Każdego roku coraz większa liczba kierowców aut korzysta z możliwości jazdy motocyklami i skuterami klasy 125 cm3, a od niedawna także mocnymi trójkołowcami. W mieście to oszczędność czasu, a jak czasu, to i pieniędzy. Do tego jest to wielka dawka przyjemności. Żeby jednak to wszystko miało sens, musi być bezpiecznie. Zwłaszcza w początkowym okresie nietrudno o głupi wypadek spowodowany zwykłym brakiem doświadczenia.
Nie masz motocyklowego prawa jazdy, ale od co najmniej trzech lat masz samochodowe i właśnie zdecydowałeś, że masz dosyć korków. Przesiadasz się na motocykl lub skuter 125, a jeśli szukasz lepszych osiągów, na trójkołowy skuter z homologacją L5e. Świetna decyzja! Tylko niech idą za nią kolejne, podejmowane każdego dnia, już na ulicy. Jednoślady (do których roboczo wrzucimy też trójkołowce) to znakomite narzędzia do szybkiego i taniego przemieszczania się w mieście, ale bez przestrzegania kilku podstawowych zasad mogą stać się przyczyną sporych życiowych problemów.
Motocyklisto, wszyscy mają cię w dupie! I to jest bardzo dobra wiadomość! [Felieton]
Dlatego jeśli nie masz doświadczenia na tego typu pojazdach i dopiero co przesiadłeś się lub masz zamiar się przesiąść z auta, przeczytaj uważnie poniższe punkty. Część z nich można uznać za ugruntowaną motocyklową wiedzę ogólną. Pozostałe należą do mojej osobistej strategii, która od lat pozwala mi jeździć po mieście i poza nim bez jakiejkolwiek kolizji. Bierz, ile chcesz!
Szkolenia, szkolenia i jeszcze raz szkolenia
Ustawodawca nie nałożył na kierowców aut chcących jeździć jednośladami żadnego obowiązku związanego ze szkoleniami. Nie chcę tutaj rozważać zasadności tego rozwiązania, jest jak jest – 125-tki i trójkołowce z homologacją L5e są automatycznie dostępne dla każdego posiadacza prawa jazdy kat. B z trzyletnim stażem. Tym niemniej, jeżeli cenisz własne zdrowie i życie, zachęcam do wykupienia przed pierwszym wyjechaniem na miasto kilku godzin szkolenia praktycznego w jednym z licznych ośrodków.
O ile ogólna sekwencja pracy gazem, sprzęgłem i skrzynią biegów jest ci znana z auta, to, zwłaszcza na motocyklu z manualem, będziesz musiał wyćwiczyć zupełnie inny rodzaj koordynacji. Sprawne ruszanie, bezpieczne hamowanie, skręcanie, pozycja, nawyki… naprawdę jest tego sporo i wszystko ma znaczenie. Zatłoczone ulice nie są najlepszym miejscem na naukę jazdy, a samodzielne próby potrwają dłużej i mogą być dosyć bolesne. Idąc do profesjonalnego instruktora po prostu kupujesz szybką i skuteczną dawkę wiedzy i umiejętności. Wszyscy świadomi motocykliści, nawet ci z wieloletnim doświadczeniem, nieustannie się szkolą. Weź z nich przykład.
Patrz przed siebie, ale też zerkaj na asfalt
Jadąc autem możemy co najwyżej ponarzekać na stan nawierzchni, ale już na motocyklu, skuterze czy trójkołowcu jest to jeden z najważniejszych czynników ryzyka. Miejskie asfalty bywają bardzo zdradliwe. Dlatego nieustannie kontroluj, po czym jedziesz. Tutaj musisz znaleźć dobry kompromis pomiędzy dwoma aspektami.
Generalnie najlepiej jest jechać środkiem pasa. Kiedy jedziesz asekurancko przy prawej krawędzi (do czego zresztą obligują przepisy, nie do końca oddające motocyklową rzeczywistość), wielu kierowców aut czuje się zachęconych, by cię wyprzedzić jadąc niebezpiecznie blisko. Czasem wręcz mogą zepchnąć cię na krawężnik czy barierki. Z drugiej strony, środek pasa to miejsce, gdzie najczęściej natkniesz się na plamy oleju, rozlane paliwo i inne niebezpieczne zanieczyszczenia. W takich miejscach łatwo o upadek, stosunkowo najbezpieczniejsze są po prostu lewe i prawe ślady opon samochodowych. Dlatego nie ma tu jednego dobrego rozwiązania. Musisz stale kontrolować sytuację i wybierać aktualnie najbezpieczniejszy tor jazdy. Zawsze po czystym!
Jeszcze jedno – namalowane pasy, przejścia dla pieszych i torowiska. Te miejsca to generatory gleb motocyklowych, zwłaszcza jeśli są mokre po deszczu. Staraj się celować między pasy, a jeśli musisz już przejechać po namalowanych liniach lub przez torowisko, to nigdy w pochyleniu. Zawsze prosto. Nie hamuj też na nich zbyt mocno, a najlepiej wykonaj hamowanie wcześniej, na czystym asfalcie.
Korzystaj z przywilejów, ale ich nie wymuszaj
Jazda jednośladem w miejskich korkach wiąże się z możliwością przeciskania się między autami. Podkreślam, możliwością, a nie koniecznością. Nauka robienia tego w sposób bezpieczny zajmuje trochę czasu, nie czuj się pod presją. Podejdź do tematu na spokojnie, najpierw wjeżdżaj tylko w ewidentnie szerokie szczeliny, tam gdzie kierowcy aut zostawili sporo miejsca. Oceń, na jakiej wysokości są lusterka twojego jednośladu w stosunku do lusterek samochodów. Szybko ogarniesz, w które miejsca spokojnie się zmieścisz, a gdzie lepiej odpuścić. Bo odpuszczanie i zatrzymywanie się to żaden wstyd!
Zachowaj szczególną ostrożność przejeżdżając obok ciężarówek. O ile auta osobowe, busy czy autobusy mają w miarę regularną budowę, gdzie wystają tylko lusterka, to z aut ciężarowych potrafią wystawać różne dziwne rzeczy, typu odbojniki, wysięgniki ze światłami pozycyjnymi itp. Trzymaj się od nich najdalej, jak możesz. Na początku też staraj się unikać wjeżdżania między auta będące w ruchu. „Filtruj” korek dopiero wtedy, gdy się zatrzymają. Slalom między poruszającymi się pojazdami to już wyższa szkoła jazdy – to nigdy nie jest do końca bezpieczne.
Dynamika skuterów i motocykli klasy 125 cm3, o mocnych trójkołowcach nie wspominając, jest całkiem niezła. Startując spod świateł, przy umiejętnej pracy skrzynią biegów, odsadzisz większość aut, przynajmniej do przepisowej prędkości 50 km/h. W przypadku skuterowych automatów CVT szczególnie. Tutaj wchodzi moja osobista opinia, przyznaję, że oparta na pewnych stereotypach, ale znajdująca potwierdzenie w wieloletniej praktyce. Jadąc 125-tką, pobieżnie oceniam samochody, które omijam w korku i przed którymi ustawiam się na światłach. Przykładowo, jeśli widzę, że auto jest mocne, czasem tuningowane, a gość w środku właśnie poleruje złotym łańcuchem jęczmień pod okiem, to odpuszczam i staję za nim. Wielce prawdopodobne, że będzie chciał mocno ruszyć spod świateł i będzie zdenerwowany, jeśli mały motocykl lub skuter mu to uniemożliwi. W Polsce nie brakuje silnych mężczyzn ze słabą psychiką, dlatego lepiej unikać potencjalnego staranowania czy słownych (oby tylko) przepychanek na następnych światłach. I tak wybierając jednoślad zyskujesz masę czasu, nie musisz „łykać” każdego auta.
Kontroluj prędkość, kontroluj siebie
W prędkości i doznaniach płynących z jazdy motocyklem czy skuterem łatwo się zatracić. Zapanowanie nad pokusami z tym związanymi to jedna z najważniejszych rzeczy, których musisz się nauczyć. W końcu z każdej prędkości trzeba kiedyś wyhamować, czasem nawet gwałtownie. Jednoślady klasy 125 wciąż nie muszą mieć montowanego ABS-u, wiele z tych pojazdów ma tylko zintegrowany system CBS albo… nic. Zresztą, w wielu sytuacjach nawet ABS nie pomoże. Po prostu jedź wolniej i staraj się przewidywać jak najwięcej. Dla kierowcy motocykla i skutera każdy scenariusz kolizyjny to bardzo zły scenariusz. To, co w aucie jest niegroźną stłuczką, na jednośladzie może stać się życiowym dramatem.
Z drugiej strony, nie możesz jeździć bojaźliwie i zdecydowanie wolniej od reszty pojazdów w ruchu drogowym. To proszenie się o najechanie przez auto z rozkojarzonym kierowcą. Albo nawet skupionym, ale agresywnym. Jedź pewnie, czystą i bezpieczną nitką, ale trenuj samoograniczanie się. Jeszcze raz – wiedza, kiedy odpuścić, to jedna z podstaw długiego i szczęśliwego życia na motocyklu. A „pięćdziesiątka” w mieście to naprawdę niegłupi pomysł. „Trzydziestka” na wąskich, obstawionych z obu stron zaparkowanymi autami ulicach też.
Obserwuj, obserwuj, obserwuj
Wiem, że to niełatwe, ale prowadząc motocykl czy skuter, musisz spróbować ograniczyć gonitwę myśli na inne tematy i po prostu skupić się na drodze. Czasem kluczowe dla zaistnienia sytuacji niebezpiecznej są bardzo drobne sygnały. Zatrzymałeś się na światłach, a auto w lusterku jakoś tak dziwnie szybko się zbliża? Bądź gotowy na ucieczkę. Tak samo dohamowując przed zatrzymaniem, zerkaj w lusterka, czy kierowcy za tobą wpadli na ten sam pomysł. Skoro regularnie nie mają problemu z wjeżdżaniem sobie w kufry, dlaczego mieliby zauważyć mały jednoślad…
Omijając sznur aut w korku bacznie obserwuj każdy z pojazdów. Wrzucony kierunek to oczywisty sygnał, ale ważne są też np. skręcone koła. Zwróć również uwagę na nagłe przerwy w kolumnie samochodów, zwłaszcza przed autobusami lub ciężarówkami. Bardzo możliwe, że szybko wyłonią się z nich przedni zderzak i maska…
Ciesz się jazdą i postępami
Pamiętaj, bezpieczna i wieloletnia jazda jednośladem to nie sprint, to maraton. Umiejętności i doświadczenie przyjdą z czasem. Przesiadając się z auta, w pierwszym miesiącu zyskasz kilka minut w drodze do pracy, w kolejnym kilkanaście, a później może jeszcze więcej. Ale nie ciśnij na wynik – to nie gra video, tu nie masz kilku żyć. Każdy przejazd to nowe wyzwanie, bez miejsca na rutynę.
I ciesz się z tego, bo jeśli jazda jednośladem nie sprawia radości, to momentalnie wkrada się myślenie „na skróty”, a to już tylko krok od nieszczęścia. Jeśli się ewidentnie boisz i nie odczuwasz przyjemności, wróć do auta lub komunikacji publicznej. Nic na siłę. Aha, czy wspomniałem już o regularnych szkoleniach? No to szerokości!
Zgadzam się ze wszystkim. Sam jeżdżę 125-ką i doskonale mam świadomość możliwości mojego motocykla, jak również swoich. W zasadzie mógłbym jeździć cały czas taka pojemnością tylko …problemem są ciężarówki na bardziej uczęszczanych drogach. Niestety czasami trzeba na taką wyjechać…..Cały czas chodzi mi po głowie trójkołowiec właśnie że względu na wyżej wymieniony problem. Bardzo przyjemny i merytoryczny artykuł. Gratuluję u poproszę więcej takich treci.
Pozdrawiam
Dobry artykuł z doświadczenia super aby więcej takich użytkownik xmax 125
Więcej informacji na temat
Ja bym dodał: trzymaj dystans. Motocykl słabo hamuje, no i fajnie widzieć jaki asfalt wyjeżdża spod samochodu jadącego przed nami.
Całkowicie zgadzam się z tezą obserwowania jakie samochody i ich właściciele stoją przed światłami. Sam tak robię i niejednokrotnie spotkałem się z zachowaniami o jakich pisze autor artykułu. Może bez wyzwisk i spychania ale z chęcią rywalizacji ;-)
No i obserwacja potencjalnych zagrożeń. Co prawda posiadając nawet prawko B przez kilkanascie lat potrafisz dostrzec ewentualne zagrożenie ale tu dochodzą jeszcze dodatkowe, specyficzne dla jednoślad ów (chociażby słabsza widoczność Ciebie przez innych kierowców)
Świetny wpis, panie Konradzie, dziękuję!