TestyMotocykle noweMoto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi!

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

-

Jak na pewno zauważyliście motocykle Moto Morini, mimo długiej nieobecności, niemal z dnia na dzień pojawiły się w naszej przestrzeni publicznej. A to za sprawą prężnie działającego importera marki – Moto Morini Polska, który w połowie lutego tego roku został powołany do życia. Jesteśmy pierwszą redakcją, która dostała do testów X-Cape na polskiej ziemi, z czego postanowiliśmy skwapliwie skorzystać w miarę szybko pisząc ten test!

Już w lutym miałem okazję przejechać się wszystkimi motocyklami producenta, a to za sprawą wyjazdu do włoskiego Trivolzio, siedziby marki Moto Morini. To były wariackie, szybkie testy, a raczej nachapałem się pierwszych wrażeń i nabrałem apetytu na więcej, nie mogąc się doczekać dłuższej chwili z motocyklami tej marki. No i stało się – dostałem na dłużej pierwszy motocykl tej firmy, czyli X-Cape 650. I o wrażeniach z jazdy tym motocyklem chciałbym wam opowiedzieć.

Co to za marka to Moto Morini?

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Moto Morini to włoska marka, która podobnie jak Benelli, wstaje z kolan dzięki wsparciu dalekowschodnich funduszy. W słonecznej Italii, w minionym wieku powstało mnóstwo motocyklowych producentów – fabryk, manufaktur, wytwórni jednośladów, które konkurowały ze sobą podczas włoskich zawodów GP oraz w salonach sprzedaży. Cagiva, Gilera, Garelli, Laverda, Mondial, Bimota, ale i Cecatto, Parilla, Aermacchi, Iso… Italia è Moto, włoska organizacja zrzeszająca producentów motocykli i skuterów wskazuje, że w historii Włoch powstało ponad 2000 marek motocyklowych!! 2000!! Nie dziwne, że niektóre z nich radziły sobie lepiej, inne gorzej, bo po prostu nie byłoby miejsca na wszystkie, nie tylko na rynku włoskim, ale także ogólnoświatowym.

Jedno trzeba przyznać, że Moto Morini jest jedną z kilkunastu najbardziej rozpoznawalnych na świecie włoskich marek motocyklowych. Zapracowała na tę rozpoznawalność. Założona została w 1937 roku przez Alfonso Moriniego, utalentowanego inżyniera i kierowcę wyścigowego. Początkowo produkcja koncentrowała się na trójkołowcach o pojemności silnika 300, 500 i 600 cm3, ale po wojnie firma skupiła się na wytwarzaniu tanich motocykli dwusuwowych o pojemności 125 cm3, wzorowanych na konstrukcji niemieckiej DKW.

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

W latach 50. marka zaczęła rozwijać silniki czterosuwowe, co przyniosło wiele sukcesów zarówno na torach wyścigowych, jak i w salonach sprzedaży. Przez lata marka Moto Morini odnosiła nieustające sukcesy, a modele takie jak Setebello, Corsaro, 500 V-Twin, 350 Sport, Kanguro czy 125H cieszyły się dużą popularnością wśród motocyklistów na całym świecie.

Prawa do marki w latach 80. nabyła Cagiva Group, a później firma przechodziła z rąk do rąk. Od 2018 roku Moto Morini należy do chińskiej firmy Zhongneng Vehicle Group (ZNEN Group). W tym właśnie miejscu jesteśmy.

Gdzie jest X-Cape w tej całej układance?

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Mamy jesień 2021 roku, nowy współwłaściciel marki pokazuje swój produkt – Moto Morini X-Cape, napędzany dwucylindrowcem o rodowodzie Kawasaki, ale mocno przekonstruowanym przez włoskich inżynierów. Piec jest wyraźnie żwawszy z dołu, mniej wibruje i przede wszystkim spełnia normę Euro 5. To, w porównaniu z jego ceną (produkcja głównych podzespołów odbywa się w Chinach, ostateczne złożenie pojazdu we Włoszech) i dobrą jakością wykonania oraz markowymi częściami użytymi do jego budowy sprawia, że Włosi wpadają w szał zakupów. W 2022 roku, w samej Italii, nabywców znajduje 2,3 tysiąca egzemplarzy X-Cape!

X-Cape – sprawdzam!

We Włoszech motocykl zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie. Jakość, prowadzenie, wygoda, osiągi, dzielność terenowa. Problem w tym, że przejechałem nim jedynie kilkadziesiąt kilometrów, co sprawiło, że musiałem potwierdzić swój odbiór tego motocykla dłuższą jazdą. Czas zatem na moje drugie pierwsze wrażenie z jazdy.

Silnik lepszy niż w Kawasaki?

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Dwucylindrowa jednostka pojemności 649 cm3, której korpus jest konstrukcyjnie identyczny do konstrukcji Kawasaki (kolega podjechał starszym Versysem 650 i szczerze mówiąc te silniki są identyczne) generuje 60 KM przy 8250 obr./min i 56 Nm przy 7000 obr./min. Dałem się przejechać temu koledze, mówię mu – porównaj włoski silnik japoński z japońskim japońskim. Zrobił krótką rundkę i mówi, że jednostka Moto Morini mniej wibruje i jest dużo żwawsza z dołu. Serio? Wziąłem jego Versysa, przejechałem się kawałek i stwierdziłem, że ma rację. Przekonstruowanie głowicy oraz układu wydechowego całkowicie zmieniło charakter tego silnika. Jest więcej momentu obrotowego przy mniejszej prędkości wału korbowego, a całość dużo mniej się trzęsie.

Jeszcze parę słów o skrzyni biegów. Ta działa rewelacyjnie, po prostu japońsko. W tym teście wiele będzie odniesień do mojego prywatnego motocykla, bo po prostu ostatnio, poza sezonem testowym, trochę nim pojeździłem i bezpośrednie porównanie mogę mieć właśnie z nim – Tuaregiem 660. I napiszę wam, że skrzynia w mojej Aprilii chodzi dużo gorzej niż w docieranym właśnie X-Cape. Tyle.

Asfalt

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Wszyscy ci, którzy nie zjeżdżają z asfaltu, a kupują motocykle adventure dlatego, że są one wygodne, że chronią przed wiatrem lepiej niż nakedy, że można się nimi zabrać z większą ilością bagaży na dalszy wyjazd, na pewno nie docenią opon, które są fabrycznie zamontowane na X-Cape. Ja je bardzo doceniam, bo to te same opony, które miałem fabrycznie w moim Tuaregu i są to gumy naprawdę bardzo uniwersalne. Bezdętkowe (tak, żaden X-Cape nie wychodzi na dętkach) Pirelli Scorpion Rally STR, bo o nich mowa, to opony, których przeznaczeniem jest w 70% asfalt i w 30% teren, a raczej luźne podłoże. I właśnie w ten sposób każdy kupujący takiego X-Cape powinien go użytkować. Ale zaraz, zaraz, uprzedzam fakty, wracamy na asfalt.

X-Cape po czarnym prowadzi się bardzo neutralnie. Jego geometria pozwala na stabilną jazdę z większymi prędkościami, jak i manewrowanie bardzo „skrętną” kierownicą na postoju. W zakręty wchodzi naturalnie, nie trzeba go o to prosić.

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Winkle robi z gracją i pewnością. Nie ma tendencji do myszkowania, walenia się w zakręt czy innych niespodzianek. Jaki kąt mu zadam, taki bez problemu utrzymuję. Oczywiście droga publiczna plus asfalt brudny po zimie to nie warunki do rysowania podnóżkami w zakręcie, ale jakbym był odważniejszy/mniej rozsądny (niepotrzebne skreślić), to bez problemu bym mógł to zrobić.

Jazda z prędkością do licznikowych 140 km/h jest dla niego chlebem powszednim. Do tej prędkości zbiera się też bardzo dziarsko. Mam porównanie z moją Aprilią, która jest lżejsza i mocniejsza aż o 20 KM, ale nie zauważyłem jakiejś przepaści między przyspieszeniami tych motocykli, szczególnie do wartości 100 km/h.

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Autostradowo X-Cape bez problemu utrzyma 150 na szafie. Silnik wchodząc na wyższe obroty – powyżej 7000 – może i generuje wibracje, ale nie jest to coś, co mocno przeszkadza. Natomiast na uwagę zasługuje kształt i konstrukcja szyby. Tylko patrząc na nią można zaryzykować stwierdzenie, że jest ona za niska, by skutecznie działać przy moim wzroście (190 cm) i nie spodziewałem się po niej nie wiadomo czego.

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Ale okazało się, że ustawiona w najwyższym położeniu – wygodnym mechanizmem można regulować jej wysokość, nawet w czasie jazdy – chroni kierowcę w sposób całkiem niezły. Fakt, jechałem w świetnej jakości kasku, nowym Schubertcie E2, ale jednak jest to kask z daszkiem, którego podmuchy wiatru mogą „zabrać”, odchylając głowę kierowcy do tyłu. Na szczęście nie musiałem walczyć z takim zjawiskiem i w czasie jazdy było mi po prostu komfortowo za tą oryginalną szybą (producent ma w swojej ofercie również wyższą, turystyczną szybę).

Hamulce – to jest petarda!

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Mam wrażenie, że producenci motocykli łakomo spojrzeli na oszczędności producentów rowerów i ich spryt marketingowy. Odkąd pamiętam bowiem w branży rowerowej istnieje zjawisko wrzucania do jednośladów ze średniej i niższej półki widocznych komponentów wyższych grup osprzętowych, przy jednoczesnym oszczędzaniu na elementach, których na zdjęciach nie widać. I tak, piękna tylna przerzutka z napisem Shimano XT, korba z takim samym, ale przednia przerzutka i kaseta, to już jakieś produkty niższych grup osprzętowych, a manetki międzygrupowe. Czego nie widać, tego nie żal… Producenci motocykli też często tak robią, dając na przykład widoczne zaciski hamulcowe renomowanych firm, a pompy hamulcowe jakiś tam producentów. Wszystko po to, by odnieść dwa sukcesy: i marketingowy i księgowy.

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

W X-Cape nie ma takich oszczędności, co może wielu z was zdziwić. Tutaj osprzęt hamulcowy produkowany jest przez włoskie Brembo. Zarówno jeśli chodzi o wszystkie trzy zaciski hamulcowe jak i obie pompy. I wiecie co? Działa to wyśmienicie! Od importera otrzymałem motocykl z przebiegiem 150 km, a więc daleko mu do tego, by móc powiedzieć o nim, że jest dotarty, szczególnie że nowy układ hamulcowy dociera się nawet 2000 km! Mimo wszystko hamulce w „moim” X-Cape działały rewelacyjnie.

Zawieszenie

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Jest takie przysłowie, które w motocyklach adventure, a szczególnie przy opisie działania ich zawieszeń, kompletnie się nie sprawdza. Zapewne je znacie, bo chodzi mi o oklepany zwrot, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. To kolejny już objeżdżany przeze mnie motocykl dualny, po V-Stromie 800 DE czy moim Tuaregu, którego zawieszenia całkiem kompromisowo ogarniają „dwa przeciwstawne światy”. No właśnie, kompromisowo, bo przecież wiadomo, że od zawieszenia motocykla adventure wymagam zupełnie czego innego niż od lekkiej endurówki, czy plastikowego supersporta. Nie trzeba tego tłumaczyć, ale napiszę, że lekkie enduro szmaci na asfalcie, a plastik wybija zęby na dziurach – i to jest ok – dopóki ten pierwszy wybiera wszystko w terenie, a ten drugi nie buja się w złożeniu i nie nurkuje za bardzo przy hamowaniu. Od X-Cape wymagam jednak, aby przede wszystkim żadna z tych złych czynności nie występowała, ale by również dało się zauważyć te pozytywy. Dobra, skomplikowałem to trochę. W pełni regulowany zawias z przodu – Marzocchi średnicy lag 50 mm, o skoku 175 mm, z tyłu Kayaba o skoku 165 mm (jedynie bez regulacji dobicia) dają radę i na asfalcie i w terenie.

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Bo na asfalcie nie czułem ich ograniczenia, pływania czy nerwowości w złożeniu, a w terenie zawieszenie nie dobijało, motocykl prowadził się przewidywalnie, nawet w głębokim piachu, przy przejeżdżaniu przez uskoki poprzeczne, czy po wzdłużnych nierównościach. Miałem pewność i kontrolę nad pojazdem zarówno na asfalcie jak i w offie.

W terenie

Nikt nie wymaga od tego motocykla bycia offroadową maszyną, bo nią po prostu być nie może. Jakieś 230 kg gotowego do jazdy pojazdu nie pozwoli na nie wiadomo co poza asfaltem. Nie będę ukrywał, że gdy tylko braknie prędkości, czuć ciężar tego motocykla. Aby nim sprawnie jechać w terenie trzeba nie bać się odkręcić. Na szczęście podczas moich treningów enduro już dawno nauczyłem się, że gdy się boję, to odkręcam gaz i ściskam motocykl mocniej kolanami. To bardzo działa w przypadku X-Cape. Strachliwy motocyklista (na pełnej manecie) wjedzie nim wszędzie, ten rozsądny zakopie się, przewróci lub zrezygnuje jeszcze przed pierwszą próbą pokonania przeszkody.

Wyświetlacz i elektronika

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Jeżeli tylko lubisz kolorowe tablety zamiast klasycznych zegarów, to tym wyświetlaczem TFT o przekątnej 7 cali będziesz mega zachwycony/zachwycona. Widać na nim wszystko czytelnie, jego szata graficzna jest po prostu świetna. Np. w trybie offroad (o trybach za chwilę) stworzono nieziemską wprost grafikę pokazującą obrotomierz w kształcie kostkowej opony. Gdy obroty wchodzą na czerwony zakres całość świeci się na czerwono, jeżeli nie przekraczają go, opona przybiera kolor żółty. Pierwszy raz coś takiego widzę i jestem zachwycony.

Dlatego też jeżdżę na X-Cape i w terenie i po asfalcie w trybie offroad, a nie jest to niezgodne ze sztuką. Już tłumaczę dlaczego. Otóż wymogi homologacyjne wymusiły od producenta stworzenie dedykowanego offroadowego trybu, w którym można całkowicie dezaktywować ABS – na obu kołach. Reszta ustawień jest taka sama – moc silnika niezmienna, a kontroli trakcji przecież nie ma w nim wcale. Zatem nie wyłączając ABS-u mogę, jeżdżąc po asfalcie, cieszyć oko świetną grafiką wyświetlacza, bo niestety w trybie szosowym jest ona nieefekciarska, zwykła.

Dodatkowe gadżety – jak w beemce

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Ciekawostką jest to, że mamy możliwość wejścia w opcje na wyświetlaczu, które opisują stan naszego motocykla w czasie rzeczywistym. Są to tak oczywiste informacje jak przejechany dystans, dystans do najbliższego przeglądu czy stan naładowania akumulatora, ale i… ciśnienie powietrza w oponach. Tak, ten motocykl ma czujniki ciśnienia, co jest naprawdę świetnym gadżetem.

Dodatkowo mamy możliwość połączenia wyświetlacza z naszym smartfonem za pomocą technologii Bluetooth (czego skwapliwie nie zrobiłem) oraz ładowania naszego telefonu, i innego urządzenia jednocześnie, dzięki podwójnemu gniazdu usb na lewej części owiewki. Do tego podświetlane w nocy przyciski na kierownicy i pełne oświetlenie LED, które świetnie daje sobie radę z rozpraszaniem mroków nocy.

Ergonomia

Zacznijmy tutaj od kolejnego smaczku, jaki możemy znaleźć w tym motocyklu. Rzecz jest o tyle świetna, o ile też bardzo prosta. Chodzi o górną półkę nawierconą w sześciu miejscach. Dzięki temu mostek kierownicy możemy przykręcić do środkowych otworów, górnych oraz dolnych (bliżej zegarów lub bliżej baku). Dzięki temu, że mostek nie jest symetryczny i można zamontować go również odwrotnie, zyskujemy sześć różnych możliwości miejsca montażu kierownicy. To, w połączeniu z ustawieniem jej pod odpowiednim kątem w łożu mostka, daje nam nieskończoną wręcz liczbę ustawień kierownicy i to wszystko bez dopłacania pojedynczej złotówki. Mega!

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Motocykl, choć wygląda na duży, tak naprawdę nie jest zbytnio wysoki, a jego kanapa znajduje się standardowo na wysokości 845 mm. Jako akcesorium dostępne jest siedzisko niższe o 25 mm, szkoda jednak, że nie występuje kanapa wyższa, co przydałoby się gościom mojego wzrostu. O szybie już pisałem, więc powtarzał się nie będę. Mam miejsce na nogi, na X-Cape jest mi po prostu wygodnie. Oczywiście lepiej byłoby, gdyby kanapa była wyżej i gdybym kupił ten motocykl, to po prostu oddałbym oryginalne siedzisko do tapicera i tyle. Po usunięciu gumowych osłon podnóżków, przez moje buty enduro, czuć mrowienie wibracji silnika przy wyższych obrotach, ale nie jest to coś, co przeszkadza w jeździe – na mojej Apce mam zupełnie tak samo.

Podsumowanie

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Po pierwszej przejażdżce we Włoszech nie mogłem się doczekać dłuższych testów na tym motocyklu. Po przejechaniu nim około 300 km mogę powiedzieć, że jest to maszyna kompletna, która daje mnóstwo frajdy z jazdy, a także jest wyjątkowo urodziwa. Jest teoria, że to najładniejszy adventure dostępny na rynku i wcale nie muszę z tym dyskutować. Testowany egzemplarz to X-Cape Gold Wheels Edition, czyli sztuka postawiona na złotych, ale skromnych kołach. Ceny X-Cape zaczynają się od 37 900 zł (na kołach odlewanych aluminiowych dla asfaltolubów) przez wersję na czarnych, bezdętkowych kołach szprychowych za 39 900 zł, aż po topową wersję testowaną przeze mnie za 41 900 zł. Motocykl, którym jeździłem, miał dodatkowo zamontowane oryginalne crashbary oraz dedykowany modelowi tłumik SC Project.

Moto Morini X-Cape 650 pierwszy test na polskiej ziemi! [recenzja, wady, zalety, czy warto, wrażenia z jazdy, jakość wykonania]

Wśród oryginalnych akcesoriów dostępny jest m.in. pełny zestaw kufrów, handbary, aluminiowa osłona silnika.

Wady?

Czy motocykl ten ma jakieś wady? Tak, mógłby mieć wyższe siedzenie, być lżejszy, mieć więcej mocy. Jednak to, co dla mnie jest wadą, dla wielu będzie po prostu cechą. Wadą też jest jego miejsce produkcji, bo budzi niepotrzebne kontrowersje, czasem internetową szyderę i durne komentarze. W Chinach produkowane jest wszystko. Także motocykle i samochody premium, również europejskie, a jeśli nie całe pojazdy, to duża część ich podzespołów. Czy pochodzenie sprawia, że Moto Morini jest motocyklem chińskim, w negatywnym tego słowa znaczeniu? Absolutnie nie! Tak po prawdzie, to motocykl ten spełnia moje marzenia o włoskim designie i azjatyckiej dokładności wykonania, skutkującej brakiem ciągłych problemów technicznych, szczególnie przy skomplikowanej obsłudze.

Ja jestem już po słowie z firmą Moto Morini Polska i nasz redakcyjny wyjazd do Rumgarii jadę właśnie X-Capem. Około 3000 km w jego siodle sprawi, że się nim na pewno najeżdżę! Już nie mogę się tego doczekać!

Więcej na stronie Moto Morini Polska.

Dane techniczne

WYMIARY OGÓLNE:
Długość x szerokość x wysokość: 2200x900x1390
Rozstaw osi: 1490 mm
Masa na sucho: 213 kg
Wysokość siedziska: 820mm/845mm
Pojemność zbiornika paliwa: 18L
Minimalny prześwit: 190 mm

PODWOZIE:
Rama: stalowa
Wahacz: aluminiowy
Zawieszenie przednie/tylne: Marzocchi/Kayaba, skok 175/165, w pełni regulowane/bez regulacji dobicia

UKŁAD HAMULCOWY:
Hamulec przedni: Podwójna tarcza 298 mm, pływające zaciski, 2-tłoczkowe
Hamulec tylny: Pojedyncza tarcza, zacisk 2-tłoczkowy
ABS: BOSCH ABS 9,1 Mb (ABS w pełni wyłączany)

KOŁA:
Szprychowe obręcze bezdętkowe lub obręcze bezdętkowe odlewane (w zależności od wersji)

OPONY:
Opona przednia: 110/80-19M/C Pirelli Scorpion Rally STR
Opona tylna: 150/70-17M/C Pirelli Scorpion Rally STR

SILNIK:
Typ silnika: 4-suwowy, 2 cylindry w rzędzie, DOHC
Pojemność skokowa: 649 cm3
Średnica x skok: 83 mm x 60 mm
Współczynnik kompresji: 11,3:1
Maksymalny moment obrotowy: 54 Nm/7000 obr./min
Moc maksymalna: 44 kW/60 KM/8250 obr./min
Układ wtryskowy: BOSCH EFI
Maksymalna prędkość: 170 km/h
Układ chłodzenia: cieczą
Poziom emisji: euro 5

MALOWANIA:
Czerwony: RED PASSION
Szary: SMOKED ANTRACIT
Biały: CARRARA WHITE

Galeria zdjęć

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim!
Michał Brzozowski
Michał Brzozowski
Motocyklista od 20 lat, z potężnym stażem przejechanych kilometrów, dużą liczbą przetestowanych maszyn i wielką miłością do jednośladów. Przede wszystkim kocha trzy motocyklowe segmenty: hipermocne nakedy, wygodne, duże turystyczne enduro oraz lekkie i zwinne jednocylindrowe supermoto, ale nie stroni od jazdy wszystkim co ma dwa koła. Przetestuje każdy sprzęt, a większość z testowanych motocykli chociaż spróbuje postawić na koło. Absolwent filologii polskiej na UW. Prywatnie pasjonat sportu, a w szczególności rowerów.

1 KOMENTARZ

  1. Motocykl jest przepiękny. Masz rację – chyba jest najładniejszym ADV jaki teraz jest produkowany. Fajny test. Jedna mała uwaga – do wibracji i momentu od dołu – czyli różnic między Versysem 650 a MM. Otóż Ty jeździłeś motocyklem z akcesoryjnym układem wydechowym. Na fabrycznym już by tak pięknie nie było. Za to Versys był zapewne na układzie fabrycznym. Miałem V650 (2015). Pierwszą rzecz jaką należało mu zrobić to wywalić fabryczny układ wydechowy i wstawić MIVV-a. Fabryczny wydech (Euro……) bardzo ten silnik wytłumiał. On się trząsł w dolnym zakresie i był mało elastyczny. Po wymianie silnik odetchnął pełna piersią i skończyły się wbracje a silnik stał się bardzo elastyczny i spokojnie 6 bieg można było zapinać przy 50 km/h. Wracając do X-cape. Tak jak V650 jest motkiem jedo osobowym. Co wynika w obu przypadkach z krótkiego rozstawu osi a przez to ograniczonego miejsca dla pasażera. Nie wiem jak X-chape, a V650 -rzy jeździe z pasażerem ma kompletnie niedociążony przód i przy odkręcaniu chce iśc od razu na koło. No i ma słaby tylny amor (na jedną osobę ok, ale na dwie z bagażami nie daje rady) też bez regulacji dobicia. Te 60 KM w X-cape trochę mało – ale na jedną osobę i przy tych taryfikatorze…. w zupełności wystarczy. Pięęęęękny motocykl, fajny test! :)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY

ZOBACZ RÓWNIEŻ