Odważne, zaradne, podziwiane przez wielu, stają się inspiracją dla następnych podróżniczek i podróżników. Motocyklistki, które rzuciły wyzwanie przeciwnościom losu i własnym słabościom. Przedstawiamy cykl wywiadów z kobietami, dla których samotna podróż motocyklem, często po kiepskich drogach, z dala od cywilizacji, stała się spełnieniem marzeń i sposobem na życie.
Jako pierwsza wywiadu udzieliła nam podróżniczka, globtroterka – Kinga Tanajewska.
Krzysztof Brysiak: Co sprawiło, że zaczęłaś podróżować?
Kinga Tanajewska: Urodziłam się w Polsce, ale po studiach w 2006 roku wyjechałam do Australii, gdzie zaczęłam nowe życie. Motocyklami zaczęłam jeździć, gdy miałam 16 lat. Były to głównie maszyny sportowe i nakedy. Gdy już mieszkałam w Australii moim marzeniem stało się objechanie tego kontynentu. Wówczas też zdałam sobie sprawę, że motocykle szosowe nie są wystarczające, że chcąc tak naprawdę zwiedzić, poznać Australię, potrzebny jest motocykl, który nadaje się na offroad. I dlatego w 2013 roku kupiłam BMW F 800 GS. Przede wszystkim jednak zdałam sobie sprawę, że moim marzeniem są podróże, że chcę przejechać motocyklem cały Świat. Wiązało mnie jednak to, że miałam pracę, kredyt na mieszkanie. Dlatego taka podróż jawiła się czymś nierealnym.
Niech zgadnę, rzuciłaś wszystko i po prostu pojechałaś?
Oj, żeby to było takie proste… We wrześniu 2015 r. miałam wypadek. W wyniku czołowego zderzenia z samochodem doznałam połamania nogi i ręki. Motocykl nie nadawał się już do użytku. Strasznie przeżyłam ten wypadek, miałam traumę. Życie dało mi się wówczas mocno we znaki, bo w tym czasie rozeszłam się też z mężem i wszystko to sprawiło, że popadłam w depresję. Nie mogłam się pozbierać.
Gdy więc odebrałam odszkodowanie po wypadku stwierdziłam, że to najlepszy czas, żeby spełnić marzenie o wielkiej podróży, że praca może poczekać, bo z moimi kwalifikacjami bez problemu znajdę nową.
Wyruszyłam w kwietniu 2017 roku. Wysłałam nowego GS-a 800 do Korei Południowej, stamtąd przejechałam przez Centralną Azję do Europy (m.in przez Syberię, Mongolię, Tadżykistan, Uzbekistan, Iran i kraje wschodnio-europejskie). Zimę spędziłam w Polsce, a na wiosnę pojechałam – zaproszona jako gość – na GS Trophy w Mongolii – cykliczną imprezę organizowaną przez BMW dla posiadaczy motocykli tej marki, chcących wspólnie podróżować i podnosić umiejętności w jeździe terenowej.
Tam w ostatni dzień miałam wypadek, złamałam nogę i musiałam wrócić do Australii na operację. Po powrocie do zdrowia i pełnej sprawności ruszyłam w stronę Włoch, Szwajcarii i Bałkanów. Moje myśli zaczęły coraz częściej krążyć wokół Afryki. Przyznać muszę, że ten kontynent mnie przerażał. Kojarzył się z chorobami, ciężkimi, nieprzejezdnymi drogami i nieprzyjemnymi ludźmi. Zdecydowałam się jednak na tę podróż i z Włoch przepłynęłam statkiem do Izraela, a następnie już motocyklem do Jordanii i Egiptu. Jadąc wschodnim wybrzeżem Afryki doszłam do wniosku, że jednak jest wspaniała, wciągająca, zachwycająca i że muszę ją dokładniej poznać. Dałam sobie na to dwa lata. Następnie planuję powrót do Europy. Chcę dotrzeć na Nordkapp, do Murmańska, zwiedzić Anglię, a następnie popłynąć do Toronto i tam zacząć kolejny etap podróży.
Dlaczego wybrałaś motocykl? Czy był to przypadek, kwestia ekonomiczna, czy świadomy wybór akurat takiego środka lokomocji?
Wychowałam się na motocyklu, więc nie wyobrażałam sobie i nie wyobrażam innego sposobu podróżowania. Nie mogłabym być backpackerem, jechać samochodem. Motocykl daje o wiele więcej możliwości, swobody.
Większość tras pokonujesz samotnie, to wybór, czy konieczność?
Jest to zdecydowanie mój wybór. W podróż dookoła Australii ruszyłam sama, bo nie miałam z kim. Nie znałam motocyklistów, mąż nie jeździł, stwierdziłam, że nie ma sensu czekać na kogoś. Solo doświadczasz więcej, jak jesteś sam, ludzie chętniej cię zapraszają, są bardziej otwarci.
Nie odczuwasz lęku?
Nie, nie boję się. Jestem już tyle w trasie, że nauczyłam się wyczuwać gdzie jest bezpiecznie, gdzie ludzie są przyjaźni, nie mający złych zamiarów. W mojej ocenie kobieta na motocyklu może czuć się bezpieczniej, niż np. podczas podróży na piechotę. Duży, ciężki motocykl budzi u mężczyzn respekt i onieśmiela ich.
Która z zagranicznych tras była dla ciebie najbardziej inspirująca, dostarczyła ci największych emocji?
Zdecydowanie Mongolia. Była moim największym marzeniem. Spędziłam tam miesiąc i przejechałam ok. 3500 km, z czego ponad 2500 km offroad. Niestety, na początku przejazdu przez ten kraj miałam pecha do ludzi – rzucali we mnie kamieniami, próbowali zgwałcić. Wybrałam więc ciężką trasę, z dala od ludzi i cywilizacji, gdzie mogłam liczyć wyłącznie na siebie.
Mongolia stała się dla mnie największym wyzwaniem, zahartowałam się tam. Pomimo przykrych doświadczeń, czułam się tam dobrze i żałuję, że nie mogłam zostać na dłużej. Krajobraz, drogi offroadowe, to istny raj. Mongolia nauczyła mnie, że w podróży nie należy się śpieszyć, że trzeba znaleźć czas, aby się zatrzymać, odpocząć, zachwycić krajobrazem. Podobne czuję się w Afryce. Ludzie tutaj, choć nie mają praktycznie nic, to jednak są weseli, mają wiele pozytywnej energii.
Którą z polskich tras, ewentualnie który z rejonów naszego kraju uważasz za najbardziej motocyklowy, idealny do turystyki?
Moim ulubionym miejscem jest zdecydowanie Wschód. Najciekawszy, dziewiczy, ze świetnymi trasami offroadowymi, miłymi, gościnnymi, bezinteresowni ludźmi. Ale podczas następnej wizyty w Polsce planuję objechać Pomorze i Kaszuby.
Jakie masz rady dla początkujących moto-turystów?
Mam dwie rady dla motocyklistów marzących o długich trasach. Przede wszystkim trening offroad. To daje pewność siebie, podróż staje się lekka. Jadąc wokół Australii bardzo się stresowałam, gdy miałam przed sobą trudną drogę. Dopiero po powrocie zaczęłam trenować i teraz jadę bezstresowo, nie zastanawiam się nad tym, jak jechać – po prostu jadę – całkowicie intuicyjnie, odruchowo.
Następna kwestia, to serwis motocykla, co jest istotne zwłaszcza w krajach pozbawionych dużej liczby zakładów naprawczych. Trzeba nauczyć się podstawowej obsługi: zmiany opon, wymiany oleju, filtrów, linki sprzęgła itp. Również dobrze mieć ze sobą najważniejsze narzędzia i części zapasowe.
Myśl, że coś może się popsuć w moim motocyklu, była jedną z tych rzeczy, które powstrzymywały mnie przed ruszaniem w Świat. Ale przecież w najgorszym przypadku, załaduję go na jakąś ciężarówkę i zawiozę go gdzieś, gdzie będą w stanie go naprawić. Nie ma sensu myśleć o awariach, usterkach, bo w ten sposób nigdy nie wyjedziemy w dalszą trasę.
Czy korzystasz nawigacji gps, czy raczej z tradycyjnych map?
Na początku mojej podróży korzystałam z GPS i klasycznych map. Teraz jednak używam jedynie nawigacji GPS i aplikacji Maps.Me na telefonie. Dzięki elektronice mogę nagrywać trasy, ich przebieg, długość, co jest ważne przy tworzeniu ich opisu.
Czym teraz jeździsz, dlaczego i za co cenisz swój obecny motocykl?
Pozostaję wierną BMW F 800 GS. Najbardziej cenię go za małą awaryjność. W trakcie podróży miałam problemy praktycznie jedynie z zawieszeniem i pompą paliwa. Uszkodzenie pompy było jednak efektem używania paliwa złej jakości – niskooktanowego, bardzo zanieczyszczonego. Niestety jest wiele miejsc na świecie, gdzie nie można dostać paliwa dobrej jakości, więc trzeba być przygotowanym na awarie pompy.
Choć jeździłam też większym GS-em, to jednak mam wrażenie, że 800-tka jest skrojona dla mnie. Jestem wysoka, mam długie nogi i na niej czuję się po prostu dobrze, komfortowo. Odpowiada mi, że F 800 nie ma tak dużo elektroniki, co nowsze modele. Jest też bardzo ekonomiczny. Nie widzę dla siebie innego motocykla. Zresztą nie myślę o zmianie. Pieniądze wolę wydać na paliwo, na podróże. Na razie mój GS ma przejechane ponad 85.000 km i wiem, że wytrzyma o wiele, wiele więcej.
Czy w trasie chciałabyś korzystać z udogodnień, które posiadają nowoczesne motocykle (tryby jazdy, możliwość łączenia ze smartfonem, elektroniczne systemy sterowania zawieszeniem, itp.)?
Nie korzystam z tych wszystkich nowoczesnych udogodnień, mój ABS przestał działać rok temu i nie czułam różnicy w elektronicznym sterowaniu zawieszenia, więc z czasem wymieniłam zawieszenie na TFX Suspension, które jest bardziej przystosowane do mojego typu jazdy z bagażem. Za to wyposażyłam swój motocykl w dodatkowy siedmiolitrowy bak paliwa, wyższą szybę, gmole i oświetlenie LED.
Dziękuję za rozmowę.
Śledź wyprawy Kingi na jej stronie www.onherbike.com oraz na Youtubie i Facebooku.
Oglądam regularnie filmy Pani Kingi na YouTube. Rewelacja. Pozdrawiam!
A Noraly już była?
Zuch dziewczyna.
KINIU Jesteś jedyna i niepowtarzalna ideał pod każdym względem
POZDRAWIAM