Nowy Versys 1000 z osiłka w dresie zmienił się w eleganckiego yuppie w garniturze od Zegny. Czy to wystarczyło by pokonać Suzuki V-Stroma 1000? Sprawdziliśmy – nie wystarczyło. A jednak w tym pojedynku liderem jest Kawa.
zdjęcia: Paweł Ptasiewicz
Segment podróżnych enduro napęczniał niczym przedwyborcze obietnice polityków. Każdy producent musi mieć w swojej ofercie maszynę, która choćby wyglądem sugeruje gotowość podróży na koniec świata, a może i dalej. Natłok nowych modeli powoduje, że napompowany segment adventure zaczyna się dzielić na mniejsze podsegmenty.
Zarówno Kawasaki Versys 1000, jak i Suzuki V-Strom 1000 należą do takiego właśnie podsegmentu motocyklowych SUV-ów. Oba dumnie prężą muskuły udając gotowość do dzikich harców w piachu czy błocie. Jeśli należysz do tych, którzy w „Trudnych Sprawach” szukają prawdy, przyjdzie czas, że kiedyś, jako świeżo upieczony właściciel jednej z tych maszyn, długo będziesz szukać traktora by wyciągnął twoje cacko z odmętów offroadu. Cóż – tak właśnie kończy się wiara w obietnice bez pokrycia.
Jeśli jednak jedyne bezdroża, jakie chcesz odwiedzać to leśny trakt do kumpla na działkę lub żwirowy parking pod spożywczakiem, zarówno Versys jak i V-Strom sprawdzą się doskonale. Oba rozpieszczają kierowcę wygodną kanapą, komfortową pozycją i licznymi zmyślnymi rozwiązaniami ułatwiającymi zdobywanie najdalszych tras. Asfaltowych tras dodam.
Zupełnie się z Rafałem nie zgadzam. O ile Versys to rzeczywiście motocykl typowo „asfaltowy”, to V-Stromem można pojechać na konkretnych szutrach. Pomimo typowo szosowych opon udało mi się pokonywać Sztormiakiem dość zabłocone leśne dukty i podmokłe łąki. Tymczasem na Versysie w takim terenie czułem się na tyle niepewnie, że wolałem poszukać bardziej twardego gruntu pod kołami.
Mariusz
Warczy, ryczy, mruczy
Po burym, chłodnym poranku słońce nieśmiało zabiera się do roboty. Versys z V-Stromem odpalają ochoczo, zrzucając resztki porannej rosy z owiewek. Dynamiczne sylwetki obu turystyków zapowiadają sporo frajdy – w tej kategorii minimalnie prowadzi Versys, który w pomarańczowym malowaniu, z fikuśnie zaprojektowanymi detalami owiewek wygląda jak Lucy Liu w skórzanym kombinezonie. Nie ma gęby, która nie spojrzałaby na ten kawał pomarańczowego ciacha.
V-Strom nie ma jednak przy młodszym koledze żadnych kompleksów – sylwetka także jest dynamiczna, ale w nieco inny – rzekłbym – niemiecki sposób. Każdy detal wydaje się zaprojektowany przy muzyce Brahmsa i jestem przekonany, że hasłem, które towarzyszy robotnikom podczas montażu jest „ordnung muss sein”.
Nie jestem motocyklowym estetą, ale jeden szczegół w zewnętrznym wyglądzie V-Stroma uwiera mnie wyjątkowo. Dla mnie najbrzydszym jego elementem jest przedni cyklopowaty reflektor. W zamysłach projektantów ma zapewne odróżniać V-Stroma od licznej konkurencji. I rzeczywiście odróżnia, ale zupełnie nie tak, jak zależało jego konstruktorom.
Mariusz
Oba motocykle mają niemal wzorową ergonomię – po zajęciu miejsca dokładnie wiadomo co gdzie jest i czego się spodziewać. Skoro muszę, pomarudziłbym tylko na umiejscowienie przycisku włączania akcesoryjnych halogenów w Versysie – choć umiejscowiono go przy prawej manetce, nie sposób sięgnąć do niego prawym kciukiem bez odrywania dłoni od rolgazu.
Bardzo mnie ciekawi opinia testującego o verysie. Szybkość powyżej 170km/h powoduje jakiś stres. Nie jeździłem. Ale dziwne to jest bo moja stara 20 niemal letnia Xj 900 Div (tak jest bardzo zadbana i wszelkie naprawy i wymiany ma robione na bieżąco – wszelkie łożyska są w sprawne) przy tej szybkości zachowuje stoicki spokój. Oczywiście mam na myśli jazdę na wprost bo zakręty są bez stresu tylko przy równej nawierzchni. Jak to możliwe że leciwa yamaha jedzie 170 bez stresu i niepokoju a nowoczesny motocykl wzbudza w tym temacie stres autora? Nie żebym codziennie tak pędził ale jak nie ma bocznego wiatru 5 skali beauforta to staruszka idzie bez mrugnięcia z dużym 55l kufrem centralnym. Dziwne. Muszę sam spróbować. Może moja granica tolerancji bujania czy nie kontaktu przedniego koła jest wysoce dalej umiejscowiona jak autora :)
versys 650 przy 170km/h z 53 l kufrem też idzie bez stresu :)
…praktycznie każdy lżejszy motocykl z dopinanym kufrem centralnym o poj. +/- 40L (średniak) zaczyna łapać lekkie shimy pow. prędkości 150/160 które potęgują się wraz ze wzrostem prędkości, takie są prawa aerodynamiki. Przy cięższych maszynach pow.300 kg, tudzież motocyklach ze zintegrowanymi kuframi(Goldwing, electra itp.) odczucia te są mniej odczuwalne zarówno z racji swej masy jak i wstępnymi danymi projektowymi uwzględniającymi nadwozie jako integralną całość… .