Ubiegły sezon okazał się sezonem nowości motocyklowych spod znaku średniaków adventure. Zadebiutowała Yamaha Tenere 700 w wersji WR, Aprilia Tuareg 660 oraz Ducati Desert X – który, ze swoim niemal litrowym silnikiem, trochę naciągając łapie się w to towarzystwo. Który z nich zrobił na nas największe wrażenie?
Mieliśmy okazję przejechać się w ubiegłym roku każdym z tych pojazdów. Jednymi więcej, innymi mniej, ale wystarczyło to do wyrobienia sobie zdania o tych motocyklach. Zatem po krótce, jaki jest każdy z nich?
Aprilia Tuareg 660
Motocykl po prostu genialny w teren, który potrafi dużo więcej niż wygląda. Zrobiłem nim w tym roku 8000 km i mogę powiedzieć, że spełnił moje marzenia o posiadaniu uniwersalnego motocykla – do jazdy na co dzień, do jazdy w trasy i do jazdy w terenie. Jego przód nie jest urodziwy, jego filtr powietrza często się zapycha (przy jeździe w kurzu), ale jako całokształt jest świetnym kompromisem. Na ulicy daje sobie radę jak normalny motocykl, nie czuć, że jadę offroadowym sprzętem. W trasie mogę trzymać moje ulubione 150 km/h całkiem komfortowo i dla mnie i dla silnika. Tak, jestem posiadaczem tego motka i jestem z niego bardzo zadowolony i nie mogę się już doczekać, kiedy go odbiorę z zimowania – tak jeszcze tego nie zrobiłem…
Szosa 7/10
Teren 9/10
Ogólna ocena 8/10
Kymco Xciting VS 400 – piąta generacja doskonałego maxiskutera już w salonach!
Tenere 700 World Raid
No wreszcie, chciałoby się rzec! Wreszcie Yamaha zamontowała kolorowy wyświetlacz oraz przede wszystkim profesjonalne zawieszenie w swoim hitowym dualu! Jest teoria, że Tenere 700 to najlepszy motocykl w segmencie, zatem WR powinna być jeszcze lepsza. Czy tak jest w istocie? Jak przyzwyczaisz się do jej zbyt szerokiego baku, to jazda nią w terenie okazuje się bardzo przyjemna i przewidywalna. Jednak powiększona masa daje o sobie znać. Sterowanie elektroniką jest, cóż, yamahowskie – czyli to kółeczko, którego nie da się dobrze obsłużyć w rękawicy. No ale to zawieszenie… miód! Ogólnie bardzo przyjemny motocykl, ale nie pozbawiony wad – np dętkowe koła, które ok, w razie przebicia napytają ci problemów.
Szosa 7/10
Teren 7/10
Ocena ogólna 7/10
Ducati Desert X
Ducati zrobiło kolejny świetny motocykl. Jego silnik i elektronika to majstersztyk. Nie chciałbym niczego więcej od motocykla adventure średniego segmentu na asfalcie, niż daje mi to DesertX. Choć jego nazwa jest typowo offowa, to to jak odpycha się od czarnej wstęgi i jak prowadzi się w zakręcie, to jest typowo szosowo-sportowe. Mam wrażenie, że Ducati nie potrafi zrobić motocykla bez tej swojej sportowej żyłki. Tak też jest w przypadku tego pojazdu. Natomiast w terenie czuć jego masę, czuć wysoki środek ciężkości i w off najlepiej wjeżdżać nim gdy bak zalany jest do połowy. Uwierzcie mi, to dużo zmienia. Oczywiście jeżeli jeździmy po szutrze, to nie ma problemu, ale jak wjedziemy w cięższy teren, w piasek, zaczyna nim rzucać. Pod zdecydowaną ręką da sobie radę w każdym terenie, ale kierownik musi wiedzieć co robić. To nie jest motocykl dla każdego. A czy dla mnie? No chciałbym go mieć…
Szosa 10/10
Teren 6/10
Ocena ogólna 8/10
Podsumowanie
Krótkie zderzenie kompetencji. Jeśli chcecie jeździć duuuużo w terenie – Tuareg. Jeśli zdecydowanie więcej i także sportowo po asfalcie to DeserX. Jeśli planujecie daleką trasę i ciągnie was do globtroterki poza cywilizacją, to słynna bezawaryjność Yamahy i jej ogromny bak powinny stać się waszym wyborem. Jak widzicie jednej odpowiedzi nigdy nie było, nie ma i nie będzie, a jedynie jazda próbna pozwoli wam rozwiać wasze wątpliwości.
My w tym roku planujemy wielkie porównanie motocykli, w którym wystąpią również powyższe motocykle. Bądźcie czujni!
