31 maja na ul. Łódzkiej w Zgierzu doszło do tragicznego wypadku. Jadący w kierunku Łodzi motocyklista uderzył w nieoznakowany, ale poruszający się na sygnale radiowóz marki Kia. Niestety kierowca jednośladu zmarł na miejscu, ranni zostali również dwaj policjanci.
Przybyli na miejsce ratownicy medyczni podjęli akcję reanimacyjną, jednak nie udało im się przywrócić czynności życiowych 52-letniego motocyklisty. Jadący z włączonymi sygnałami radiowóz był dobrze widoczny, inni uczestnicy ruchu ustępowali mu z drogi. Według informacji przekazanych przez policję i prokuraturę, udostępnionych na stronie Radia Łódź, kierowca motocykla mógł spanikować widząc nadjeżdżające z naprzeciwka policyjne auto. Jak wyjaśnia komisarz Edyta Machnik z KWP w Łodzi:
Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący motocyklem, jadąc w kierunku Łodzi na prostym odcinku drogi zaczął hamować, gdy zobaczył jadący z naprzeciwka nieoznakowany radiowóz na sygnałach świetlnych i dźwiękowych. W pewnym momencie mężczyzna stracił panowanie nad pojazdem i przewrócił się, w wyniku czego doszło do zderzenia z nieoznakowanym radiowozem. Policjanci byli trzeźwi.
Obecny na miejscu wypadku prokurator zarządził sekcję zwłok ofiary, która wyjaśni bezpośrednią przyczynę śmierci. W wyjaśnienia policji nie do końca wierzą jednak rodzina i przyjaciele zmarłego motocyklisty, którzy twierdzą, że mężczyzna jeździł swoją Hondą Varadero 125 bardzo spokojnie. Poszukiwani są świadkowie tego zdarzenia, którzy mogliby pomóc w ustaleniu jego prawdziwych przyczyn. Dane kontaktowe w poście poniżej.
Kierowcy zrobili korytarz życia dla radiowozu, a motocyklista chciał skorzystać z okazji łatwego przejazdu korzystając z korytarza zamiast poczekać jak radiowóz przejedzie . Tak kończy się właśnie cwaniactwo. Współczuję rodzinie ale szukanie winy w Policji to już przesada. Może kiedyś kierowcy zrozumią że korytarz robiony jest dla służb, a nie dla nich.
Jechały dwa nieoznakowane pojazdy jeden w stronę Łodzi drugi Zgierza.