Prezentacjemotocykle zabytkowePół litra to jednak za mało – historia IMZ M-53

Pół litra to jednak za mało – historia IMZ M-53

-

Radzieckie boksery kojarzymy przede wszystkim z ciężkimi, surowymi motocyklami wojskowymi. Mające rodowód w konstrukcjach niemieckich, przez dziesięciolecia były udoskonalane, dopracowywane, jednak próżno szukać w nich rewolucyjnych zmian. Miało być możliwie prosto, aby wszelkie usterki można było szybko naprawić w warunkach bojowych lub przydomowej szopie.

Ukraiński chopper, który nie podbił rynku – historia modelu KMZ-8.157-022

Pewnym odstępstwem od tej reguły jest właśnie M-53. Konstruktorzy zdecydowali się na zmniejszenie pojemności. Miał to być w miarę tani, popularny środek transportu, który można by wykorzystać do turystyki. Półlitrowy bokser generował dwadzieścia osiem koni mocy. Motocykl wyposażono w głębokie błotniki, zbiornik paliwa w kształcie kropli wody, a także dwuosobową kanapę. Zgodnie z potrzebami radzieckiego rynku do eM-ki można było przyłączyć wózek boczny. Zawieszenie, nie porażało nowoczesnymi, wyszukanymi rozwiązaniami, jednak miało przede wszystkim być praktyczne. Miało pozwolić poruszać się motocyklowi w trudnym terenie, po wiejskich wyboistych dróżkach, po kiepskiej jakości asfaltówkach. Silnik osadzono w spawanej podwójnej ramie kołyskowej. Pokaźną masę rekompensowała w pewnym stopniu wytrzymałość. Początkowo motocykl miał być w możliwie dużym stopniu zunifikowany z popularnym M-72. Miało to na celu obniżenie kosztów produkcji oraz ułatwienie eksploatacji i serwisowania. Trzeba przyznać, że M-53 w ostatecznym kształcie był pojazdem o ładnej, zwartej konstrukcji, wpisującym się w obowiązujące wówczas trendy.

Pół litra to jednak za mało – historia IMZ M-53

Owoc współpracy

Nad pięćsetką pracowali inżynierowie z dwóch wiodących radzieckich zakładów produkujących motocykle. Nad deskami kreślarskimi pochylali się pracownicy z Irbitu (IMZ) oraz Kijowa (KMZ). Do prac przystąpiono na początku lat 50. XX wieku. Z czasem postanowiono, że IMZ będzie rozwijać projekt w oparciu o elementy pochodzące z M-72. Kijowscy konstruktorzy mieli stworzyć zupełnie nową maszynę. W efekcie powstały dwie różne konstrukcje. M-52 z Irbitu bardzo przypominał protoplastę, choć oczywiście w celu montażu mniejszego silnika należało przekonstruować ramę.

Pół litra to jednak za mało – historia IMZ M-53

Model był produkowany w latach 1957 – 1959. Zbudowano łącznie około 680 sztuk, przy czym około dwieście egzemplarzy przebudowano na potrzeby sportu motocyklowego. Na decyzji o wycofaniu maszyny z wielkoseryjnej produkcji zaważyły prawdopodobnie potrzeby wojska i gospodarki. Oczekiwania prywatnych odbiorców, którzy chętnie sięgnęliby po lżejszą i tańszą pięćsetkę nie były ważne. Również M-53 przegrał tę walkę.

Kijowska pięćsetka

Półlitrowy silnik był gotowy w 1955 roku. Jednostka generowała 29 KM przy 5 500 obrotów na minutę. Pomimo zewnętrznych podobieństw, był to innych silnik, niż ten zamontowany w M-52. W kolejnych latach udało się zbudować kilka egzemplarzy M-53, które miały posłużyć do testów i zweryfikowania zastosowanych rozwiązań konstrukcyjnych. Wszelkie prace przerwano w drugiej połowie lat 50. XX wieku. Związek Radziecki nie dojrzał jeszcze do produkcji pięćsetek na rynek cywilny. Ważniejsze było, aby motocykle były dostosowane do wymogów armii. A ta potrzebowała wszędołazów z wózkami bocznymi, do których można przyłączyć karabin maszynowy lub rusznicę przeciwpancerną.

9 nietypowych motocykli wojskowych, o istnieniu których prawdopodobnie nie mieliście pojęcia…

Dane techniczne

Silnik: czterosuwowy, dwucylindrowy

Pojemność skokowa: 496 cm3

Moc maksymalna: 29 KM

Długość: 2 420 mm

Szerokość: 760 mm

Wysokość: 1 100 mm

Waga motocykla: 165 na sucho

Zużycie paliwa: 5 l/100 km

Prędkość maksymalna: ok 100 km/h

Pojemność zbiornika paliwa: 18 l

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim!
Krzysztof Brysiak
Krzysztof Brysiak
Pasją motocyklową zarażony od dziecka, kiedy to wyobraźnię rozpalała Cezet 350 sąsiada. Zwolennik spokojnej jazdy, lubiący zachwycać się mijanymi widokami. Miłośnik prostych, klasycznych maszyn, potrafiący zachwycić się również nowoczesnym designem, w szczególności włoskim. Lubi przede wszystkim wyprawy w małym, kilkuosobowym gronie oraz samotne ucieczki od cywilizacji, hałasu i zgiełku. Dlatego też chętnie odkrywa wschodnie tereny Polski. W podróży nie rozstaje się z aparatem, bo fotografia to jego drugie hobby.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY

ZOBACZ RÓWNIEŻ