Prezentowane motocykle powstały w ciągu kilkunastu lat od zakończenia wojny. Wycofujący się Wehrmacht porzucił wiele motocykli, inne trafiały do Polski wraz z Ludowym Wojskiem Polskim lub z dostawami w ramach United Nations Relief and Rehabilitation Administration (UNRRA). Dość szybko uruchomiono również krajową produkcję 125-tek. Okazywało się to jednak zbyt mało do ówczesnych potrzeb.
MSS1 i MSS500 powstały nie tylko z potrzeby posiadania motocykla, ale były też efektem realizacji pasji mechanicznej. W przypadku pierwszego z nich dodatkową okolicznością była rzekomo konieczność zagospodarowania wraku Messerschmitta 109, który w styczniu 1945 roku lądował przymusowo na terenie województwa zielonogórskiego (obecnie lubuskiego).
MSS1 – czyli od Messerschmitta Bf 109 do motocykla
Opowieść o wykorzystaniu elementów Messera brzmi dosyć wiarygodnie. Motocykl był bowiem napędzany silnikiem V2 o pojemności ponad 4500 cm3. Powstał on prawdopodobnie poprzez obcięcie dziesięciu cylindrów z lotniczej V-ki. Moc silnika 109-tki – w zależności od wersji – wynosiła od 1475 do nawet ponad 2000 KM. Czy rzeczywiście taki właśnie silnik napędzał motocyklowego kolosa?
Według innej wersji do budowy motocykla wykorzystany został silnik czołgowy. Z tego typu pojazdu miały pochodzić także skrzynia biegów i gaźnik (lotniczy silnik 109-tki zasilany był wtryskiem).
Koła MSS1 miały być kółkami ogonowymi bliżej nieznanych samolotów. Kosz był natomiast wyposażony w koło pochodzące z ciężarówki. W konstrukcji pojazdu wykorzystano na szeroką skalę aluminiowe odlewy.
Nie znamy dokładnych wymiarów motocykla, jednak na pewno do małych nie należał. Mógł bowiem przewozić łącznie 8 osób. 3 bezpośrednio na pojeździe, 2 w koszu, a trzy pozostałe na… podestach umieszczonych w tylnej części. Te ostanie musiały się zadowolić pozycją stojącą. Cóż – zawsze to lepiej, niż poruszać się na piechotę.
MSS1 nie doczekał naszych czasów. Ówczesna Służba Bezpieczeństwa nakazała jego zniszczenie. Powodem było najprawdopodobniej wykorzystanie do jego budowy części pochodzenia wojskowego… Rozżalony konstruktor miał w przypływie złości, w związku z decyzją władz, własnoręcznie zniszczyć swoje dzieło.
MSS500 – agregat prądotwórczy w służbie mobilności
Konstruktor nie zraził się jednak i w drugiej połowie lat 50. ubiegłego wieku przystąpił do budowy kolejnego jednośladu. Tym razem jego działo przybrało skromniejszą formę. MSS500, bo taką nazwę otrzymał, napędzany był silnikiem pochodzącym z agregatu prądotwórczego. Przy pojemności nieco ponad 400 cm3 rozwijał moc na poziomie 20 KM. W konstrukcji motocykla szeroko zastosowano gotowe elementy – począwszy od gaźnika, łożysk, aż po kola. Osłony, a przede wszystkim ramę zespoloną z tylnym błotnikiem, konstruktor odlał własnoręcznie z aluminium w formach z gliny zmieszanej z piaskiem.
Praca nad tą konstrukcją trwały około czterech lat. MSS500 osiągał prędkość około 100 km/h, spalając przy tym około 5 litrów benzyny. Jego waga sięgała 300 kilogramów.
Na szczęście MSS500 przetrwał do naszych czasów i jest w stanie zdatnym do użytku.
Twórca
Konstruktorem tych niecodziennych maszyn był Stanisław Skóra, ze wsi Kosierzec, obecnie w województwie lubuskim. Wiemy o nim niewiele. Podobno ukończył jedynie cztery klasy szkoły podstawowej, a pracował jako strażnik lasu. Prócz motocykli tworzył również rowery z aluminiowymi ramami. Na pewno jednak był genialnym konstruktorem, który wyprzedził swoje czasy…
Niby dobrze, ale i bzdur wyssanych z palca dodano :(
Co na przykład? Takie informacje udało nam się znaleźć, nic nie wymyślaliśmy… Info w tym temacie naprawdę jest mało.
Sprawdź jeszcze raz informacje i skoryguj na sam początek pisownię nazwiska Pana Stanisława!
Od agregatu prądotwórczego pochodzi jedynie cylinder, nie silnik, silnik Pan Stanisław zbudował sam ! nie ma drugiego takiego silnika na Świecie.
A to na przykład całkiem wyssałeś z palca : „Według innej wersji do budowy motocykla wykorzystany został silnik czołgowy. Z tego typu pojazdu miały pochodzić także skrzynia biegów i gaźnik (lotniczy silnik 109-tki zasilany był wtryskiem).”
Nie chce mi się dalej korygować bzdur, sam skoryguj.
Stanisław Skura, nie Skóra.
Szkoda że nie mogę skopiować zdjęć, chciałbym je dodać na szwedzką grupę i opisać artykuł.
Motocykl jest w moim posiadaniu i zawsze możesz przyjechać , zrobić zdjęcia i umieścić je tam gdzie pragniesz, Niema problema, ale weź browary ze sobą :)
Motocykl jest w moim posiadaniu i zawsze możesz przyjechać , zrobić zdjęcia i umieścić je tam gdzie pragniesz, Niema problema, ale weź browary ze sobą :)
Jak cóś, to na FB Wojciech Dąbrowicz. Wbijaj , damy rade :D
Takich konstruktorów było więcej. Mój ojciec Kazimierz w miejscowości Moryń zbudował też „potwora”. Motor na bazie ramy z obręczy beczki stalowej na paliwo. Przód, zawieszenie widelcowe na 3 sprężynach, a tylne koło bez resorowania. silnik FN (tylko to mi się ostało do dziś). Na grzyby jeździliśmy całą pięcioosobową rodziną. Z tego co wiem to i milicja pożyczała ów pojazd. Egzemplarz można zobaczyć na filmie „Album Polski” tam jadę tym motocyklem w scenie zakończenia wojny. Długo się rozpisuję, ale dopóki milicja korzystała z pojazdu to było ok, ale później trzeba było motor zezłomować. Zostawiłem sobie tylko silnik, koła są w wózku u jakieś mieszkańca. Pozdrawiam.
W tym rocku, w sierpniu (pod koniec) Amelinium będzie eksponowane na zlocie motocyklowym w Nowym Miasteczku, organizowanym przez Grupę Motocyklową „S3”, jakoś tak pod koniec sierpnia to bedzie (wyguglajcie sobie) . Będzie można go zobaczyć na Wasze piękne oczka osobiście, ale bez dotykania zbyt mocnego, czułe głaskanie dozwolone pod kontrolą ;)
ODPOWIEDZ