W środę 21 maja na ul. Wojska Polskiego w Zielonej Górze doszło do niebezpiecznego zdarzenia z udziałem samochodu dostawczego i motocykla. Kierowca auta przecinając dwa pasy ruchu zajechał drogę motocykliście, który hamując przewrócił się i na szczęście nie uderzył ciałem w tył samochodu. Wypadek dosyć typowy, lecz niestety ponownie zwraca uwagę jego opis przez miejscową policję. Padają bowiem słowa o „manewrze obronnym” i „położeniu” pojazdu, co jest nieprawdą, w dodatku szkodliwą dla innych motocyklistów.
Sytuacja, jakich niestety wiele. Dwupasmowa ulica, skrzyżowanie z drogą podporządkowaną bez sygnalizacji. Z podporządkowanej, zza auta skręcającego z prawego pasa w prawo wyjeżdża nagle VW Caddy, którego kierowca zamierza przeciąć całą ulicę i pojechać w lewo. Lewym pasem drogi z pierwszeństwem jedzie motocyklista, który w ostatniej chwili zauważa niebezpieczeństwo, mocno hamuje i przewraca się. Na szczęście w tył samochoduu uderza tylko motocykl, motocyklista sunie po asfalcie i również szczęśliwie unika potrącenia przez inne pojazdy.
Na reakcję było bardzo mało czasu, więc motocyklista zadziałał odruchowo, wciskając heble. Oczywiście tak szybkie i celowe wykonanie takiego manewru, jaki widzimy na nagraniu, jest możliwe, ale wymaga długiego treningu i poważnych umiejętności z gatunku kaskaderskich. Skłaniamy się jednak ku wersji, że uniknięcie uderzenia w auto było po prostu szczęśliwym przypadkiem.
Inne zdanie ma zielonogórska policja. Cytowana przez miejscowe media Anna Baran, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze, powiedziała: Kierujący Volkswagenem wyjeżdżając z drogi podporządkowanej w ulicę Wojska Polskiego, znalazł się na pasie ruchu prawidłowo jadącego motocyklisty, który wykonał manewr obronny, aby uniknąć zderzenia z pojazdem. Z kolei w komunikacie umieszczonym na stronie internetowej komendy czytamy: (…) W wyniku „położenia” swojego pojazdu motocyklista wypadł ze swojej maszyny i znalazł się na drugim pasie ruchu. (…) To kolejny raz, kiedy słyszymy takie stwierdzenia ze strony polskich policjantów – przykład z zeszłego roku w artykule poniżej.
Czy zwykły motocyklista jest w stanie świadomie położyć Gold Winga? Policjant twierdzi, że tak
Mityczna celowość
Mamy nadzieję, że słowa, jakich użyli funkcjonariusze zielonogórskiej policji są tylko niefortunnym skrótem myślowym i jeśli dotrze do nich odpowiedni sygnał, zaczną zwracać na to uwagę. Temat „celowego kładzenia motocykla” za każdym razem wywołuje ożywioną dyskusję również wśród samych motocyklistów. Jedni twierdzą, że to właściwy manewr obronny, inni – że to szkodliwy mit i w sytuacji zagrożenia właściwe odruchy powinny być zupełnie inne.
Twardo stoimy na stanowisku, że prawdziwa jest tak druga wersja. Poza bardzo nielicznymi przypadkami na drogach nie występuje coś takiego jak świadome położenie maszyny, a oddzielenie się od niej motocyklisty, który w ten sposób unika uderzenia ciałem w przeszkodę, niemal zawsze jest kwestią szczęścia. Po pierwsze, samo „położenie” maszyny we w miarę precyzyjny sposób jest generalnie trudne. Po drugie, nad pojazdem sunącym bokiem i trącym o asfalt plastikami i metalem nie mamy już żadnej kontroli. Co innego, gdy wciąż jesteśmy na kołach.
Jaki więc powinien być sposób na uniknięcie takich wypadków, jak ten na nagraniu? Po pierwsze, profilaktyka, czyli jazda po drogach z ruchem poprzecznym w sposób, który zawsze da nam odpowiednio dużo miejsca i czasu na reakcję. Czyli generalnie odpowiednio niską prędkością. Po drugie, stałe trenowanie manewru, który poznacie na każdym szkoleniu z techniki bezpiecznej jazdy motocyklem, czyli hamowania awaryjnego z omijaniem przeszkody z wykorzystaniem przeciwskrętu. Sukces zależy tutaj od pamięci mięśniowej i właściwych odruchów, dlatego warto się do tego przyłożyć i stale to sobie odświeżać, np. na pustym odcinku drogi, upewniając się, że nie mamy nikogo za sobą i przed sobą.
Motocykl, który ciągle jest na kołach to motocykl, którym po prostu da się sterować. Nie wierzcie wyobrażeniom ze świata filmów akcji.
Zdjęcie tytułowe: KMP Zielona Góra