Na testy do naszej redakcji trafiła amerykańska nowość na 2020 rok – Indian Challenger Limited. Motocykl, którego zadaniem jest mocne namieszanie w segmencie ciężkich, mocarnych i ekskluzywnych motocykli turystycznych typu bagger/cruiser. Czy mu się uda? Sprawdziłem to!
Szczypta historii
Zacznijmy może od tego, że The Indian Motorcycle Manufacturing Company jest najstarszą amerykańską marką motocyklową. Firma powstała w roku 1901 w Springfield w stanie Massachusetts dwa lata przed wytwórnią Harley Davidson Motor Company. Nie każdy o tym wie, kojarząc amerykańskie motocykle jedynie z HD, a trzeba przecież oddać Indianowi to, co jego.
Indian Challenger Limited…
… wielki, ciężki, ekskluzywny, nowoczesny, ociekający elektroniką i technicznymi udogodnieniami amerykański power bagger. Tak mógłbym jednym zdaniem określić ten sprzęt. Ale jeżeli ten test miałby się zawrzeć tylko w jednym zdaniu, to musiałbym jeszcze dodać przymiotnik – drogi. Bo jak inaczej określić jego cenę, za którą można kupić kawalerkę w Łodzi? Ale po kolei.
Absolutna nowość
Challenger powstał od podstaw i nie jest to żadna wersja rozwojowa, żadna kontynuacja innego modelu, a narysowany i zaprojektowany od podstaw nowy sprzęt, oparty na nowym silniku, nowej ramie i zaawansowanej, niespotykanej do tej pory w tym segmencie motocykli elektronice. Ostatnie pojęcie obejmuje zarówno nowy system zarządzający multimediami i ustawieniami motocykla, czyli Indian Ride Command II (w języku polskim), jak i elektronikę zakrętową, opartą na boschowskiej jednostce pomiarowej IMU – sterującą ABS-em oraz kontrolą trakcji.
Skąd przydomek power bagger?
Oczywiście od silnika, drzemiącego w aluminiowej ramie Challengera. Piec, który go napędza to najnowsze V2 Indiana o miłej dla ucha nazwie PowerPlus. Jednostka ta, z kątem rozwarcia cylindrów 60 Stopni, jest chłodzona cieczą. Pojemność? 1768 ccm. Moment obrotowy? 178 Nm już przy 3800 obr.min! Moc? 122 KM! Te wartości mówią same za siebie. Silnik współpracuje z sześciostopniową skrzynią biegów (chodzącą wprost wzorowo), gdzie szóstka traktowana jest jako nadbieg – podobno, bo ja nie zauważyłem braku mocy na szóstym biegu, tak charakterystycznym dla nadbiegów, i nie miałem potrzeby redukcji do piątki przy wyprzedzaniu w trasie. Jednostka wyposażona jest też w sprzęgło antyhoppingowe zapobiegające blokowaniu się tylnego koła przy agresywnych redukcjach.
Ciekawostką jest to, że Amerykanie tak zaprojektowali PowerPlusa, aby ten wymagał jak najmniej skomplikowanych czynności obsługowych. Zatem mamy w nim hydrauliczne kasatory luzów zaworowych oraz hydrauliczny napinacz łańcucha rozrządu, co wpłynęło na mniejsze koszty serwisu motocykla.
Elektroniczne ryzy mechanicznego potwora
Nad tym potworem pieczę sprawuje potężna elektronika. Zacznijmy od map zapłonu. Mamy ich trzy. Deszcz, Standard i Sport. Na deszcz nie trafiłem, więc muszę się przyznać bez bicia, że nie próbowałem nawet pracy tej mapy – po co się ograniczać? Mapa standard zapewnia mega osiągi, pozwala czerpać przyjemność z przyspieszeń i nie pozbawia jednostki dynamiki, niemniej jednak oddawanie mocy jest mniej gwałtowne i bardziej przewidywalne niż na mapie Sport. Mocy… przede wszystkim oddawanie momentu obrotowego. Ale jednak cała zabawa zaczyna się na mapie Sport. Tutaj PowerPlus pokazuje swojego powera, którego w ryzach trzyma kontrola trakcji (jej ingerencja jest zauważalnie inna w zależności od wybranej mapy) – oczywiście z możliwością jej wyłączenia.
Jeżeli chcesz utrzeć nosa ścigantom spod świateł, musisz wyłączyć kontrolę trakcji, bo mimo rozgrzania, bardzo dobrych poniekąd opon, Metzeler Cruisetec, kontrola odetnie ci moment potrzebny do nieskrępowanego przyspieszenia, pozostawiającego kreskę gumy na asfalcie. Aby wyłączyć kontrolę trakcji wystarczy nacisnąć środkowy przycisk pod ekranem Ride Command i wybrać opcję dezaktywacji TC. Wszystko to można zrobić w czasie jazdy, bez zatrzymywania się. Fajnie! Aaaa, jeszcze fajniejsze, szczególnie dla mniej doświadczonych jeźdźców jest to, że kontrola trakcji, (jak i niżej opisywany ABS) dostosowuje swoją pracę w zależności od kąta złożenia motocykla.
ABS wie co się dzieje z motocyklem – zaufaj mu
Kolejnym systemem, który jakiś czas temu znaleźć można było raczej tylko w motocyklach sportowych, to potocznie nazywany zakrętowy ABS. Tutaj, w Indianie Challengerze, technologia ta nosi nazwę Smart Lean, a oparta jest na jednostce nawigacji inercyjnej – tzw. IMU produkcji Boscha. IMU rozpoznaje kąt złożenia motocykla i zapobiega uślizgowi kół w zakręcie. Podobnie współpracuje z wyżej wspomnianą kontrolą trakcji oraz z systemem Drag Torque Control, który zapobiega blokowaniu się tylnego koła przy agresywnej redukcji biegu (to tak jakby antyhopping nie wystarczył). Tutaj muszę wam coś powiedzieć – odkryłem pewną funkcję/dysfunkcję (niepotrzebne skreślić) tej całej elektroniki.
Jeżeli chcemy spektakularnie spalić kapcia pod knajpą, oj tam delikatnie przysmażyć laćka ku uciesze gawiedzi, to musimy wyłączyć kontrolę trakcji. Po jej dezaktywacji taka sztuczka jest możliwa. Ale… okazuje się, że komputer głupieje i dodatkowo wyłącza też ABS, wyświetlając jego błąd, zaraz po wykonaniu burnoutu. Także miejcie na uwadze, że po tej karkołomnej czynności, ABS was nie chroni i możliwe jest kontynuowanie imponowania gawiedzi przez blokowanie tylnego koła w czasie jazdy lub też zrobienie sobie mega obciachu przez zblokowanie przedniego…
Hamuj zawsze prawą stroną ciała
Hamulce, choć mocarne – mamy z przodu dwie tarcze średnicy 320 mm oraz radialnie mocowane czterotłoczkowe zaciski Brembo, to jednak bez zaproszenia do zabawy tylnego hamulca nie wygenerujemy interesujących nas opóźnień. Amerykanami po prostu trzeba hamować zawsze prawą stroną ciała – ręką i nogą. Jeżeli użyjemy obu hamulców, motocykl praktycznie staje w miejscu.
To jednak turystyk jest
Na razie rozpisuję się o, można powiedzieć, sportowych dobrodziejstwach tego motocykla, tak jakbym zapomniał, że to sprzęt pełną gębą turystyczny. Zacznijmy może od tego, co mnie zdziwiło. Otóż na pokładzie tego motocykla nie ma… grzanych manetek. Sprzęt wartości łódzkiej kawalerki bez grzanych manetek? W naszym klimacie? Ja rozumiem, że Kalifornijczyk może ich nie potrzebować, ale Europejczyk jak najbardziej. Można oczywiście dokupić oryginalne, akcesoryjne manetki z katalogu Indiana za… prawie 2000 zł i to bez montażu. Face palm. Ale szczerze mówiąc to jest jedna z bardzo niewielu wad tego sprzętu.
Telewizor centrum zarządzania
Manetek grzanych brak, ale za to mamy pełny interfejs elektroniczny, oparty na siedmiocalowym, kolorowym, dotykowym (działającym w rękawiczkach) ekranie. To właśnie nowy Indian Ride Comand II, zawierający w sobie absolutnie wszystko – centrum rozrywkowo – informacyjne naszego motocykla. Zaczynając od nawigacji – która niestety w moim egzemplarzu jeszcze nie miała polskich map, przez komputer pokładowy ze wszystkimi wskazaniami – wybaczcie, nie będę ich wymieniał, bo jest tam naprawdę wszystko – od spalania chwilowego, przez informacje o ciśnieniu w oponach i ładowaniu akumulatora, do wykresu wysokości n.p.m na jakiej jeździliście. Do tego mamy możliwość sparowania systemu z telefonem i interkomem, rozmowy głosowej słuchania muzyki z radia, z telefonu, z pendrive, za pomocą zarówno słuchawek w kasku (jeżeli je mamy), jak i wbudowanych, 100-watowych głośników.
Wygoda w każdym calu
Inne udogodnienia turystyczne? Elektroniczny tempomat, bezdotykowy kluczyk, elektrycznie regulowana szyba, kufry boczne o pojemności 68 litrów – z centralnym zamkiem, wyjątkowo wydajne oświetlenie full led – z przodu, czułem się jadąc nocą, jakbym jechał lokomotywą – tak świecą te lampy.
Natomiast kolega jadący za mną narzekał, że w pełnym słońcu nie widać tylnych świateł Challengera i wyglądają jakby cały czas świecił się stop – a to odbijające się promienie słońca. Cóż – to akurat koszt minimalistycznego wyglądu.
Regulacja? Jest, ale schowana!
Jeśli mowa o turystyce, to muszę też wspomnieć o zawieszeniu, które naprawdę daje radę. Z przodu mamy potężne upsy, a z tyłu amor FOXa z hydrauliczną regulacją napięcia wstępnego – aby się jednak do niej dostać, należy zdjąć lewy plastikowy boczek i posiadać w ręku klucz płaski rozm. bodajże 10. Na mazurskiej, wyjątkowo nierównej drodze, choć wytrzęsło mnie srogo, to jednak nic nie dobiło i ani kręgosłup, ani kość ogonowa mnie nie rozbolała.
Tu powinienem jeszcze wspomnieć o kanapie. Szerokiej, wygodnej, ani za miękkiej, ani za twardej, dzięki której dałem radę bez problemu zrobić kilkaset km jednego dnia bez bólu tyłka.
Znakomicie wyważony ciężar
Jeżeli miałbym określić jak jeździ mi się tym motocyklem, to powiedziałbym, że wyjątkowo dobrze. Zaskakująca jest kontrola nad tym mastodontem, ważącym na gotowo do jazdy ponad 380 kg! Bezwzględnie słucha się kierowcy i pozwala na równą jazdę z lżejszymi i szybszymi motocyklami. Pozycja za kierownicą – wyciągnięta trochę do przodu, z nogami ustawionymi na szerokich i wygodnych podestach – jest dla mnie bardzo komfortowa. Choć mam 190 cm wzrostu, nie czuję się poskładany, wręcz odprężony. Jest mi wygodnie. W trasie, dzięki potężnej owiewce, można trzymać zadaną przez nas prędkość podróżną. Moja oscylowała w okolicach 140-150 km/h. To wystarczy, żeby się dobrze czuć i kontrolować maszynę.
Przy takiej prędkości ten sprzęt prowadzi się rewelacyjnie po autostradowych winklach. Zapomnijcie o tendencji do tzw. ryby, która często spotykana jest w tego typu motocyklach. Nic z tych rzeczy. Pojazd prowadzi się jak po sznurku, nawet przy dużych złożeniach.
Wielki terenowy zaskok
Aby dojechać w urokliwe miejsce na Mazurach, gdzie postanowiliśmy w czasie testów Challengera przenocować pod namiotem, musieliśmy wjechać w ubitą drogę szturową, a potem leśną. W sumie ponad 8 km offroadu. Challenger poradził sobie REWELACYJNIE! Byłem w szoku, jak stabilnie szedł po luźnym podłożu. Zostawiłem włączone wszystkie stystemy i postanowiłem im zaufać. Kontrola trakcji nie pozwalała na uślizgi tylnego koła, a abs na zblokowanie kół przy dohamowaniu przed zakrętami. Dodatkowo wielka masa – motocykla, mnie i bagażu – około 500 kg, sprawiła, że na leśnej drodze motocykl prowadził się jak po twardym szutrze. Luźny piasek po prostu był wyciskany spod opon, a sprzęt jechał jak po twardym. Naprawdę nie ma co bać się zjechać z asfaltu takim sprzętem, oby tylko nie trzeba nim było zawracać cofając pod delikatną górkę. Brak biegu wstecznego, nawet elektrycznego pomagiera, sprawia, że jest to czynność bardzo trudna.
Małe minusy podkreślają plusy
Ogólnie cały motocykl odbieram mega na plus, a szczerze mówiąc, to najlepszy ciężki amerykański motocykl, jakim do tej pory jeździłem, a trochę już ich było… Czy coś mnie w nim denerwowało? Jedynie czujnik światła Ride Commanda, który chyba nie rozróżnia w pełni nocy od dnia, a lampę przydrożną potrafi wziąć za słońce. Nie było przyjemne, gdy nocą ekran z ciemnego, nagle robił się jasny. To trzeba byłoby poprawić. Szyba mogłaby być wyższa, bym mógł w pełnej ciszy jechać z większymi prędkościami – ale jest takowa w katalogu części akcesoryjnych o wysokości 40 cm. Brak grzanych manetek w podstawowej wersji i ich dodatkowy koszt 1939 zł (bez montażu) to przegięcie.
Panie, ile za to?
Na koniec cena. Ta kawalerka, o wymiarach 178 Nm na 122 Km na 1768 cm3 kosztuje 139 900 zł. Dostępna jest w dwóch wersjach – Dark Horse oraz testowanej Limited, które różnią się od siebie głównie wizualnie.
Co tu dużo mówić, dla mnie Indian Challenger Limited to klasa sama w sobie, motocykl, który mógłby być ozdobą mojego garażu i idealnym przyjacielem na dalekie turystyczne wojaże po Europie w amerykańskim stylu. Amerykańskim stylu power baggera – bo jego osiągi, łatwość jazdy po zakrętach i chęć z jaką to robi – kuszą do sportowej jazdy. Challenger to jednośladowy odpowiednik musclecara, z tą jednak różnicą, że Challenger skręca, skręca i to jak! Jest to też najlepszy motocykl Indiana, jakim do tej pory miałem okazję się przejechać, najlepszy amerkański motocykl w ogóle, jakim do tej pory jeździłem. Szczerze mówiąc, jazda nim podobała mi się nawet bardziej od jazdy FTR-em – sam dziwię się, że to piszę, ale taka jest prawda.
Aaaa, byłbym zapomniał – od dźwięku silnika, nawet na oryginalnych wydechach, dostaję gęsiej skórki. Ryk wchodzenia na obroty, bulgot schodzenia… basowy majstersztyk.
Polecam każdemu z was przejażdżkę Challengerem – najmocniejszym powerbaggerem dostępnym na rynku. Mnie urzekł ten motocykl i rozstawałem się z nim z nieukrywaną niechęcią…
Dane techniczne:
Silnik
Typ silnika PowerPlus
Pojemność 1768 cm3
Średnica cylindra x skok tłoka 108mm x 96.5mm
Stopień sprężania 11.0:1
Elektroniczny układ wtrysku paliwa Elektroniczny wtrysk paliwa, zamknięta pętla / dwa otwory 52 mm
Osiągi
Maksymalny moment obrotowy 178 Nm przy 3800 obr./min
Maksymalny moc 122 KM
Przeniesienie napędu
Napęd Napęd zębaty ze sprzęgłem mokrym
Sprzęgło Mokre, wielotarczowe, antyhoppingowe
Podwozie
Zawieszenie przednie – typ/skok Odwrócony widelec teleskopowy / 130 mm
Zawieszenie tylne – typ/skok Pojedynczy amortyzator z hydrauliczną regulacją wysokości jazdy / 114 mm
Hamulce przednie Dwutarczowe / tarcza półpływająca 320 mm (średnica) / zacisk radialny 4-tłoczkowy
Hamulce tylne Jednotarczowe / tarcza pływająca 298 mm (średnica) / zacisk 2-tłoczkowy
Opony przednie Metzeler Cruisetec 130/60B19 66H
Opony tylne Metzeler Cruisetec 180/60R16 80H
Koła (przód/tył) 19″ x 3.5″ & 16″ x 5″
Układ wydechowy Podwójny wydech dzielony z rezonatorem
Wymiary
Długość 2500.7 mm
Szerokość całkowita 990.2 mm
Wysokość całkowita 1428.5 mm
Masa (bez płynów/z płynami) 365 kg / 381 kg
Dopuszczalna masa całkowita pojazdu 628 kg
Wysokość siedzenia (pod obciążeniem / bez obciążenia) 672.0 mm
Kąt przechyłu 31°
Rozstaw osi 1667.8 mm
Prześwit 137.3 mm
Kąt nachylenia główki ramy 25°
Wyprzedzenie 150.0 mm
Pojemność zbiornika paliwa 22.7L
Wyposażenie standardowe
Wyposażenie standardowe • Elektroniczny tempomat • Oświetlenie w technologii Full LED • Wygodne siedzenie • System ABS • Zapłon bezkluczykowy • Wodoszczelne kufry • Sportowe hamulce Brembo® z radialnymi zaciskami • Nowe wzmocnione opony turystyczne Metzeler® Cruisetec® • Szyba przednia z regulacją położenia (skok ok. 8 cm) • Regulowane nawiewy powietrza • Trzy tryby jazdy (Standard, Sport i Rain) dostosowujące wysterowanie przepustnicy, aby uzyskać trzy różne charakterystyki jazdy.