[sam id=”24″ codes=”true”]Rok temu zobaczyliśmy w Rumunii wszystko to, co trzeba zobaczyć będąc tam po raz pierwszy. W tym roku postanowiliśmy objechać ten kraj w dość dosłownym znaczeniu – większość trasy prowadzi wzdłuż granic kraju.
Doniesienia o powodzi na południu kraju sprawiają, że zmieniamy nieco plan i zaczynamy od północy, sprawdzamy co się dzieje w Maramureszu, który odwiedziliśmy rok temu oraz na Bukowinie, która wypadła z naszej zeszłorocznej trasy.
Granice przekraczamy w okolicy Satu Mare i drogą nr 19 jedziemy do Sapanty, do wsi w której znajduje się Wesoły Cmentarz.
[sam id=”11″ codes=”true”]
W zeszłym roku byliśmy zaskoczeni, a w tym roku wiemy czego się spodziewać – mam przygotowaną kamerkę – po drodze mijamy niezwykłą wioskę Certeze. Pierwszą noc w Rumunii spędzamy na małym kempingu w Sapancie, jakieś 3 km za Wesołym Cmentarzem.
Następnego dnia zjeżdżamy z głównej drogi i tym razem udaje nam się nie ominąć pięknej doliny rzeki Izy i oglądamy drewniane cerkwie. Nocujemy na przełęczy Prislop, na małym polu namiotowym koło schroniska Cabana Alpina prowadzonego przez sympatyczną panią Marlenę.
To miejsce to świetna baza wypadowa do wyjścia w góry! Byliśmy tam w zeszłym roku – niesamowite miejsce, więc nie mogliśmy tam nie pojechać będąc w okolicy. Pogoda jest deszczowa, a noc bardzo zimna… Wtedy nie wiedzieliśmy, że to ostatni zimny dzień podczas naszej podróży i że będziemy tęsknić za chłodem…
Chrześcijański obóz
Z przełęczy jedziemy do Campulung Moldovenesc i stamtąd drogą 17A (fajna droga z pięknymi widokami, trochę zakrętów, ale nawierzchnia zróżnicowana) w kierunku Sucevity. Jesteśmy w tych okolicach żeby zobaczyć słynne malowane cerkwie. Do zobaczenia wybieramy dwie – Moldovita i Humorului.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Zerwana linka sprzęgła w Afryce nieoczekiwanie przedłuża nasz pobyt w Bukowinie. Na szczęście mamy drugą w zapasie, ale wymiana trochę trwa, więc decydujemy poszukać campingu w okolicy. Nieoczekiwanie znajdujemy się na… na Camp Cristia… To niezupełnie camping, raczej… obóz młodzieży chrześcijańskiej.
Z miejsca w którym nocujemy do miejsca, w które chcemy dotrzeć (Murighiol) mamy około 500 km. Nie dajemy rady przejechać tego dystansu w jeden dzień , więc decydujemy się na nocleg koło Tecuci. Tutaj dodam komentarz od siebie, jeśli tylko możecie wybierajcie boczne drogi. Te główne co prawda mają lepszą nawierzchnię, ale podróżowanie po nich nie należy do przyjemności. Obserwowanie wyczynów rumuńskich kierowców i uczestniczenie w ruchu drogowym na trasach tranzytowych to rozrywka szczególnego rodzaju.
Wyczerpani walką o przetrwanie na drodze decydujemy się na jakiś nocleg pod dachem. Z drogi zauważamy pensjonat z basenem. Miejsce jest dziwaczne, prawie puste, oprócz nas jest tam tylko czwórka Francuzów oraz recepcjonista i barman w jednej osobie, który tylko rozbrajająco się uśmiecha kiedy słyszy angielski.
W kolejnych dniach upał staje się coraz gorszy. Na termometrze w centrum miasta czytam, że jest 40 stopni, na zegarku godzina 19, a nie jest to nasz najgorszy dzień podczas tej podróży. Wodę już nie tylko pijemy, ale także wykorzystujemy do moczenia ubrań motocyklowych!
Przyjeżdżamy do Gałczy, gdzie chcemy przeprawić się promem na drugi brzeg Dunaju. Gałcza jest dużym miastem, więc w końcu znajdujemy serwis motocyklowy – tam naprawiamy linkę sprzęgła. Nie od razu znajdujemy przeprawę promową, ale mili panowie z terminalu portowego, którzy właśnie kończą pracą postanawiają nam wskazać drogę. Tak zaliczamy szalony rajd po mieście w rumuńskim stylu!
[sam id=”11″ codes=”true”]
Nie wiem jak w waszej poprzedniej wyprawie ale ja jadąc raz przez centrum a raz „centuria”(obwodnicą) Bukaresztu zdecydowanie wybieram obwodnice. Przez miasto jechałem bez mała 3 godziny stojąc w ogromnych korkach i kręcąc się po nieoznakowanych skrzyzowaniach(brak nawigacji). Na końcu wyprowadził mnie Rumuński motocyklista bo do dziś bym tam pewnie błądził:).
Gratuluję podróży :) My wybieramy się w podobną tego lata i na pewno skorzystam z rad podanych w artykule. Dziękuję i pozdrawiam podróżników :)