Co ty gadasz? To taki z niego gagatek? – powiedział Siwy, siorbiąc świeżo zaparzoną kawę, zaraz po tym, gdy streściłem mu przebieg spotkania z Jurskim. Majka przysłuchiwała się wszystkiemu, milcząc, ale widziałem, że w jej rudej głowie układa się jakiś plan…
W poprzednim odcinku:
Prawo drogi – motocyklowa powieść sensacyjna. Odcinek 22: Leśne tajemnice
Zdecydowanie chciałem się z tego wszystkiego wymiksować. Miałem dość. Nie wiedziałem już po której stronie jestem. Czy jestem dobry, czy zły. Słowa komisarza dźwięczały mi w głowie. Wzajemne przenikanie się świata przestępczego z towarzystwem ze służb, metod działania policji i bandytów, mieszanie się przyjaźni i antypatii z dwóch przeciwstawnych sobie biegunów. No właśnie. W końcu sam przed sobą przyznałem – szanuję Twardego, lubię go cholernie, chcę dla niego dobrze, nie chcę mu zrobić krzywdy. Długo mi to zajęło, ale w końcu przestałem sobie samemu odmawiać sympatii do tego typa.
– Wiecie co ten stary cap kazał mi zrobić? Mam jutro przyjść do biura CBŚ na podchorążych, a oni założą mi kamery i podsłuch. Mam nagrać moment przekazania narkotyków Twardemu. Mam to zrobić osobiście, to przekazanie, choć do tej pory przecież tego nie robiłem i Twardy tak nie działa. Ponoć mają już jakieś obciążające go materiały, wiedzą z kim handluje proszkiem, ale to moje zeznania do końca mają go pogrążyć. Mam też zeznać na protokół o wszystkim tym, co robiłem dla niego i wszystko co wiem o działalności gangu. Podobno moje zeznania będą niejako zapalnikiem całej procedury rozwalenia Wagabundy od środka. Kurde, niby wiedziałem, że do tego kiedyś dojdzie, ale nie chcę tego. Z całego serca tego nie chcę…
– No to jesteśmy w głębokiej dupie. Bo ja mam podobnie. Więcej syfu zrobił mi Jurski niż ta cała Wagabunda… Jurski to śmieć najwyższego sortu. Dowiedziałem się jakiś czas temu, że firma jego żony wygrała przetarg na remont szpitala dziecięcego w Otwocku. Zrobili to bardzo ch#$%wo przez podwykonawców, którym zaoferowali duże wynagrodzenie, w sumie większe od sumy, na jaką opiewał przetarg. Wypłacili im tylko jakieś drobne zaliczki, po odbiorze szpitala wzięli za robotę kasę, ale nie rozliczyli się z podwykonawcami. Okazało się, że była trzecia firma – firma krzak, na którą zwalili całą winę. Złoty interes. Dodatkowo ma też epizod z Caritasem, z lewymi zbiórkami pieniędzy. Jest poukładany z największą mafią w Polsce, ale i na świecie – kościołem katolickim. Ma haki na najwyższych hierarchów, którzy płacą mu kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie za milczenie. Wiem, że maczał palce w porwaniu córki Ryszarda Białego – biznesmena z Grudziądza. Dlaczego dotąd nie znaleziono ani dziewczyny, ani sprawców, ani 2 milionów złotych przekazanego okupu? Bo dochodzenie prowadził Jurski… A Wagabunda? Przy Jurskim to grzeczni harcerze. Tak naprawdę są charakternymi gośćmi, mocno poukładanymi w tym świecie. Jedyny syf, który robią, to handel metą, ale… nie wiem jak wam, dla mnie dużym rozgrzeszeniem jest to z kim handlują.
Dla mnie też. Gdy dowiedziałem się, że całość wyprodukowanego przeze mnie towaru wyjeżdża do Obwodu Kaliningradzkiego, gdzie ładowana jest na statek zmierzający do Petersburga, i tam dystrybuowana, przestałem mieć jakieś wyrzuty sumienia. J#$ć ruskich. W tych warunkach politycznych, wobec ich agresji na Ukrainę, miałem ich głęboko w dupie. Chcą, niech ćpają to gówno. Nie interesował mnie los ruskich idiotów, którzy biorą to ścierwo. Twardy, w prywatnej rozmowie, wyznał mi, że ta dystrybucja mety, o której mówił na początku naszej znajomości, czyli Polska i Europa Środkowa, to ściema. Od zawsze mieli jednego, jedynego odbiorcę – ruskich. Twardemu też nie pasowałoby trucie swoich, więc od zawsze wyrzucał śmieci za ogrodzenie – jak sam o tym mawiał. Może i nieeleganckie, godne potępienia, ale lepsze to od bicia żony, czy znęcania się nad dziećmi – przyrównywał tę sytuację do stosunków rodzinnych mnożącej się wokół patologii. Trudno było odmówić mu chorej, ale jednak logiki.
Przez ten cały czas Twardy rósł w moich oczach, a komisarz Jurski malał. W tym momencie do tego drugiego nie miałem w ogóle szacunku, jedynie się go bałem i czułem obrzydzenie. Tego pierwszego zaś przestałem się bać, zrozumiałem go i zacząłem go darzyć nieukrywanym szacunkiem. Teraz ten cały układ interpersonalny miałby się rozpaść jak domek z kart. Który to już raz w ciągu ostatnich kilku miesięcy używam tego porównania? No właśnie, po raz n-ty…
– Dobra. Ale jak nie wsypiemy Twardego i nie wypełnimy żądań Jurskiego, to ten ostatni nas pogrąży…
– A jak pogrążymy Twardego, to nie tylko będziemy się ku@##$ko źle z tym czuć, ale jego ludzie zadbają o to, żebyśmy nie czuli nic. Policja nie wyłapie całego gangu, a ich powiązania z ruskimi wystarczą, żeby w najmniej oczekiwanym momencie wschodnie cyngle zmiotły nas z planszy.
– Jesteśmy w głębokiej dupie – powtórzył Siwy.
W tym momencie Majka jakby się uruchomiła. Wstała, przetarła twarz dłońmi i zaczęła mówić.
– Powinniście powiedzieć o wszystkim Twardemu. Przyznać się do tego, że policja próbowała was odwrócić, że chcieli was zwerbować. Oczywiście tę historię musicie przedstawić mu tak, abyście wypadli w jak najlepszym świetle, żeby nie mógł mieć cienia wątpliwości, że cały czas byliście mu wierni. Jasne, że nie jest głupi, że będzie to trudne, ale… W końcu groził wam na początku, sam używał brudnych sztuczek. Twardy to mądry facet, myślę, że wam wybaczy, szczególnie, że jest w trudnej sytuacji, że możecie go pogrążyć, że jego pies wcale nie okazał się być jego psem, a chce go pogrążyć ratując własną dupę. Za dużo gówna wybiło wokół Jurskiego ostatnio, jemu też – choć udaje, że nie – pali się ziemia pod stopami. Potrzebuje sukcesu. Aresztowanie bossa gangu motocyklowego, który handlował prochem, w tym momencie, kiedy rządzący potrzebują haków na motocyklistów, byłoby idealne. Dlatego też Jurski chce zrobić to teraz, przypodobując się rządowi. To szczwana bestia, ale bestia. Myślę, że musimy, wspólnie z Wagabundą, wymyślić plan, jak tej bestii uciąć łeb. Myślę, że niejedna szyszka, którą szantażuje Jurski, byłaby nam wdzięczna za jego usunięcie. Jurski zniknie, znikną nasze problemy, a on zostanie ukarany za swoje wałki i zbrodnie – takie jak to porwanie i najprawdopodobniej morderstwo córki Białego.
Popatrzyliśmy obaj z podziwem na Majkę. Tak, ta dziewczyna ma jaja. Nie mogliśmy też odmówić słuszności jej propozycji. Ale czy to nie za gruba akcja dla nas, dla ludzi, którzy są tak naprawdę nikim?
– Dogadać się z Wagabundą możemy, a wręcz musimy, ale żeby usunąć Jurskiego jesteśmy za słabi. To raz. Dwa – nie jesteśmy mordercami – wypaliłem od razu.
– Majka ma rację. Musimy sobie załatwić plecy. I to plecy z dwóch stron. Z jednej strony musi pomagać nam nasz gang, z drugiej – musimy zapewnić sobie pomoc kogoś z rządu, kogoś wysoko postawionego. Kogoś, kto dużo zyska na wyeliminowaniu z gry pana komisarza… Tak się składa, że mam informację o takiej osobie i mogę do niej dotrzeć. – podsumował Siwy.
– To zróbmy tak. Ja dogadam się z Twardym, a ty załatw nam plecy wyżej.
Musieliśmy dopiąć wszystko na tip top. Obmyśleć bajeczkę dla Twardego, wymyślić jak ograć Jurskiego oraz jak zapewnić sobie plecy wyżej. Czułem, że w tej grze chodzi o nasze życie. Jeżeli nie o kwestie życia i śmierci, to na pewno o kwestię jego jakości. Polska to dziki kraj. Jeśli dogadamy się z kim trzeba, to unikniemy procesu, problemów, będziemy czyści jak łzy, a przy tym zabezpieczymy się na przyszłość. Musieliśmy dobrze się przygotować do tej rozgrywki. Niezwykle dobrze…
Prawo drogi – motocyklowa powieść sensacyjna. Odcinek 24: Gdy stawką gry jest twoja głowa…