TurystykaRelacje z wyjazdówZaskakująca Białoruś. Honda Africa Twin i tajniak nad jeziorem

Zaskakująca Białoruś. Honda Africa Twin i tajniak nad jeziorem [WYPRAWA]

-

Zjeżdżamy z autostrady – i trafiamy na zlot zabytkowych samochodów z krajów byłego ZSRR. Pojazdy są naprawdę ciekawe – wielkie chromowane cadillaki, dostojne ziły i czajki, na nas największe wrażenie robi jednak maleńki kabriolecik SMZ S3A, produkowany w ZSRR po wojnie głównie dla inwalidów wojennych. Mikroskopijne dwuosobowe autko z 10-konnym silnikiem 350 ccm ma wszystkie przełączniki w rękach i wygląda jak wyjęte z filmów o wilku i zającu. Patrząc na nie sposób się nie uśmiechnąć. Po serii zdjęć ruszamy dalej. Chcemy przenocować w okolicach Zalewu Wilejskiego, największego na Białorusi sztucznego zbiornika wodnego.

Jeden z niewielu szutrów

Docieramy tam późnym popołudniem. Wjeżdżam w leśny dukt, prowadzący do brzegu i parkuję motocykl. Słońce właśnie zachodzi – szybko wyjmuję aparat i idę zrobić zdjęcia pozalewanych terenów – o tej porze roku tama jest otwarta. Światło jest wspaniałe, a ja bardzo pochłonięty robieniem zdjęć.

Nie zauważam, że 5 metrów od motocykla zatrzymuje się citroen picasso – mimo że z obu stron jest ten sam las. Z samochodu wychodzi Białorusin i bacznie lustrując naszą tablicę rejestracyjną zaczyna towarzyską pogawędkę z Kasią. Skąd jesteśmy? Z Polszy. A z jakiego miasta? A na jak długo? A będziemy tutaj spali? A kiedy wyjeżdżamy? A dużo robimy zdjęć? A jak nam się podoba Białoruś? A prezydent? A co myślimy o demokracji? A kontaktowaliśmy się tu z miejscowymi Polakami?

Ja tego nie słyszę – gdy zauważam w końcu, że skonsternowana Kasia ściąga mnie błagalnie wzrokiem – podchodzę i po chwili rozpoczynam kontrofensywę.

W szczerym polu na końcu świata znaleźliśmy kamienny kościół z XIII wieku. Obecnie jest to cerkiew
W szczerym polu na końcu świata znaleźliśmy kamienny kościół z XIII wieku. Obecnie jest to cerkiew

A pan? Co pan tu robi? Aha, na ryby pan przyjechał. No ale gdzie są robaki? I zanęta? I wędka? Aha, nakopie pan robaków. A czym pan chce tych robaków nakopać – dłońmi? Nie, saperką, razem z wędką są w bagażniku. A można zobaczyć jaki model wędki, bo też trochę łowię? Nie, nie można, bo właśnie zamek się zaciął. A wygodnie tak panu w sandałach i szortach na ryby, komary tną przecież okrutnie?

Po serii takich pytań z naszej strony człowiek strzela focha i odchodzi mówiąc, że musi odebrać telefon – chociaż żadnego dzwonka nie słyszymy. Zasłaniając dłonią usta rozmawia kilka minut 20 metrów od nas, po czym rekomenduje nam świeżo wyremontowany hotel, jak twierdzi – jedyny w okolicy, w miejscowości Wilejka. Zgoda, postanawiamy grać z nimi w tę grę dalej, tym bardziej że robi się ciemno. Do Wilejki mamy jakieś pół godziny. Cała sytuacja bardziej nas bawi i wciąga niż napawa strachem, sami też jesteśmy ciekawi co będzie dalej. Jedziemy do Wilejki.

Hotel rzeczywiście pachnie nowością. Skóra i szkło, pierwsza klasa. Odnosimy wrażenie że recepcjonistka jest na nasz przyjazd przygotowana, choć bardzo przekonująco udaje zaskoczenie. Dostajemy pokój 333. Trzecie piętro, widok na obskurne podwórko.

Runda druga, brniemy dalej. – A czy możemy dostać inny pokój, z widokiem na ulicę? Niestety nie. – A może na innym piętrze? Momencik, musi zadzwonić do dyrektora. Mija kwadrans. Dyrektor oddzwania. – Niestety na innym piętrze też nie ma. A dlaczego? Bo cały hotel jest zajęty. Hmm, nie spotkaliśmy w holu żywej duszy, jedynym pojazdem na parkingu jest nasz motocykl. – Jak to zajęty, przecież jest pusto? – Goście śpią. – Śpią o 21? Ale ok, kończymy zabawę. Pokój 333 zostaje przez nas bardzo dokładnie zlustrowany, ale nie znajdujemy śladu kamer czy podsłuchów. Pewnie dobrze je ukryli. A niech sobie słuchają, jutro wyjeżdżamy.

Następnego dnia ruszamy w kierunku granicy i bez specjalnych przygód wieczorem meldujemy się w domu. Incydent z ostatniego dnia naszej podróży traktujemy raczej jako ciekawostkę – ani chwili nie czuliśmy zagrożenia. Przez pięć dni naszej podróży spotkaliśmy natomiast wspaniałych ludzi i ciekawy, wart zwiedzenia kraj. Na pewno tu jeszcze wrócimy.


Podziękowania

Dziękujemy księdzu Tadeuszowi Wołosowi z Mozyrza za gościnę i serdeczność.


Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim!
Mariusz Ignatowicz
Mariusz Ignatowicz
Z wykształcenia arabista. Z zawodu – dziennikarz od ponad 20 lat. Był m.in. korespondentem „Rzeczpospolitej” i PAP w Sankt-Petersburgu, redaktorem naczelnym „Gazety Finansowej”, a także zastępcą redaktora naczelnego „Pulsu Biznesu”. Na motocyklu lubi podróżować indywidualnie. Interesuje się kulturą Bałkanów i tam często planuje swe motocyklowe podróże. Oprócz turystyki motocyklowej uwielbia nurkowanie. Zna cztery języki, w tym arabski.

6 KOMENTARZE

  1. Bardzo ciekawa i wywazona relacja. Tez sie zastanawiam od roku nad wyprawa na Bialorus i teraz juz nie mam watpliwosci. Nawet moja shadowa sobie poradzi a najbardziej obawialem sie stanu drog. Pozdrawiam.

  2. Generalnie moje odczucia były podobne (pojechaliśmy w sierpniu). Nie zgodze się tylko z opinią na temat białoruskiej milicji. Nas kilka razu zatrzymywano, miałem wrażenie że tylko dlatego, że jesteśmy Polakami. Czepiali się absolutnie wszystkiego, byli aroganccy i miłego wrażenia nie pozostawili.

  3. Do opisu Autora chciałbym dorzucić swoje trzy grosze na temat jakości benzyny. Polecam tankowanie na stacjach koncernów rosyjskich (np. Łukoil) a nie tych białoruskich. Zdarzyły mi się z tego powodu problemy – miałem wrażenie że liczba oktanów jest nie 95 a 92 lub mniej, silnik się dławił. Dla Hondy Africa Twin którą podróżował Autor to pewnie nie ma większego znaczenia, przy bardziej wymagających motocyklach na wtrysku może to jednak być problem.

  4. Rzeczywiście drogi na Białorusi są bardzo dobre, o niebo lepsze niż nasze.Ruch mały a Białorusini jeżdżą zazwyczaj bardzo rozważnie w odróżnieniu od Rosjan.Niestety mają zwyczaj przewozić swoimi pojazdami najdziwniejsze rzeczy w najdziwniejszy sposób.Jeśli coś z samochodu zleci na asfalt z reguły głowy sobie tym nie zawracają więc trzeba uważać na leżące na drodze gdzie nie gdzie deski, cegły czy inne atrakcje.Poza tym to bardzo atrakcyjny dla motocyklowej turystyki kraj.Policja(Milicja) też mniej pazerna od ukraińskiej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY

ZOBACZ RÓWNIEŻ