Chcesz kupić nowy motocykl. Chcesz spełnić swoje marzenie. Marzenie polegające nie tylko na posiadaniu nowego jednośladu, prosto z salonu, ale także na tym by wreszcie poczuć się pełnoprawnym klientem motocyklowego dealera. No wiecie, być świetnie obsłużonym przez chcącego domyślić się każdej twojej potrzeby sprzedawcę. Oto jak tego nie osiągnąć, czyli 5 największych błędów kupującego motocykl w salonie.
Możecie głośno mówić co innego, ale kupno nowego motocykla w salonie, u dealera wybranej marki to coś, czego każdy motocyklista chciałby doświadczyć. Chociaż jeden raz, żeby przekonać się jak to jest. Jak to jest nie patrzeć na stan techniczny motocykla przy kupnie, móc wybrać kolor, wersję pojazdu i akcesoria, w które fabrycznie nowy motocykl jest wyposażony. Nie zdajemy jednak sobie sprawy, że chcąc spełnić swoje marzenie możemy sprzedawcę nastawić do siebie nieprzychylnie, a wręcz wrogo, z wymarzonego zakupu robiąc kolejną sklepową transakcję – bez tej całej magicznej otoczki…
Jak to zrobić? Otóż to prostsze niż myślisz:
1. Zrób casting na dealera
Wyślij maila o takiej samej treści do wszystkich dealerów marki, koniecznie załączając do jednego maila wszystkie adresy. Niech dealerzy wiedzą, że biją się o ciebie i każdy ma taką samą szansę. W mailu poproś o wycenę motocykla dla siebie, w wybranej przez ciebie, skomplikowanej specyfikacji (niech wszyscy w Polsce siedzą i liczą), poproś o rabaty i zaznacz, że odezwiesz się tylko do tych, którzy dadzą najniższą cenę. Oczywiście po otrzymaniu najniższej oferty od dealera X musisz jeszcze zadzwonić do kilku innych, czy może nie przebiją tej ceny. W końcu wybierasz wymarzone dealerstwo i wchodzisz do niego cały na biało…
2. Opowiedz historię swojego motocyklizmu
Kupując motocykl musisz przecież zaktualizować sprzedawcę, a także innych pracowników dealera, jak doszedłeś do tego miejsca w swoim życiu. Koniecznie opowiedz im swoją historię, jak zaczynałeś na wuesce dziadka, jak kupiłeś na spółkę z kolegą MZ 150, jak potem w końcu zarobiłeś na pierwszego japończyka. Potem wymieniaj kolejne motocykle, które sprzedawałeś i kupowałeś. Koniecznie nie pomiń żadnego szczegółu, wnikaj we wszystko, twoja opowieść musi być kompletna. Musi też trwać, najlepiej kilka godzin. A jeśli zostanie ci przerwana, to do niej powracaj.
3. Skompletuj akcesoria w salonie, ale kup przez Internet
Poproś sprzedawcę o oprowadzenie po części z akcesoriami i ubiorem. Niech specjalista wybierze z tobą ubranie na nowy motocykl, dobierze odpowiedni rozmiar, dopasuje ubiór do ciebie i twojego nowego motocykla. Kask, rękawiczki, kurtka, buty, ochraniacz na plecy, spodnie. Poprzymierzaj, pooglądaj, dopytaj o wszystko, a potem zrób zdjęcia metkom każdej z wybranych rzeczy i podziękuj za obsługę. Przecież wszystko kupisz taniej w Internecie z przesyłką do domu. Po co przepłacać, wystarczy, że wydajesz na – i tak za drogi – motocykl.
4. Bądź arogancko-wymagający
Jeśli motocykl jest dzisiejszym rumakiem, to klient jest dzisiejszym księciem! A do księcia trzeba podchodzić z szacunkiem, nawet gdy książe jest w złym nastroju. Zachowuj się jak rozbestwiony arystokrata. Nie proś, a żądaj. Wymagaj, podnoś głos, rugaj obsługę. Przecież wszystko ci się należy, dlatego że kupujesz nowy motocykl! Sprzedawca, podczas całego procesu, powinien zajmować się tylko tobą, nie rozmawiać z innymi klientami, a na pewno nie próbować ich obsługiwać. Telefonu też nie powinien odebrać.
5. Nie przestrzegaj godzin pracy salonu
Przyszedłeś tuż przed zamknięciem dealerstwa? To nic! Handlowiec powinien pracować dopóty, dopóki ty nie zdecydujesz się wyjść. W końcu kupujesz nowy motocykl i masz czas na spełnianie swoich zachcianek, a sprzedawca jest tu na twój użytek! Na odbiór motocykla umawiaj się w sobotę, najlepiej na godzinę przed zamknięciem. Możesz się spóźnić, nawet tę godzinę, przecież poczekają na ciebie. Wydanie, to wydanie, najważniejsza rzecz!
A ty w jaki sposób chciałbyś zostać zapamiętany przez obsługę salonu?
Pamiętaj, że kupno nowego motocykla to nie zakup mleka w Żabce. To wręcz kontrakt, umowa długoterminowa. Do dealerstwa będziesz wracać, chociażby na okresowy serwis czy naprawy gwarancyjne. Warto zostać zakwalifikowanym przez obsługę jako klient fajny, lubiany, dla którego aż chce się pracować. To przyniesie tylko korzyści obu stronom…
Sam tak zrobiłeś przy zakupie Moto?
Nie, ja je sprzedawałem :)
Tekst niby prześmiewczy, ale ukazujący buractwo sprzedawców. Najwyraźniej skroić klienta można wszędzie, kiedyś na Różyku czy Stadione, a teraz u dealera motocyklowego. Zapewne czasem trafi się upierdliwy klient, ale nasi sprzedawcy powinni udac się na sxkolenia do UK, USA czy Niemiec żeby nauczyć sie na czym polega obsługa klienta. Najwyraźniej autor myśli że jest “najlepsiejszy”…. a jednocześnie nie do końca chyba chce mu się pracować. Bo opchnięcie motocykla to nie jest praca, sprzedać motocykl to jest praca. Nauczcie sie jak to jest nawiazać z klientem relacje, a nievtylko jak naciagnąć kupującego.
W UK czy USA klienci nie są takimi burakami, jak w zapyziałej Polsce na dorobku. Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Coś cię zabolało, dorobkiewiczu?
Ciekawe w sumie. Wychodzi ze powinno się pojąć do najbliższego salonu i bez zadawania zbędnych pytań po prostu kupić co maja i po ile . Porównywanie cen , targowanie się jest zabronione bo można zbyt łatwo urazić Panią Lub Pana sprzedawcę.
Po przeczytaniu tego tekstu dochodzę do wniosku ze chyba Elon miał racje ze sprzedawca w salonie jest zbędnym ogniwem między mną i moim pojazdem skoro bez zadawania pytańi bez targowania się to mogę sobie ten pojazd wyklikać przez stronę internetowa i po prostu isc go odebrać .
Szkoda, że tak dużo jest osób, które nie umieją czytać ze zrozumieniem, ale za to wspaniale wyciągają pochopne wnioski… Nie, zupełnie nie o to chodziło w tym artykule.