Konia z rzędem temu, kto z pamięci wymieni wszystkie sprzedawane do tej pory wersje Yamahy Ténéré 700. Wśród nich wciąż brakowało jednak tej, wydawałoby się, najbardziej pożądanej – z dobrym zawiasem o naprawdę dużym skoku i wysokim przednim błotnikiem. W końcu się pojawiła i nazywa się Extreme.
Tego motocykla nie trzeba specjalnie przedstawiać. Ténéré 700 to od kilku lat jeden z największych przebojów sprzedażowych Yamahy. Stworzono go do szeroko pojętej turystyki, w tym do przemierzania ambitnych szlaków offroadowych. Trzeba przyznać, że odnalazł się i na wyprawach, i na amatorskich rajdach. Wielu użytkowników zorientowanych na jazdę w terenie wciąż jednak narzeka na zawieszenie, a rynek elementów akcesoryjnych kwitnie.
W końcu Yamaha, wprowadzając po drodze na rynek kilka innych, nie zawsze najbardziej pożądanych wersji, dała fanom offroadu to, czego od dawna chcieli. Wersja Extreme zachowała masę (jest tylko o 1 kg cięższa) i kompaktową budowę wersji podstawowej, ale wyposażona jest w to, co w terenie najbardziej przydatne.
Przede wszystkim zawias…
Mamy tu więc w pełni regulowany widelec KYB z rurami o średnicy 43 mm, pokrytymi powłoką Kashima. Jego skok to 230 mm, o 20 mm więcej niż w wersji standardowej. Z tyłu pracuje również regulowany amortyzator KYB Piggyback z nowym układem dźwigni, zapewniający skok 220 mm (również o 20 mm więcej). Cały motocykl w naturalny sposób się uniósł, jego prześwit wynosi teraz 260 zamiast 240 mm.
… ale nie tylko
W standardzie otrzymamy wysoki błotnik oraz lekkie i szerokie tytanowe podnóżki. Fabrycznie montowana jest też aluminiowa siatka chroniąca chłodnicę. W kokpicie znajdziemy znany już kolorowy wyświetlacz TFT. System ABS można wyłączyć tylko na przednim kole lub na obu. Innej elektroniki wspomagającej (chyba na szczęście) brak. Yamaha Ténéré 700 Extreme jest oczywiście napędzana sprawdzonym rzędowym silnikiem CP2 o pojemności 689 cm3 i mocy 73,4 KM.
Nowy model pojawił się już w ofercie i na stronie internetowej Yamahy. Będzie sprzedawany w kolorze Icon Blue, nawiązującym do rajdówek z lat 80. Nie jest natomiast jeszcze znana jego cena. Zapewne będą to okolice niecałych 60 tys. zł. Niecierpliwie czekamy na egzemplarze testowe – to może być „Teresa ostateczna”!