W oczach polskich motocyklistów Junak, to sprzęt który obok Sokoła najbardziej zasłużył na miano kultowego. 350 centymetrów sześciennych pojemności, to o wiele więcej niż oferowały WSK-i i SHL-ki i inne wyroby peerelowskiego przemysłu. Dodatkowo silnik był czterosuwowy, a wygląd nie odbiegał od klasycznych modeli angielskich.
Nie dziwi więc, że maszyny te osiągają w naszym kraju duże kwoty, nierzadko większe niż o wiele bardziej dopracowane maszyny japońskie, włoskie – o lepszych parametrach technicznych i mniej zawodne. Zresztą ceny te są niejednokrotnie krytykowane, za oderwanie od rzeczywistości i rynkowych realiów. Ostatnio jednak na jednej z aukcji pojawiła się oferta, która przebiła wszelkie wyobrażenia na temat ceny Junaka.
Życie w stodole
Motocykl pochodzi z roku 1961, a opis wskazuje, że został odnaleziony w jednej z wsi na Opolszczyźnie. Wrażenie robi stan motocykla. Przez pierwszego właściciela był on użytkowany sporadycznie, a większość żywota Junak spędził pod siankiem. Kilka lat temu znów ujrzał światło dzienne. Nowy właściciel nie ingerował w stan maszyny, ograniczając się do gruntowanego wyczyszczenia.
Sprzedający zapewnia, że przebieg motocykla jest autentyczny. Jeżeli to prawda to egzemplarz ten nie był nadmiernie eksploatowany. Przejechał bowiem zaledwie… 819 kilometrów. Aukcja jeszcze trwa. Jej zakończenie zaplanowane jest na 4 października.
Cena wywoławcza robi wrażenie jeszcze większe niż przebieg Junaka. Została określona na 45 tysięcy złotych – tyle co średniej klasy adventure, renomowanej firmy. Na razie chętni nie walą drzwiami i oknami. Jest jednak jeszcze kilka dni i być może ktoś skusi się na tego wyjątkowego Junaczka.