Od pewnego czasu krąży w sieci film, dokumentujący prace nad zmianą silnika w wysłużonej Electrze. Potężną V-kę zastąpiła jednostka elektryczna.
Harley Davidson X350 i X500 prosto z… Chin [dane techniczne, opis]
Oryginalny motocykl, napędzany był blisko półtoralitrowym widlakiem o mocy 71 KM. Jego miejsce zajął silnik elektryczny wytwarzający około 26 KM. Taka zamiana na pewno nie przysporzyła Harleyowi potęgi i osiągów, jednak wystarcza do sprawnego poruszania się. Zwłaszcza, że siłą rzeczy można było odchudzić maszynę. Bezużyteczny okazał się między innymi zbiornik paliwa oraz wydech. Pomimo tych zabiegów pojazd i tak waży około trzystu kilogramów. Zasadniczej zmianie musiała ulec rama, która obecnie mieści nie tylko jednostkę napędową, ale również cztery baterie. Jej wygląd inspirowany jest produktami Ducati. Przekonstruowana została również deska rozdzielcza, którą wyposażono między innymi w cztery wskaźniki naładowania baterii. Zasięg tego elektrycznego Harleya wynosi nieco ponad 140 kilometrów.
Po co?
Wejście na rynek LiveWire przełknąłem w sumie bez większych problemów. Rozumiem, że firma chcąc dalej funkcjonować na rynku, musi szukać nowych nabywców, eksperymentować z nowymi napędami i technologiami. Zupełnie jednak nie trafia do mnie przeróbka Electry Glide na elektryka. Przecież to właśnie owa olbrzymia V-ka jest najważniejszym elementem motocykla. To ona jest źródłem wibracji, które nadają Harleyowi oryginalności. Jeżeli więc Electra Glide, Heritage, czy Sporster, to tylko z oryginalnym silnikiem. Może niezbyt nowoczesnym, ale na pewno z charakterem. W tym przypadku elektrykom mówię stanowcze NIE!
Motocykl elektryczny to motocykl cichy. A motocykl cichy to motocykl niebezpieczny.
Zawsze możesz włączyć radio na cały zycher w takiej Electrze :P