Bałkańskie winkle. Zgraną ekipą w stronę Albanii [WYPRAWA]

-

Kanion Tary

objazdówka po DurmitorzeWyruszamy ok. 8, pogoda dopisuje, z racji dość sporej odległości do pokonania decydujemy się pojechać szybszą, tranzytową trasą E853 zamiast SH8 wzdłuż wybrzeża. W Sarandzie tankujemy do pełna i wbijamy się w górską drogę SH99 w kierunku Gjirokaster. Sposób tankowania w Albanii nieco się różni od ogólnie przyjętych standardów. Przed zatankowaniem należy powiedzieć obsłudze stacji ile chcemy wlać, następnie płacimy, po czym dopiero możemy zatankować. Ja akurat zapominam o tym, robię wszystko standardowo, a po odłożeniu węża widzę, że na dystrybutorze nie ma żadnych danych. Kolejne 10 minut tracę na rozmowę z obsługą (mam na myśli kombinację języka angielskiego i migowego), że faktycznie wlałem tylko 5 litrów paliwa.

[sam id=”24″ codes=”true”]

Trochę nie chcą wierzyć w tak małą ilość, jednak ostatecznie dochodzimy do porozumienia, płacę tyle, ile powinienem i ruszamy w drogę. Trasa SH99 jest kręta, malownicza i chwilami bardzo atrakcyjna widokowo, polecam każdemu, kto będzie kiedyś w okolicy, aby choć raz się nią przejechać. W dodatku niemalże zerowy ruch. Dojeżdżamy do głównej drogi tranzytowej i dalej już w kierunku granicy z Czarnogórą. Generalnie drogi są dość dobrej jakości, sporo policji, jednak mamy wrażenie, że na motocyklistów w ogóle nie zwracają uwagi, o ile oczywiście utrzymujemy prędkość w granicach rozsądku.

Pozwala to nam jechać dość swobodnie, bez kurczowego stosowania się do ograniczeń i bez wypatrywania radiowozów schowanych w krzakach czy też fotoradarów, których w zasadzie chyba tam nie ma. Także w kontekście polskich realiów, po Albanii jeździ się trochę inaczej. Jazda idzie nam sprawnie, jedynie na obwodnicy Tirany z powodu wypadku tracimy trochę czasu i musimy jechać objazdem, dość mocno zakorkowanym. Przed granicą z Czarnogórą pogoda zaczyna się psuć, dopiero gdzieś za Podgoricą deszcz odpuszcza.

park DurmitorJedziemy przez miejscowość Niksic (robią tu popularne u nich piwo Niksicko), a następnie odbijamy w kierunku Zabljaka – górskiej miejscowości, położonej na wysokości 1450 m. npm. Słońce powoli zachodzi, a im bliżej miasta jesteśmy, tym z racji wysokości robi się coraz chłodniej. Dojeżdżamy już po zmroku, na szczęście wrzesień to okres posezonowy, także ze znalezieniem miejsca nie mamy problemu i zaklepujemy dwie nocki w jednej z licznych, prywatnych kwater. Tego dnia byliśmy w drodze ok. 12 godzin i zrobiliśmy dystans 550 km.

Ruszamy z Kamilem na objazdówkę po okolicy. Dojeżdżamy do mostu nad rzeką Tara i robimy krótki postój na zrobienie fotek i podziwianie kanionu. Podjeżdża do nas sympatyczna para z Polski na Varadero, również nocują w Zabljaku i wyskoczyli zobaczyć okolicę. Jedziemy w trochę innych kierunkach, także życzymy sobie szerokości i obieramy kierunek na stolicę kraju – Podgoricę. Zanim dojeżdżamy do głównej tranzytówki, przez kilkadziesiąt kilometrów jedziemy bardzo ładną, krętą trasą wzdłuż rzeki. Słoneczko świeci, dużo winkli, mega widoki – po prostu bajka. Następnie krótki przelot główną drogą, ruch jest dość spory, ale za chwilę znów wskakujemy w lokalną, boczną drogę i kierujemy się z powrotem do Zabljaka.

kanion rzeki TaraFinalnie robimy ok. 250 km, a po południu idziemy jeszcze do parku narodowego Durmitor. Po drodze spotykamy kilku amatorów górskich, pieszych wycieczek. Fakt, patrząc na walory przyrodnicze regionu i górzyste tereny, musi to być świetne miejsce do tego typu aktywności, w dodatku raczej niezbyt oblegane turystycznie. Może następnym razem wsadzę buty trekkingowe w kufry i skorzystam z tej możliwości będąc w okolicy.

[sam id=”24″ codes=”true”]

Motovoyager
Motovoyagerhttps://motovoyager.net
Nasi czytelnicy to wybrana grupa ludzi. Motocykliści, którzy w Internecie szukają inteligentnej rozrywki, konkretnych porad lub inspiracji do wyjazdów motocyklowych. Nie jesteśmy serwisem dla każdego, zdajemy sobie z tego sprawę i… uważamy, że jest to nasz atut. Nie znajdziesz u nas artykułów nastawionych jedynie na kliki, nie wnoszących niczego merytorycznego. Nasza maksyma to: informować, radzić, bawić nie zaśmiecając głów czytelników bezsensownymi treściami.

10 KOMENTARZE

  1. “emeryten party”. Relacjonujący nie powinien pisać o swoich “off” doświadczeniach w Rumunii, bo się przykro robi. Jak przeczytałem tylko kawałek relacji o drodze, którą wszyscy w ten sam sposób pokonują omijając Słowenię to miałem wrażenie, że czytam relację “pojechaliśmy Vectrą do Chorwacji” (mało pasuje do doświadczeń motocyklowych). Generalnie dramat, przeczytałem tylko 2 strony

  2. konkretna wyprawa, Albania chodzi mi po głowie od dłuższego czasu i chyba w tym sezonie uderzę właśnie w tym kierunku. Mam pytanie apropo komentarza kolegi Daniela, nie wiem może ja trochę niedowidze z racji wieku, ale- gdzie w relacji jest info o wyprawie “off” po Rumunii( jak rozumiem chodzi o offroad) ? I Słowenii chyba nie ominęli z tego co jest napisane w relacji

  3. Fajna relacja, kawał drogi za wami. Tempo i przerwy na plażing i zwiedzanie idealne dla mnie.

    PS. DanielD chyba jakiś gorszy dzień? Każdy jeździ tak jak chce chyba, ze masz monopol na jedynie udane wyprawy. Jesli tak to mozesz na tej stronie dać poznać innym popełniając artykuł .

  4. Tak krótko napiszę, aby wyjaśnić dość ciekawy tok rozumowania kolegi Daniela i potwierdzić to, co napisał Bartosz. Wyprawa do Rumunii miała charakter typowo szosowy, celem było zaliczenie Transfogarskiej i Transalpiny oraz krótki wypoczynek nad morzem czarnym. Także nie mam pojęcia, skąd wywnioskowałeś, że było to doświadczenie ”off”( o ile chodziło o offroad). W przypadku wyjazdu do Albanii jechaliśmy przez Słowenię, co jest również opisane w relacji, także intryguje mnie skąd domysł, że ominęliśmy ten kraj. Zwłaszcza, że jechaliśmy lokalnymi drogami, a nie na zasadzie jak najszybszego przelotu przez autostradę. Tak czy inaczej, wnioskując po wpisie, zapewne masz bardzo bogate doświadczenie w wyprawach ”typowo” motocyklowych, odpowiednie dla nielicznej garstki prawdziwych globtroterów. Bardzo chciałbym zobaczyć chociaż jedną relację z Twojego wyjazdu, gdzie dowiemy się, jak wygląda prawdziwa motocyklowa wyprawa. W razie jest już gdzieś w necie- podrzuć link. Pozdrawiam.

  5. Ciekawy region, ciekawa relacja, przydałby się krótki filmik z gopro tego przejazdu w ulewie przez dubrovnik, aby uczulić początkujących motofanów, że nawet w chorwacji nie zawsze świeci słońce a zawsze trzeba być gotowym jadąc moto na różne warunki nawet w takim regionie. Pozdr

  6. A może Daniel to tylko motocyklowy bajerant erotoman weżmy i to pod uwagę nie przejmujcie się takimi komentarzami zazwyczaj najwięcej mają do powiedzenia ci którzy nic nie widzieli i nigdzie nie byli a śmigają tylko w koło komina jeśli nie to opis i foto jak kolega pozdrawiam obu.

  7. Być może, dlatego zawsze staram się na miękko podchodzić do podobnych komentarzy :) Pewne jest to, że wielu ma różne wizje i preferencje dotyczące podróżowania, często uzależnione od sprzętu, ilości czasu wolnego, warunków finansowych i składu, w jakim się jedzie. Jeden woli spędzić miesiąc tułając się samotnie po mongolskich stepach, jedząc tyrolską z puchy i śpiąc w namiocie i będzie uważał taki rodzaj turystyki za jedyny słuszny. Większość z nas jednak ma ograniczenia czasowe oraz finansowe i planując trasę musi oprócz tych dwóch aspektów uwzględniać również kwestię możliwości posiadanego sprzętu oraz preferencji uczestników wyjazdu.

    Początkowy plan uwzględniał powrót przez Macedonię oraz Rumunię, jednak głównie względy czasowe uniemożliwiły jego realizację. Może wtedy byłbym chociaż trochę bardziej Pro a tak to wyszło po emerycku ;)

    Pozdrawiam

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY