Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

-

W zameldowaniu się na mecie Dakaru poza pierwszą trzydziestką nie chodzi o niesamowite umiejętności jazdy na motocyklu, ważniejsze jest doświadczenie życiowe, umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach i utrzymania organizmu przez długi czas w dobrej kondycji. Pierwsze 30 miejsc, to co innego, to walka w najdłuższym i najtrudniejszym wyścigu motocrossowym na świecie… O tym jak sobie poradzić z tym zadaniem, jak przetrwać Dakar oraz o innych aspektach okołorajdowych udało mi się porozmawiać z Adamem Tomiczkiem, który już 3 stycznia stanie na starcie Rajdu Dakar w Arabii Saudyjskiej. 

Adam Tomiczek – zawodnik Orlen Team, od wielu lat ścigający się na arenie międzynarodowej, we wszystkich możliwych dyscyplinach offroadowych. Zaczynając od rajdów enduro, przez zawody Baja, po pustynne rajdy Cross Country Rally. Adam może się pochwalić wieloma osiągnięciami w Mistrzostwach Europy Enduro jak i Pucharach Świata Cross Country. Cieszynianin po raz czwarty stanie na starcie najtrudniejszego rajdu świata, jakim jest Dakar, rozpoczynający się już 3 stycznia 2021…

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Michał Brzozowski: Czym dla Ciebie jest Dakar?

Adam Tomiczek: Dakar dla mnie jest na pewno wielkim wyzwaniem. Są to najważniejsze zawody w sezonie, na wynik w których pracuje się cały rok. Co roku jest też coraz cięższy, coraz trudniejszy, zawsze pojawiają się dziwne trudności, których nie da się przewidzieć, na które nie da się przygotować.

Jak zostaje się zawodnikiem motocyklowych rajdów długodystansowych?

Na pewno nie da się tego zrobić szybko. Jest to długi proces, który jest bardzo bolesny i uciążliwy. Tak z marszu nie można pojechać na rajd długodystansowy. Trzeba naprawdę bardzo dobrze jeździć motocyklem, nauczyć się jakkolwiek nawigować, żeby jakiś pomniejszy rajd ukończyć. Wtedy mamy drogę otwartą do startu w Dakarze. Jak się takim motocyklistą zostaje? Myślę, że żadnego schematu nie ma i każdy musi dojść do tego swoją drogą. Na pewno wymaga to dużo czasu, dużo sił i potrzeba do tego dużej dozy samozaparcia, aby na takim rajdzie, jak Dakar, znaleźć się wśród zawodników.

Jak przygotowujesz się do rajdu? Fizycznie, motocyklowo, pracując nad szlifowaniem umiejętności…

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Jeśli chodzi o szlifowanie umiejętności, to mam za sobą kilkadziesiąt dni przejeżdżonych z raodbookiem na treningach, czy to w Portugalii czy Hiszpanii, podczas testów motocykla przed Rajdem Andaluzji. Pomiędzy zawodami, w których brałem udział, podczas przebywania na południu Europy starałem się jak najwięcej jeździć z roadbookiem, ponieważ teren w Hiszpanii czy Portugalii jest najbardziej zbliżony do tego, który znajdę na trasach przyszłorocznego Dakaru. A ostatnie tygodnie głównie jest to trening fizyczny w górach, a także zbieranie sił na te dwa tygodnie rajdu w Arabii Saudyjskiej.

Ale tak naprawdę, do takiego rajdu przygotowanie trwa cały rok i cały rok trzeba mocno trenować na motocyklu, przygotowywać ciało na to, co będzie w Arabii. A tam… zawsze jest ciężko, zawsze przychodzą kryzysy i trudne momenty. Pytanie tylko kiedy. Nie można jechać na Dakar z przekonaniem, że jest się przygotowanym na wszystko, bo zawsze wydarzy się coś, co szybko to zweryfikuje. Także trzeba jechać ze spokojną głową, będąc wypoczętym i gotowym na to wyzwanie. Liczba kilometrów do przejechania, w tym roku około 4800 km odcinków specjalnych, jest tak ogromna, że absolutnie nie wiadomo co nas spotka. Trzeba być zatem przygotowanym wszechstronnie, być wytrwałym, upartym i nastawionym na to, by dotrzeć do mety.

Czy ćwiczysz jakieś elementy techniczne? Chodzi mi o jazdę po wydmach, głębokim piachu, na terenie jakiejś piaskarni.

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Nie, nie, po prostu spędzam czas na motocyklu, biję godziny… Nie da się odwzorować w naszych warunkach tego terenu. Pustynia rządzi się swoimi prawami. Aby trenować w warunkach takich, jakie są w Arabii, trzeba byłoby pojechać do Arabii. Trasa Dakaru jest tak zróżnicowana, że zdecydowanie lepiej jest jechać w każdym terenie średnio, niż napiąć się na cały rok szlifowania jazdy w piachu, tylko w piachu, cały czas w piachu. Będzie stał na drodze jeden kamień i okaże się on wtedy problemem. Powtarzam, że teren na Dakarze jest bardzo zróżnicowany, choć w telewizji i na zdjęciach wygląda to oczywiście pięknie – same wydmy i piaski. Jednak nie możemy zapominać, że rajd rozgrywa się również na szybkich, niebezpiecznych szutrach, na nieprzewidywalnych drogach, gdzie są klify, uskoki, itp. Trzeba jechać równo, trzymać gaz.

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

A co z treningiem nawigacji? Czy można się tego nauczyć, czy trzeba to po prostu mieć? Czy według Ciebie można nauczyć się orientacji w trudnym terenie, pozbawionym charakterystycznych cech?

Na pewno jest to do wyuczenia. Są oczywiście wrodzone predyspozycje, czy doświadczenie, jakie mają niektórzy z innych dziedzin – pilotowanie samolotów czy nawigacja morska. Jednak każdy, kto przyjeżdża na pustynne wyścigi pierwszy raz, to kim by nie był, dosyć mocno zderza się z rzeczywistością.

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Obsługa i umiejętność czytania roadbooka to nie jest nic nadzwyczaj skomplikowanego. Poświęcając odrobinę czasu da się to ogarnąć. Dużo trudniejsze jest za to dojście do takiej wprawy, by ufać własnym umiejętnościom, kiedy wszystkie ślady prowadzą w lewo, a roadbook mówi, że masz jechać w prawo.

Jaką rolę odgrywa psychika, treningi mentalne etc.?

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Nie mam żadnych rytuałów, które miałyby mnie do tego przygotować. Wiem, że głowa odgrywa główną rolę, a co wytrenowane, to wytrenowane – na trasie pozostaje charakter i ogromna, niepowstrzymana determinacja do ukończenia wyścigu.

Na jakim motocyklu startujesz?

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Motocykl, którym startuje, to Husqvarna FR 450 Rally – praktycznie jest taki, jak zjeżdża z linii produkcyjnej, bardzo mało modyfikacji w nim wprowadziliśmy, praktycznie tylko mocniej wynikaliśmy w nastawy zawieszeń. Motocykl ten, względem modelu zeszłorocznego, jest mocno poprawiony. Wszystkie modyfikacje, których dokonywaliśmy w zeszłym roku na własną rękę, w tym roku są uwzględnione w seryjnym motocyklu. Jeździ mi się tym motocyklem bardzo dobrze. Wyróżnia go od zwykłych endurówek na pewno ilość paliwa, jaką jest w stanie ze sobą zabrać. Na Dakarze zawodnicy muszą mieć zapas paliwa przynajmniej na 250 km zasięgu, do mojego motocykla wchodzi aż 36 litrów.

Motocykl na sucho waży około 130 kg, a gotowy do jazdy, na starcie odcinka rajdowego, waży około 160 kg. Pojemność silnika to 450 cm3, a moc jaką on generuje, to plus minus 70 KM. Koła standard – 18 cali z tyłu, 21 z przodu.

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Najważniejszą rzeczą w moim motocyklu jest cała elektronika umieszczona w wieży carbonowej. Tam też znajduje się roadbook, napędzany elektrycznym silniczkiem, sterowanym przyciskiem na kierownicy, którym mogę przewijać sobie papierową mapę. W moim motocyklu nie ma żadnej elektroniki typu kontrola trakcji, półautomatycznych sprzęgieł, absów.

Co zabierasz ze sobą w trasę rajdu?

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Wiele osób pyta mnie, dlaczego po pustyni jeździmy w kurtkach, a nie w przewiewnych strojach enduro. Po pierwsze podstawowym zadaniem kurtki jest zapobieganie szybkiemu odwodnieniu się organizmu, ale odpowiedź na to pytanie może być też prozaiczna – po to, by mieć mnóstwo kieszeni, w które możemy zabrać i posegregować w nich potrzebne nam rzeczy. Przerwy, podczas odcinka specjalnego, w czasie których pomiar czasu jest zatrzymywany, mamy jedynie piętnastominutowe, więc jest podczas nich co robić, niekoniecznie jest czas na bufet.

Adam Tomiczek wywiad przygotowania do Rajdu Dakar 2021

Dlatego też ze sobą mam przede wszystkim dużo żelków, które mogę jeść podczas jazdy w łatwiejszym terenie, gdzie wystarczy trzymać stały gaz. Aby wystartować do odcinka, według regulaminu, należy mieć ze sobą minimum 3 litry wody, co jest sprawdzane. Ja z reguły na dłuższe odcinki, podczas jazdy przy wyższych temperaturach, biorę ze sobą dwa bukłaki po 2,5 litra każdy. Staram się, żeby w jednym zawsze była czysta woda, a w drugim – różnie. Cały zeszły sezon jeździłem z elektrolitami w bukłaku, a węgle uzupełniałem jedzeniem. W tym roku zacząłem też dodawać carbo do wody. Nie wiem jaki system będę stosował na Dakarze, bo czasem są takie dni, że tego słodkiego carbo po prostu nie da się pić. A propos słodkiego, zabieram zawsze na trasę daktyle.

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Mam też obowiązkowo ze sobą zawsze paczkę leków przeciwbólowych i… krople do oczu. Pot wysycha na gąbce od gogli, gdy gdzieś skoczysz, czy dobije motocykl, to sól z niego wpada do oczu. Wtedy trzeba się zatrzymać i oczy zakroplić, bo nie da się jechać dalej. Biorę też dużo ocieplaczy, które zakładam na dojazdówki. Na pewno zapasowe szybki do gogli i oczywiście telefon satelitarny, schowany głęboko w kieszeni, zawsze przy sobie.

Jeszcze są takie rzeczy awaryjne, w które musi być motocykl wyposażony, aby został dopuszczony do startu – jak raca, kompas, folie NRC, apteczka etc.

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

A narzędzia?

To są proste cztery klucze oczkowe, ósemka, szóstka na patyku, imbus – i to wszystko mamy jako narzędzia, w które motocykl wyposażony jest seryjnie. Natomiast zawsze ze sobą w trasę biorę duże ilości taśmy naprawczej i trytytek. Motocykl jest bardzo mocno odchudzony i często nawet mała wywrotka może skutkować urwaniem wieży z roadbookiem. Aby móc kontynuować jazdę, na szybko trzeba uprawiać szkołę druciarstwa. I tak naprawdę, to z rzeczy, które zabieram ze sobą, najwięcej jest tej taśmy, trytytek, wody i jedzenia…

Porozmawiajmy o strachu… Czy bierzesz pod uwagę, że coś złego może się stać?

Biorę pod uwagę to, że to co robię jest niebezpieczne, ale… staram się myśleć jedynie pozytywnie. Nastawiam się na to, że bez problemu przejadę całą trasę i nic się złego nie stanie. Muszę mieć nastawienie pozytywnie, bo bez tego nie byłoby sensu tam jechać. Prawda jest taka, że szczęście sprzyja lepszym i jeżeli się nastawimy, że coś się stanie, to przypuszczalnie się coś stanie. Jeżeli coś czyha w krzakach i będę miał w to uderzyć, to tak się stanie, a rozmyślanie o tym absolutnie nie ma sensu. Trzeba wierzyć w ciemno, że nic się złego nie przydarzy i… tyle.

Kamizelki z poduszką powietrzną będą w tym roku na Dakarze po raz pierwszy obowiązkowe. Jakie masz zdanie na ich temat? Czy to jest dobry kierunek?

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Uważam, że niekoniecznie jest to dobry kierunek, ale… są odgórne przepisy, które nakazują jazdę w kamizelkach i trzeba jechać, bo inaczej będą kary, albo nie będę dopuszczony do startu. Obawiam się jednak, że ich algorytm jeszcze nie jest dopracowany na tyle, że sprawdzi się w zupełnie nieprzewidywalnych, offroadowych warunkach. Obawiam się wybuchu kamizelki w momencie, kiedy to zupełnie nie będzie potrzebne – o takich sytuacjach słyszałem. Gdy dostanę potężnej shimmy, aż mi nogi z podnóżków spadną, ale psim swędem się wyratuję, to wybuch kamizelki może mi tylko przeszkodzić w utrzymaniu się na motocyklu i mogę przez to stracić nad nim kontrolę. Mam jednak nadzieję, że takie sytuacje mnie nie spotkają i wszystko pójdzie gładko.

Czy rajd Dakar powinien wrócić do swojej kolebki, Afryki?

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Na pewno byłoby świetnie, gdyby pojawiła się edycja, która pozwoliłaby na powrót do początkowej, historycznej już, można powiedzieć, lokalizacji rajdu. Aczkolwiek myślę, że jest to mało prawdopodobne. Jednak jeżeli komuś marzy się przejechanie tej właśnie trasy, do Senegalu, to są alternatywy, które oferują wyścigi na takim dystansie.

Arabia ma tak ogromny i wbrew pozorom zróżnicowany teren, dodatkowo luz w organizowaniu tego wydarzenia i środki na to, że przez długi czas nie będzie zmian. Przede wszystkim przewaga jeszcze jest taka, że nie ma granic do pokonywania w trakcie imprezy – co zawsze stanowi dodatkowy problem. Cała trasa odbywa się na terenie jednego kraju i to jest na pewno wielki plus.

Co poradziłbyś komuś, kogo marzeniem jest start w tej imprezie?

Przede wszystkim trzeba zacząć od mniejszego, krótszego rajdu – np. od Merzouga Rally rozgrywanego w Maroko. Jeżeli jesteś w stanie przejechać taki rajd bez większych problemów i w limicie czasu, to myślę, że możesz dopiero wtedy myśleć o czymś więcej.

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

W Dakarze, jeżeli marzysz o starcie w nim i o przejechaniu trasy, a nie walce o pierwszą trzydziestkę, nie chodzi tylko o niesamowite umiejętności jazdy na motocyklu, bo ważniejsze jest doświadczenie życiowe, umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach i utrzymania organizmu przez dłuższy czas w dobrej kondycji, aby móc po prostu jechać. Wszystkie sporty wytrzymałościowe, takie jak triathlon, maraton, wyprawy wysokogórskie czy nawet starty w ciężkich regatach jachtowych, dają większe szanse na wytrzymanie katorgi Dakaru. Oczywiście musisz się znać na nawigacji, wiedzieć o co chodzi w kodach do gpsa, rozumieć poprawki naniesione na roadbooka i umieć go czytać. Ale przede wszystkim musisz przetrwać.

Opisz swoją najciekawszą motocyklową przygodę?

Jakby miałaby być to mega przygoda i historia, to raczej nie mam takiej, chyba że miałbym opowiedzieć gdzie i jak np. koła połamałem. U mnie od zawsze jest parcie na to, by było sprawniej, lepiej, szybciej…

9 recept na turystyczne enduro 2020 – wielki test porównawczy dziewięciu motocykli segmentu adventure

Czy jeździsz też motocyklami szosowymi po asfalcie, czy tylko off?

Nie, nigdy nie miałem i raczej nigdy mieć nie będę motocykla szosowego. Najbliżej z motocyklami jeżdżącymi po asfalcie jestem na Dakarze, jeżdżąc dojazdówki. Kompletnie mnie to nie bierze.

Czyli na kolano też nigdy nie zszedłeś?

Nie i nie mam takiego zamiaru…

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Czy jest coś takiego jak taktyka na Rajd Dakar?

Tak, oczywiście. Bez tego po prostu nie da się zająć wysokiego miejsca. Przede wszystkim trzeba rozkładać siły, pamiętać o szanowaniu własnego organizmu, wypoczywać tak dużo, jak tylko się da. Co do samej jazdy, to wiadomo, że nikt nie chce prowadzić, jechać pierwszy. Zawsze chcesz jechać za kimś. Trzeba umieć stworzyć najlepsze w danej chwili warunki dla siebie, które są bardzo zmienne. Nie jechać z najlepszymi, bo jazda z szybszymi, ich a nie swoim tempem, cię demotywuje oraz sprawia, że nie masz czasu np. zjeść czegoś w czasie jazdy, bo cały czas nerwowo trzymasz się kierownicy. Kilka dni takiej jazdy, na biwakach nie uzupełnisz kalorii straconych w ciągu dnia i jesteś zamieciony. Nie możesz też jechać z zawodnikami wolniejszymi od siebie, którzy jadą na tyle wolno, że tylko wzbijają kurz, w którym nic nie widać.

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Jeżeli chcesz dojechać na metę Dakaru w pierwszej 30. to przez pierwszy tydzień jest rzeźnia jak na motocrossie. Trzeba jechać ekstremalnie szybko, nie popełniając przy tym błędów. Potem, w drugim tygodniu, jest trochę inaczej, robi się luźniej, z powodu awarii motocykli, wypadków, problemów technicznych czy zaopatrzeniowych.

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Najlepsze teamy na Dakarze działają zupełnie jak teamy kolarskie. W pięcioosobowej ekipie jest dwóch zawodników, którzy mają szansę na wygraną, a pozostałych trzech im ma w tym pomagać. Oni wiozą ze sobą więcej części, więcej wody, wymieniają się oponami (choć to w tym roku chyba ma być już zabronione). Teamy zatrudniają też byłych zawodników, często zwycięzców Dakaru, którzy właśnie opracowują taktykę i przyczyniają się do tego, by ich zawodnicy wygrali cały rajd.

Nie da się wygrać Dakaru z miejsca. Przyjechać, zdeklasować rywali i zameldować się pierwszym na mecie. Tu wszystko musi zagrać, musisz mieć wsparcie teamu – inaczej po prostu się nie da.

Pot, krew i piach – Adam Tomiczek i jego droga do czwartego startu w Dakarze [WYWIAD]

Rajd Andaluzji pokazał, że jesteś w pierwszej dziesiątce najlepszych motocyklistów długodystansowych – jakie miejsce w Dakarze będzie dla Ciebie sukcesem?

Chcę przede wszystkim dojechać do mety, ale moim sukcesem będzie przebicie miejsca szesnastego. Wszystko powyżej będzie dla mnie akceptowalne. W zeszłym roku nie dojechałem do mety, a dobrze się czułem, szybko jechałem, ale popełniłem taktyczny błąd – dałem się zajechać w tym początkowym wyścigu motocrossowym, potem niefortunnie trafiłem na kamień, który leżał w cieniu i musiałem się wycofać po czterech dniach.

Czego Ci życzyć?

Połamania kół…

Naprawdę?

Tak, jak jadę tak, że koła połamię, a nie siebie, to jest dobrze…

Połam koła…

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez motovoyager (@motovoyager)

Galeria zdjęć Adama Tomiczka z treningów i zawodów

 

Michał Brzozowski
Michał Brzozowski
Motocyklista od 20 lat, z potężnym stażem przejechanych kilometrów, dużą liczbą przetestowanych maszyn i wielką miłością do jednośladów. Przede wszystkim kocha trzy motocyklowe segmenty: hipermocne nakedy, wygodne, duże turystyczne enduro oraz lekkie i zwinne jednocylindrowe supermoto, ale nie stroni od jazdy wszystkim co ma dwa koła. Przetestuje każdy sprzęt, a większość z testowanych motocykli chociaż spróbuje postawić na koło. Absolwent filologii polskiej na UW. Prywatnie pasjonat sportu, a w szczególności rowerów.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY