Motovlogi, czyli filmy przedstawiające różne sytuacje z codziennego życia motocyklistów stają się coraz popularniejsze. Prowadzenie monologu zza wizjera ma jednak co najmniej jedną wadę – rozprasza uwagę kierowcy.
Dokładnie nie wiemy na czym polega fenomen popularności motocyklowych vlogów (videoblogów). Stawiamy hipotezę, że bezpośrednimi przyczynami są powszechna dostępność dobrej jakości kamer akcji oraz przyjemność jaką sprawia oglądanie samego siebie.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Przygotowanie filmu nie jest wcale sprawą prostą – do niezliczonych absorbujących uwagę motocyklisty spraw trzeba dodać jeszcze prowadzenie narracji w sposób, który nie tylko ma sens, ale także niesie z sobą interesującą dla widza treść. Jednoczesne wykonywanie takiej liczby skomplikowanych zadań przekracza możliwości większości ludzi, dlatego vlogerzy często ryzykują rozpraszając swoją uwagę kosztem własnego bezpieczeństwa.
Ryzyko zawodowe
O tym właśnie zagrożeniu przekonał się młody australijski vloger Snarkie, który podczas realizowania jednego z filmów nie zdążył zorientować się w dość dynamicznej sytuacji na skrzyżowaniu i z impetem uderzył w samochód, który wymusił pierwszeństwo.
Mimo ewidentnej winy kierowcy samochodu można przypuszczać, że gdyby nie zaabsorbowanie narracją, Snarkie dokładniej oceniłby ryzyko, zwolnił przed skrzyżowaniem i trzymał palce na prawej klamce. Prawdopodobnie uniknąłby wówczas kolizji.
[sam id=”11″ codes=”true”]