Aktualny sezon motocyklowy nie jest dla mnie zbyt łaskawy. Plany pokrzyżowały problemy techniczne z motocyklem, problemy organizacyjne z urlopem i różne życiowe ciućmoki i zawijasy. Zamierzenia na ten sezon nie były specjalnie ambitne. Mimo to uczucie niedosytu zostało. A to z kolei sprawia, że już zacząłem siedzieć nad mapą układając pomysły na przyszły sezon.
W dzisiejszych czasach ciężko o to, aby zaskoczyć kogoś planami motocyklowego wyjazdu. Internet pozwala wszystkim dzielić się ze wszystkimi, również relacjami z wyjazdów. To pomaga zdobyć informacje użyteczne w przygotowaniach do wyjazdu. Daje inspiracje, a nieraz i pokazuje nowe kierunki. Przyszły sezon motocyklowy zapowiada się bardzo pracowicie. Już teraz wiem, że najbardziej deficytowym towarem będzie czas, a to skreśla wszelkie odlegle destynacje. Zanim jednak zapadną ostateczne decyzje jest kilka pomysłów.
Beskidy i Podkarpacie
Pochodzę z południa Polski. Beskid Sądecki to moje rodzinne strony. Liczę, że w przyszłym sezonie znajdę dość czasu, aby wrócić w rodzinne strony. Droga Doliną Popradu, Zamek w Niedzicy, Pieniny ze słowackiej strony… To miejsca, które są daniem obowiązkowym. Bliskość przyrody i wszystkie miejsca po drodze, gdzie czas płynie, własnym, trochę wolniejszym tempem. Na dokładkę dawna łemkowszczyzna z jej barwną kulturą i często tragiczną historią.
Niemcy
Niemcy kojarzą się głównie z siecią autostrad i szybkim tranzytem w kierunku bardziej ciekawych miejsc. Jednak Turyngia to jedno z miejsc, gdzie chciałbym wrócić. Cała masa świetnych, krętych dróg (Kyffhäuser!) i przepiękne widoki. Góry Harz to kierunek bardzo popularny wśród niemieckich motocyklistów i zawsze dziwiło mnie, dlaczego jest on tak mało powszechny wśród polskich kierowców. Również Hesja kusi widokami i bardzo malowniczymi bocznymi drogami. Tu naprawdę jest gdzie zużyć opony. W dodatku co chwilę znajdziemy ukrytą w lesie knajpkę czy motel. Nie trzeba planować ani rezerwować z wyprzedzeniem. Później Nadrenia-Palatynat, a następnie Saara. Miałem okazję kilka razy tam być i wiem, że jako motocyklista i turysta nie będę się tam nudził.
Schwarzwaldhochstrasse, Niemcy. Szalone winkle w czarnym lesie [TRASY] | Motovoyager
TET PL
Trans Euro Trail to wspinała inicjatywa. W dodatku dopisało mi szczęście, zachodnia nitka polskiej sieci TET przebiega niemal pod moim nosem. Nie pozostaje nic innego jak odświeżyć sobie tę trasę. Polski TET nie należy do najbardziej wymagających, ale wystarczy kilka dni niepogody i sytuacja potrafi zmienić się diametralnie. Poza tym zachodnia nitka TET to dla mnie świetny sposób, aby wybrać się do Kotliny Kłodzkiej.
Wielka Niewiadoma
No właśnie, a może to wy wskażecie czwarty kierunek? Gdzie warto pojechać? Co warto zobaczyć? Aby nie było zbyt prosto to atrakcje nie mogą zaczynać się dalej niż 8 godzin jazdy od okolic centralnej Polski. Bardziej cieszenie się widokami, niż zwiedzanie atrakcji piechotą. Bardziej nocleg pod chmurką, niż w hotelu mającym 5 gwiazdek. Czekam na wasze komentarze i ciekawe inspiracje w nich zawarte. Podzielcie się filmami, wspomnieniami i zdjęciami z miejsc, które zapadły wam w pamięć.
Też pochodzę z Beskidu Sądeckiego….
Dla mnie odkryciem jest trasa do Rumunii i cała Rumunia. Trasę z Polski do Rumunii można przejechać jednego dnia i to nie korzystając z autostrad. A w Rumunii każda trasa jest świetna, autostrady, szuter, kręte drogi i ciasne agrafki. Do tego cenowo jest podobnie do Polski więc nie przepłacimy.
Polecam ścianę wschodnia wzdłuż granicy i potem północną całkiem inna kraina fajna agroturystyka i kuchnia
Zapraszam na Ziemię Kłodzką, do Kotliny Kłodzkiej i do naszych sympatycznych, czeskich sąsiadów. Jest tutaj, gdzie pojeździć oraz przespać się i zjeść w normalnych cenach. Mam prawie gotowy przewodnik dla motocyklistów odwiedzających moje strony…ale jeszcze chwilki potrzebuję, by go Wam udostępnić. Tymczasem mogę pomóc mailowo lub telefonicznie. LWG!
Cześć,
Polecam pojechać na największą Wyspę Niemiec – RUGIA.
Przepiękne plażę w oddali z białymi klifami, super drogi i mnóstwo kurortów turystycznych.
Nocleg jak najbardziej na polu namiotowym (kempingowym), jest ich pełno.
Trasa z Łodzi to niecałe 700km.
My byliśmy kilka lat temu na długi majowy weekend, nocami temperatura spadała do – 4. W namiocie było bardzo rześko.
Pozdrawiam Michał z Bydgoszczy