Kawasaki Ninja H2 to przedziwny motocykl. Technologiczny majstersztyk przepełniony duchem romantyzmu. Demon prędkości, który zachęca do spokojnej jazdy. Ekscentryczny pojazd dla samotnika, który żyje marzeniami, ale dobrze wie, czego chce.
W roku 1979 miał premierę film Film „Mad Max”. Niezapomniane motocykle występujące w tej produkcji zaskakująco wiernie odgrywały swoją rolę.
Gorącą atmosferę podkręcały znaki drogowe informujące ile ludzi zginęło w danym miejscu. Gdy uruchamiam silnik H2 od razu przychodzi mi na myśl Kawasaki KZ1000 oraz inne ówczesne demony prędkości występujące w filmie.
Wszystkie te motocykle były najszybsze z najszybszych, a jednocześnie musiały sprostać trudnemu zadaniu transportu dobytku właścicieli. Mad Max mógłby mieć problemy z wymierzeniem sprawiedliwości Toecutterowi (przywódca gangu motocyklowego), który dosiadałby 200-konnej Ninjy H2 z momentem obrotowym na poziomie 133 Nm.
Taka wartość to prawie poziom starej Hayabusy (138 Nm). Należy też pamiętać, że nazwa H2 zobowiązuje. To nawiązanie do wściekłych, dwusuwowych rakiet Kawasaki serii H o pojemności 500 i 750 cm3, z którymi żartów nie było… Wystarczy wspomnieć Kawasaki H2 Mach IV.
Łarłłarł, łarłłarł
Pozwalam rozrusznikowi rozkręcić wał korbowy. Rozlega się niewiarygodne „łarłłarł”. Minimalna pauza, jak gdyby chciał zgasnąć, i znów „łarłłarł, łarłłarł, łarłłarł”. Coraz mniej „r” w pracy wraz z nabieraniem temperatury.
Mimo wszystko silnik brzmi jak sieczkarnia. Rozpadnie się zaraz? Może nie ma oleju? Nie, to przecież japońska produkcja z homologacją drogową. Importer prosi o delikatne traktowanie, ponieważ sprzęt jest na dotarciu.
Na trudnych w odczycie zegarach jedynie 195 km przebiegu… Szorstka praca niweluje lalusiowaty wygląd lustrzanego lakieru. Można sobie wyobrazić reakcję gapiów, gdy takie futurystyczne moto będzie rozgrzewać się przy drogim (lub tanim) hotelu.
Gdy do tego dodamy znudzonego poukładanym życiem pilota w niedbałym motocyklowym rynsztunku, to obraz wymarzonego przez niektórych świata gotowy. Równie odjazdowo, motocykl w stylu produktu hi-tech komponuje się na tle obdartych bud, lub innych nie do końca zadbanych miejsc.
Kawasaki Ninja H2 – dane techniczne
Silnik czterocylindrowy, rzędowy, z doładowaniem mechanicznym
Pojemność 998 cm3
Moc 210 KM (z RAM Air)
Maks. moment obr. 133 Nm (10500 obr./min.)
Skrzynia biegów 6-biegowa
Napęd łańcuch
Hamulec przedni hydrauliczny dwutarczowy
Hamulec tylny hydrauliczny jednotarczowy
Wymiary (dł. x szer. x wys.) 2085 x 770 x 1125 mm
Wysokość siodła 82,5 cm
Ciężar z płynami 238 kg
Zbiornik paliwa 17 litrów
Cena 109 000 zł
Kawasaki Ninja H2 nie posiada miejsca na typowe przytroczenie czegokolwiek jako torby podróżnej. Możemy za to znaleźć mini schowek za oparciem lędźwiowym gdzie zmieszczą się crossowe rękawiczki lub małe jabłuszko.
Otwierając tę „przestrzeń bagażową” kluczykiem łatwo się będzie poparzyć o tłumik. Czy to są wady ? To zależy kogo gra w czasie wycieczki kierowca takiego sprzętu.
Jeśli chce być postrzegany jako szalony może to załatwić na kilka sposobów. Jeden z bardziej ekstremalnych to plecak wożony jak akordeon z przodu.
…nigdy jakoś nie pałałem zbytnią sympatią do motocykli KAWASAKI, (jest to oczywiście moje indywidualne odczucie w myśl sentencji że „gusty nie podlegają dyskusjom” ) pośród produktów Kwiatu Kwitnącej Wiśni hierarchizując je gdzieś na poziomie OPLA w odniesieniu do świata czterech kółek produkowanych przez np. naszych zachodnich sąsiadów, – o ich dwóch kółkach z racji drażliwego tematu raczej nie będę wspominał. Nigdy do teraz,- ponieważ ten sprzęcik jest po prostu piękny, pomijam astronomiczne osiągi oraz samą myśl inżynierską z najwyższej półki, chodzi mi o smaczki stylistyczne, piękną kratownicową ramę, owiewki oraz ogólny design i wykończenie, o ile technicznie nie będzie sprawiał kłopotów ma wszelkie dane ku temu by zyskać miano prawdziwego hitu, pod warunkiem że recenzentami nie będą Panowie Redaktorzy jednych z wielu dwóch popularnych „polskich” czasopism motocyklowych. Świetna recenzja … .