Kraje bałtyckie nie budzą takich emocji jak południowa Francja czy Sycylia. A jednak tam także czekają niezwykłe przygody i fantastyczne widoki. Przypominamy wyprawę dookoła Bałtyku, którą opisała Marta.
Tekst i zdjęcia: Marta Kasprowicz
Mieliśmy wstać o 6:00, ale nie udaje nam się zwlec z łóżka. Po śniadaniu i zapakowaniu wszystkiego udaje nam się wyruszyć około 9:00.
Niestety pogoda nie nastraja optymistycznie. Mimo to obieramy kierunek południe. Ja szczęśliwa, że w końcu jedziemy a jednocześnie niepewna co kierowcy przyjdzie do głowy, z niepokojem spoglądam na coraz ciemniejsze chmury nad stolicą, On zdaje się wciąż kombinować w swej głowie gdzie ostatecznie jechać.
Przy zjeździe na Trasę Toruńską zaczyna padać. Zawijamy na stację przy Łabiszyńskiej gdzie spotykamy dwóch crossowców. Oni też jadą na południe, ale z ich wiedzy wynika, że tam wszędzie pada. Po krótkiej wymianie zdań, ubraniu się w gustowne kondomy przeciwdeszczowe zmieniamy plany, robimy nawrotkę i kierujemy się na północny wschód. Będzie co ma być. Kilkadziesiąt kilometrów dalej zdejmujemy nasze gustowne wdzianka, a po następnych kilkudziesięciu kilometrach bieliznę termiczną. Północny wschód zaskakuje nas coraz lepszą pogodą. Piękne słońce, pola, łąki, lasy – czego chcieć więcej.
Litwo, ojczyzno moja…
Na postoju ustalamy, że naszym dzisiejszym celem jest Wilno. Ostatni punkt po naszej stronie granicy to kantor w Białymstoku, trzeba sprzedać kuny, które zostały nam z wyjazdu do Chorwacji. Raczej nie będą nam potrzebne podczas tej wycieczki. Wcześniej jednak zatrzymujemy się w Macu żeby coś zjeść i jakiś sensowny kantor znaleźć. Kuna nie jest przyjmowana w każdym. Rezerwujemy też nocleg, korzystając z darmowego wi-fi. Kto wie jak wygląda to na Litwie. Znaleźliśmy hotel w odległości spaceru od starówki i ruszyliśmy po litewskich autostradach do celu. Pomysł z pozdrawianiem się motocyklistów istnieje i tu, bardzo mi się to podoba. Czasami tylko ciężko podnieść rękę w górę. Droga jest zaskakująco dobra, ba, kierowcy ciężarówek na litewskich numerach jeżdżą zaskakująco przewidywalnie, spokojnie i są bardzo, ale to bardzo mili zjeżdżając na bok i puszczając nas jak tylko jest to możliwe. Ciekawe – zupełnie inaczej zachowują się na naszych drogach, czego doświadczyliśmy wielokrotnie. Panowie kierowcy, bardzo proszę, jeździcie u nas w kraju tak jak u siebie i wszyscy będą zadowoleni.
Krajobraz nie zmienia się drastycznie. Dookoła jest prawie jak u nas przy mniejszych drogach. Niewielkie wioski w sporej odległości od trasy, skromne domy, pola, łąki, lasy, bociany. Znacznie mniej tutaj zagospodarowanej i zamieszkałej przestrzeni, brak też wszechobecnych w Polsce reklam wielkoformatowych. Wszystko pachnie tak samo. „Litwo, Ojczyzno moja …” można się łatwo pomylić.
Po dotarciu do Wilna, zameldowaniu w hotelu i doprowadzeniu do porządku po całodziennej jeździe, wybieramy się na spacer na stare miasto. „To tu niedaleko, wystarczy iść w prawo i cały czas prosto” – szkoda, że recepcjonistka nie mówi, że będziemy musieli wracać spory kawałek pod górę.
Ludzie z Podlasia i Suwalszczyzny tłumaczą zachowanie Litwinów nieuchronnością kary, jaka czeka na nich u siebie i wolnością, jakiej doświadczają u nas. Ponoć tam bardzo łatwo o mandat za każde niemalże przewinienie na drodze, u nas tylko fotoradary.
Planowałem taka podróż w tym sezonie, ale za dużo zmian zawodowych moich i dziewczyny. W przyszłym roku ruszę na pewno, ale raczej najpierw w stronę Niemiec, stamtąd szybciej promem do Danii, a w Szwecji wzdłuż wybrzeża. Jakby były 2 tygodnie to i Zatokę Botnicką się objedzie.
W przyszłym roku wybieramy się tą samą drogą do Tallina, a następnie dalej na Northcape :) (wszystko na blogu)
Z Niemiec do Danii a potem Szwecji warto pojechać mostem :) trochę drogo ale to jedyny taki most.
Dookoła Bałtyku??? To jakaś bzdura… Litwa, Łotwa, Estonia, a potem promem do Szwecji??? Dla mnie wyprawa zupełnie bez sensu… Poza tym, z Niemiec nie jedzie się do Danii mostem…
To ciekawe, znaczy ze wcale nie jechaliśmy Oresundbron. Dla Ciebie wyjazd może być bez sensu dla nas miał sens i właśnie na taka trasę mieliśmy ochotę i czas. Nie musisz tego rozumieć ani powtarzać.
Brawo, piękna wyprawa! Szkoda, że nie mieliścia czasu zwiedzić Sztokholmu – piekne Stare Miasto.
Pozdrawiam
Dzięki :) niestety czas nas naglil ale kiedyś może to nadrobić.
Wspaniała wyprawa, też sobie „ostrzę zęby” na coś takiego. Super!!!
Gorąco polecam. W tym roku pojechaliśmy w zupełnie innym kierunku, ale o tym na blogu.
Przy okazji aktualizuję adres, zmieniliśmy nazwę (nie mamy już KTMa oraz z innych powodów):
http://life-xpedition.blogspot.com