[sam id=”24″ codes=”true”]Elektryczny KTM Freeride E wkrótce spróbuje zawalczyć o europejski rynek motocyklowy. Austriacki producent przygotował dwie wersje modelu: motocross E-SX i dopuszczone do ruchu ulicznego enduro E-XC. Obie wersje będą bardzo drogie.
KTM po raz pierwszy pokazało Freeride E podczas targów EICMA w 2011 roku. Po latach pracy, testów i udoskonalania projektu elektryczny KTM zagości wreszcie na europejskim rynku.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Sercem układu napędowego Freeride E jest silnik synchroniczny z magnesami trwałymi z mocą maksymalną 21,5 KM i momentem maksymalnym o wartości 42 Nm. Litowo-jonowy akumulator zawiera 360 ogniw o łącznej pojemności 2,6 kWh, co powinno wystarczyć na około godzinę jazdy.
Rozładowana bateria może być jednak szybko zastąpiona w pełni naładowaną wymienną jednostką. Pełne ładowanie trwa 80 minut, a poziom 80% baterii uzyskamy po 50 minutach ładowania.
Modele E-XC oraz E-SX niewiele się różnią. Wersja E-XC dopuszczona do ruchu ulicznego została wyposażona w odpowiednie oświetlenie, kierunkowskazy, lusterka, blokadę zapłonu i blokadę kierownicy.
Największym problemem elektrycznych katów będą ich ceny. Za wersję Freeride E-SX trzeba będzie zapłacić ok 10 995 euro (ok. 46 000 zł). Wersja E-XC to koszt ok. 11 295 euro (47 000 zł).
[sam id=”11″ codes=”true”]
[sam id=”11″ codes=”true”]