Jeżdżę w terenie od dawna. Mój pierwszy motocykl offroadowy kupiłem w 2005 roku, czyli zaraz będzie 20 lat… Kocham teren i niedawno zakochałem się w nim ponownie. Dlatego też szukałem odpowiednich opon do mojego motocykla adventure, które pozwolą na wydobycie z niego wszystkiego, co terenowe, pozwalając też przemieszczać się w jakimś stopniu po asfalcie. Padło na praktycznie bezkompromisowe Metzelery Karoo Extreme. Czy było warto?
Ostatnio, czytając wiele artykułów w internecie, stwierdziłem że wszyscy wszędzie owijają w bawełnę, przechodząc do sedna w szesnastym akapicie. Stwierdziłem więc, że na łamach mojego portalu będę z tym walczył. Odpowiadam na pytanie zawarte w leadzie: tak, było warto, zamówiłem kolejne Metzelery Extreme, bo te po 3,5 tys. km niemal zużyłem, natomiast ciekawostką jest to, że nadal dają radę – coraz lepiej na asfalcie, ale też całkiem nieźle w offie. Jeśli chcesz poznać szczegóły, zapraszam na dalszą część tekstu.
Niekompletna agresja

Pełna, ostra, agresywna kostka przedniej opony. Dużo ostrzejsza i agresywniejsza od popularnych Pirelli MT 21 czy Mitasów Enduro Trail XT+. Tylna opona łopatkowa, z jedną długą kostką na środku opony, bez dzielenia jej na kawałki jak np. w produktach wspomnianej konkurencji. Metzelery Karoo Extreme wyglądają tak, jakby przednia opona nie była kompletem z tylną i to czyni je świetnym zestawem – gdyż każda z nich ma swoje, zupełnie inne zadania, z których według mnie wywiązują się fenomenalnie.
Metzeler Karoo 4 – opona niemal idealna
Mój V-Strom 800 DE miał w tym sezonie na sobie już cztery komplety opon. Wyjechał z fabryki na łysych, szosowych Dunlopach, które nie przejechały pode mną nawet metra i poszły od razu na OLX. Następnie został dotarty na używanym komplecie Pirelli STR, które zostały mi po ubiegłorocznym porównaniu 9 pomysłów na adventure. Później, na wyjazd TET do Słowenii założyłem Karoo 4, które uważałem za opony idealne do mojego motocykla i mojego stylu jazdy. Wspaniałe na asfalcie, wystarczająco agresywne w terenie. Na tych oponach przejechałem kolejne 4 tys. km. Po czym zdjąłem je i założyłem Karoo Extreme. Powodem takiego działania był mój debiutancki start w Rajdzie Polskie Safari, który to wiódł po mocno piaszczystym terenie i potrzebowałem czegoś więcej niż kompromisowe Karoo 4. Wymiana opon okazała się strzałem w dziesiątkę, strzałem który zapewnił mi drugie miejsce w mojej klasie.
Offroadowy game changer
Wielu z was obawia się wjazdu w teren ciężkim motocyklem, uważając, że jak coś waży grubo ponad 200 kg, to nie da się tym jeździć w offie. Nic bardziej błędnego. Do jazdy w trudnym terenie potrzebujemy przede wszystkim opon, potem zawieszenia, a na końcu niskiej masy. Wiadomo, im lżej tym łatwiej, ale uwierzcie mi, że przy dobrej oponie i odrobinie umiejętności, jest wystarczająco łatwo.

I tutaj wjeżdża Metzeler Karoo Extreme, opona zaprojektowana do ciężkich motocykli rajdowych. Zbudowano ją na wielowarstwowym karkasie, wykorzystującym sztywne włókna tekstylne o stosunkowo niskiej kurczliwości. Pozwala to nawet na jazdę z pustą kiszką (bez powietrza), przynajmniej testowane na przedniej oponie, i oprócz dobijania na korzeniach, nic wielkiego się nie dzieje. Karoo Extreme to naprawdę twarde, sztywne opony, które zawsze dowiozą cię do domu.

Z kolei o wytrzymałość na ścieranie zadbano w inny sposób – przez mieszankę kauczuku naturalnego z kauczukiem syntetycznym oraz dużą domieszką sadzy. To połączenie zapewnić ma trwałość, odporność na ścieranie bloków opony i na przegrzewanie. Tyle teorii.

Dobra, napiszę jeszcze proforma, że oczywiście układ bloków bieżnika też ma ogromne znaczenie i zrobiono to tak, aby zoptymalizować przyczepność przy jednoczesnym zapewnieniu jak najdłuższej żywotności. Dość. Jedziemy!
Ogień w terenie
![© Bakalrczyk Bezkompromisowe Metzeler Karoo Extreme, czyli jakie opony do motocykla adventure, enduro i na TET [test, opinia, recenzja, ranking, 80/20]](https://motovoyager.net/wp-content/uploads/2024/08/Kowadlo-V-Strom-800-DE-640x427.jpg)
Zanim doszedłem do tego, że 230 kilogramowym Kowadłem (tak pieszczotliwie nazywam swojego V-Stroma) mogę w terenie hamować normalnie przednim hamulcem, wciskając klamkę niemal do oporu, bez blokady przedniego koła i zmuszenia do przeciwdziałania temu zjawisku systemu ABS (na przednie koło niestety nie da się go wyłączyć), minęło trochę czasu. Nauka jazdy na nowych oponach miała miejsce podczas rajdu, więc była mocno przyspieszona. Grunt powiedzieć, że mój asekuracyjny styl jazdy, łącznie z włączeniem kontroli trakcji w trybie G, w drugiej połowie zawodów odszedł w niepamięć i nie wrócił do tej pory. Jeżdżę swoim motocyklem w terenie dużo szybciej i pewniej niż wcześniej. A zapewniają mi to dwie rzeczy – zawieszenie, na które wydałem 9 tys. zł (warte każdej złotówki wkłady Andreani i tylny amortyzator Ohlinsa) oraz warte niemal dziesięciokrotnie mniej opony Karoo Extreme.
Kontrola, jaką mam nad moim motocyklem na luźnym podłożu, jest nie do przecenienia. Tylna guma działa jak łopatkowa opona używana do rajdów pustynnych i napędza mnie bez żadnych oporów po najluźniejszym nawet piachu. Nabieranie prędkości jest bardzo łatwe i przychodzi szybko, mimo dużego już przecież zużycia opony. Cały czas uczę się ufać oponom w zakręcie, bo o ile lekkiego patyka przy wejściu w piaskowy winkiel kładę na 40 stopni, o tyle do mojego ciężkiego nie mogę się przekonać. Ale jak już mi to czasem wyjdzie, to jedzie wtedy jak po sznurku.
Mimo agresywnej jazdy, jaką często uprawiam w naprawdę ciężkim terenie, nie udało mi się zaliczyć gleby. Dwa razy motocykl mi się oparł podczas jazdy w błocie, w głębokiej koleinie – raz na rajdzie i raz podczas podjazdu pod błotnistą górkę nad brzegiem Pilicy. A tak to trzyma się podłoża jak przyspawany. Wystarczy mieć prędkość.
Zużycie
Jest. Nie można tego uniknąć, szczególnie że wykańczam te opony dwoma parametrami. Pierwszy z nich to mapa A wyjątkowo mocnego silnika V-Stroma, który mieli tylnym kołem w terenie przy każdym mocniejszym dodaniu gazu, a dodaję go często, z premedytacją i największą przyjemnością. Drugim parametrem jest używanie tych opon, dużo częściej niż bym tego chciał, na asfalcie. V-Strom jest moim głównym motocyklem, stoi na miejscu parkingowym pod domem, więc jest pierwszym wyborem, gdy muszę gdzieś jechać, coś załatwić. Mój samochód omijam szerokim łukiem i w sezonie używam go tylko gdy muszę coś przewozić. Wiecie, warszawskie korki potrafią mocno zniechęcić do czterokołowej motoryzacji.

Co ciekawe byłem ostatnio z moimi kumplami, jak my to mówimy, w krzakach. Zrobiliśmy rundkę 200 kilometrów w mieszanym terenie, w stosunku asfaltu do offu jakieś 20/80. Było wspaniale. Moje zużyte opony, na których przejechałem w cyklu mieszanym 3,5 tys. km, dawały sobie dziarsko radę. Nie zauważyłem problemów z trakcją ani przodu, ani tyłu. Może mniej musiałbym odkręcać gaz, gdyby kostki bieżnika były wyższe i ostrzejsze, ale do amatorskiego przejazdu z kumplami było wystarczająco dobrze. Choć opony wyglądają już źle, to wcale jeszcze nie uważam, że już się skończyły. Po bokach mają niezużyte bloki, które pracowały zdecydowanie najmniej, a to one są potrzebne przy pokonywaniu zakrętów i dają wymaganą trakcję. W terenie naprawdę jest ok.

Na asfalcie
Za to na asfalcie wyząbkowany przód stał się bardziej asfaltowy, mniej pływa, prowadzi się też całkiem stabilnie w zakręcie. Tak samo i tylna opona. Im mniejsze bloki, tym stabilniej się jedzie po asfalcie. I jak na nowych oponach nie czułem się pewnie powyżej 100 km/h, tak teraz pozwalam sobie nawet na jazdę z prędkościami autostradowymi.
Muszę zauważyć, że początku jednak nie było charakterystycznego skakania opon, znanego wszystkim z gum offroadowych nieposiadających drogowej homologacji. Oczywiście przód delikatnie skacze, ale tylko przy ruszaniu i zatrzymywaniu się, czyli przy prędkości do kilkunastu km/h. Gdy przyspieszam, wszystko się uspokaja i jest płynnie.

Natomiast składanie się w zakręty to jednak nie jest ta liga co Pirelli STR czy Karoo 4, na których to oponach jeżdżę jak na szosowych – całkowicie normalnie. Na Extreme jadę trochę na kwadratowo, pamiętając jednak, że to kostki. Niemniej muszę zaznaczyć, że nie sprawia mi przyjemności poruszanie się po asfalcie, chyba że jest to asfalt toru wyścigowego lub kręta górska droga. Więc nie czuję, że tracę przyjemność z jazdy, jadąc asekuracyjnie. Na asfalcie przemieszczam się z punktu A do punktu B i to jest dla mnie ok. Jeśli ty, drogi czytelniku, chcesz bawić się także na asfalcie, to wybierz Karoo 4. Jednak jeśli oddasz dużo, by w terenie z lżejszymi motocyklami walczyć jak równy z równym, to wybierz Extreme, a nie pożałujesz.
Wracając do wątku asfaltowego muszę przyznać, że po zużyciu się opon zacząłem się bardziej składać, odważyłem się i… okazało się, że kostki nie pływają, nie urywają się, a motocykl prowadzi się przewidywalnie i stabilnie. Oczywiście nie ma porównania z wyżej wspomnianymi oponami, ale nie ma też tragedii – da się pojechać szybciej w zakręcie i nic złego się nie dzieje.
Zapytacie mnie, czy są głośne na asfalcie. Jak każda offroadowa guma – oczywiście. Ale nie wyją tak, że nie da się jechać. Jeżdżę w różnych kaskach, zarówno typowo szosowych (Schuberth C5, C4 Pro, SR2), adventure (Schuberth E2, Arai Tour X5) jak i crossowym (Airoh Twist). Bardziej przeszkadza mi szum wiatru podkręcanego przez piękną, lecz głośną, przyciemnianą szybę Puig zamontowaną na moim motocyklu, niż szum opon.
Podsumowanie

Ogólnie mogę powiedzieć, że jestem zaskoczony tym, jak te opony prowadzą się na asfalcie – nawet neutralnie, o ile nie szalejemy. Oraz oczywiście tym, co robią w terenie, choć właśnie na to liczyłem. Więc może inaczej – nie zaskoczyły mnie, a spełniły moje wysokie oczekiwania. Metzelery Karoo Extreme uważam za tak dobre opony, że zamówiłem ich kolejny komplet. Ten przejechał u mnie 3,5 tys. km i dojeżdżę na nim do końca sezonu. Gdybym nie wymieniał tylnego koła na 18 calowe (z oryginalnej obręczy średnicy 17 cali przeskakuję na osiemnastkę i to ostatnia zmiana w moim V-Stromie), to zostałbym jeszcze na tym komplecie i myślę, że dojechałbym na nich do 5 tys. km. Świeży komplet Metzeler Extreme znalazłem w necie za 1060 zł, więc wiadomo, dwa koła w sezonie na opony to sporo, jednak.. ja już nie wrócę do zwykłych opon. Z żalem patrzę na kurzące się Karoo 4, które nadal uważam za idealny kompromis szosowo-terenowy, ale ja już nie chcę żadnych kompromisów…