Polska policja nie opublikowała jeszcze szczegółowego raportu dotyczącego zdarzeń drogowych w całym 2024 roku. Dostaliśmy już jednak od Fundacji Moto Anioły częściowe dane, które dosyć dokładnie obrazują sytuację w minionym sezonie jeśli chodzi o wypadki z udziałem motocyklistów. Jest wyraźnie gorzej niż rok wcześniej – doszło do większej liczby wypadków, w których zginęło więcej osób. Szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby w 2025 roku czekała nas w tym względzie poprawa. Co możemy zrobić dla siebie i innych? Przede wszystkim wykazać się trzeźwym spojrzeniem.
Policyjny raport za poprzedni rok publikowany jest zazwyczaj w marcu. Oczywiście przestudiujemy go wtedy i przekażemy wam najważniejsze statystyki. Natomiast już teraz przedstawiciele Fundacji Moto Anioły przysłali nam ciekawe zestawienie. W listopadzie 2024 roku złożyli do Komendy Głównej Policji wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Poprosili o wybrane statystyki dotyczące wypadków z udziałem motocyklistów od początku roku do połowy listopada, czyli w zasadzie już do końcówki sezonu.
Wciąż za dużo
W przesłanym przez KGP skróconym raporcie czytamy, że w omawianym okresie doszło do łącznie 2419 wypadków z udziałem motocyklistów. Zginęło w nich 216 kierowców jednośladów i 13 pasażerów, łącznie 229 osób, a 2277 zostało rannych. Najwięcej tragicznych zdarzeń miało miejsce w czerwcu (379, 38 zabitych), ale w całym okresie maj-wrzesień dochodziło do ponad 350 wypadków z ponad 30 zabitymi miesięcznie. Wyjątkowo ponury był kwiecień, w którym wypadków było wyraźnie mniej (239), ale ofiar śmiertelnych również ponad 30.

Do największej liczby wypadków z udziałem motocyklistów doszło w województwach mazowieckim (328 zdarzeń / 33 zabitych / 299 rannych), małopolskim (304/11/297) i wielkopolskim (279/29/265). Najmniej wypadków z ofiarami śmiertelnymi miało miejsce w woj. warmińsko-mazurskim (5)i podlaskim (7). W tym ostatnim jednak, podobnie jak w lubelskiem, mieliśmy bardzo wysoki stosunek liczby ofiar do liczby zdarzeń. Co piąte-szóste kończyło się fatalnie. Za to w woj. warmińsko-mazurskim śmiertelnie kończyło się zaledwie co 18 zdarzenie. Polska średnia to mniej więcej jedna ofiara na 10 zdarzeń z udziałem motocykli.
Więcej motocykli, więcej wypadków
Jak to wygląda w stosunku do 2023 roku? Pamiętajmy, że dane za 2024 są orientacyjne i nie zawierają połowy listopada oraz całego grudnia, więc przytoczone liczby zapewne ostatecznie będą nieznacznie wyższe. Już teraz jednak widać wyraźny wzrost. W całym 2023 roku doszło do 1947 wypadków z udziałem motocyklistów, w których zginęło 189 kierowców i 7 pasażerów jednośladów. Oczywiście oceniając ten skok należy też wziąć pod uwagę znaczny wzrost ogólnej liczby jednośladów na naszych drogach, o którym mogliśmy przeczytać w raporcie Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego za 2024 rok.
Pewne rzeczy są stałe
Podsumowując: mamy co najmniej 33 ofiary śmiertelne więcej, ostateczna liczba zbliży się zapewne do 40. Same cyferki w excelu nie są jednak najważniejsze, nie są nawet ważne. Przede wszystkim doszło do łącznie 229 dramatów (a z poważnie rannymi i długotrwale okaleczonymi jeszcze więcej) poszczególnych ludzi, ich rodzin, przyjaciół i znajomych. Czy dało się ich uniknąć? Wszystkich – nie. Moim zdaniem „wizja zero”, do jakiej dążą władze niektórych krajów i różne organizacje, jest czysto utopijna. Tam, gdzie jest ruch pojazdów kierowanych przez ludzi zawsze będzie dochodziło do różnych zdarzeń, w tym ze skutkiem śmiertelnym.

Motocykl pozostanie motocyklem, czyli szybkim, zrywnym pojazdem, a przy tym „cieniutkim” pod względem bezpieczeństwa biernego i podatnym na utratę przyczepności, a w rezultacie utratę kontroli i upadek/uderzenie w przeszkodę lub inny pojazd. Będziemy mieć wypadki i jeszcze wielu z nas zginie na motocyklach, ale godzimy się na to, bo jazda jednośladem wciąż daje nam więcej niż może zabrać. A przynajmniej tak myślimy dopóki sami nie poczujemy gorzkiego smaku asfaltu i żwiru.
Zbijać, jak gorączkę
Natomiast na pewno można te fatalne statystyki skutecznie obniżać. I musimy to zrobić my sami, kierowcy jednośladów. Jak? No i tutaj kocioł z opiniami zaczyna bulgotać. Moją mniej więcej znacie, jeżeli czytaliście inne moje teksty dotyczące bezpieczeństwa na motocyklu. Muszę przy tym powiedzieć, że jest pewna grupa motocyklistów o poglądach zupełnie odwrotnych, których jednak na swój sposób szanuję. To „motocyklowi bandyci”, którzy doskonale wiedzą, z czym wiąże się ich styl jazdy, nie kryją się z tym i nie szukają wymówek czy usprawiedliwień. Jest jak jest, biorą ryzyko na klatę. Niestety szkoda, że często również nie swoją.
![wheelie guma fotoradar Za nami trudny rok z kolejnym wzrostem liczby śmiertelnych wypadków z udziałem motocyklistów. Wnioski i postanowienia na kolejny sezon [felieton, statystyki, 2024]](https://motovoyager.net/wp-content/uploads/2023/10/wheelie-guma-fotoradar.jpg)
Inna grupa, której niestety strawić nie mogę, to motocyklowi, a nierzadko i życiowi szamani. Filozofowie zagłady, którym zawsze wiatr w oczy. Wyznawcy teorii, że we współczesnym ruchu drogowym wciąż da się i bardzo szybko, i bezpiecznie. Oczywiście pod pewnymi warunkami, i tutaj następuje długa lista „gdyby tylko”:
- gdyby tylko nie wymuszali pierwszeństwa
- gdyby tylko nie zajeżdżali drogi
- gdyby tylko zawsze nas zauważali
- gdyby tylko zawsze respektowali wszystkie przepisy (poza prędkością, bo tej przestrzegać nie trzeba, gdyby tylko…)
- gdyby tylko nie patrzyli w telefony
- gdyby tylko co kilka sekund zerkali w lusterka
- gdyby tylko zawsze robili miejsce w korku
- gdyby tylko uwzględniali „szczególne potrzeby motocyklistów” (co to w ogóle jest?!)
- gdyby tylko generalnie jeździli, zachowywali się i żyli pode mnie, żebym tylko nie musiał się denerwować albo, co gorsza zwolnić lub (hatfu!) hamować
Dla człowieka choćby minimalnie dojrzałego i rozgarniętego jest oczywiste, że te wszystkie „gdyby tylko” bardzo często się nie wydarzają. Jestesmy jacy jesteśmy jako gatunek, głęboko niedoskonali. Po drogach, ulicach i uliczkach jeździ więcej pojazdów niż kiedykolwiek w naszej historii. W każdym z nich siedzą przemęczeni, sfrustrowani, rozkojarzeni smartfonami i innymi ekranami, czasem chorzy, starzy, i tak – niedouczeni, niewytrenowani i nierzadko zwyczajnie głupi ludzie. I to się nie zmieni, nie będzie idealnego świata, w którym możesz robić na drodze co chcesz, bo „gdyby tylko”. Naucz się w nim egzystować albo, prędzej czy później, zależnie od zapasu szczęścia, dołącz do policyjnych statystyk.
Wróżki-zębuszki spod znaku „Bóg tak chciał” albo „widocznie było mu pisane” przemilczę, bo z czym tu dyskutować…
Sobie i wam
Jeżeli miałbym życzyć sobie i wam tylko jednej rzeczy na nadchodzący sezon, to właśnie totalnego, brutalnego realizmu w ocenie naszej sytuacji. Zarówno w szerszej perspektywie, jak i na poziomie każdej decyzji podejmowanej za kierownicą motocykla. Wina innego uczestnika ruchu, wpisana w policyjnych dokumentach, jest tylko kroplą tuszu na papierze. Żadnym pocieszeniem, usprawiedliwieniem czy honorowym medalem z ziemniaka. Śmierć na motocyklu jest zawsze głupia i niepotrzebna, a jako motocyklista sam jesteś w stanie zrobić dla siebie więcej niż ci się wydaje.
Motocyklisto, wszyscy mają cię w dupie! I to jest bardzo dobra wiadomość! [Felieton]
Na koniec dziękuję Fundacji Moto Anioły za przesłane materiały. Zachęcam was wszystkich, żebyście zainteresowali się jej działalnością i szeroko ją wspierali. Fundacja zajmuje się przede wszystkim pomocą medyczną (leczenie i rehabilitacja), materialną i psychologiczną dla ofiar wypadków motocyklowych. Więcej informacji, w tym numery kont i inne możliwości wsparcia, znajdziecie na stronie www.motoanioly.eu i na profilu facebookowym.
Zdjęcie tytułowe: Bartłomiej Buczkowski