska, Dolina Popradu). Jakie piękne gwiaździste niebo!
Galeria zdjęć
20 najpiękniejszych tras na motocykl, które przejechałem podczas całego wypadu wakacyjnego (chronologicznie):
- Wyżyna Krakowsko- Częstochowska
- Kubalonka i Przełęcz Salmopolska
- Chabówka (Patelnia)
- Droga Oswalda Balzera
- Pętla Gorczańska
- Dolina Popradu
- Wielka i Mała Pętla Bieszczadzka
- Przełęcz Przysłop (Góry Słonne)
- Carska Droga
- Mazury
- DK 58 między Piszem a Olsztynkiem
- Mierzeja Helska
- Droga Kaszubska
- DK 20 z Kościerzyny do Miastka
- Trasa 1000 Zakrętów
- Z Piechowic do Sobieszowa przez Jagniątków
- Góry Sowie (Pieszyce- Walim- Sokolec- Pieszyce- Bielawa- Srebrna Góra)
- Droga Stu Zakrętów
- Autostrada Sudecka i Pętla Kłodzka
- Dolina Baryczy
C.D.N.
Turystyka motocyklowa to twoja pasja? Nasza też. Motovoyager to portal motocyklowy, na którym znajdziesz mnóstwo pomysłów na trasy motocyklowe w Polsce (i nie tylko). Koniecznie sprawdź też nasze porady i testy. Piszemy m.in. o tym, jak wybrać wygodny motocykl dla dwóch osób i o czym pamiętać przewożąc pasażera na motocyklu.
C.D.N.
Bardzo piękna , urocza trasa. Szkoda, że autor nie przedstawił trasy na mapie i przez to wzbogaciłby relację.Może jeszcze dorzucisz, Pawle?
Poprawione, uzupełnione. Wielkie dzięki