[sam id=”24″ codes=”true”]Gdyby wujek Wołodia spełnił swe groźby i puścił parę atomówek na Europę, w świecie spowitym wieczną zimą musiałyby zacząć powstawać pojazdy sklecone z ocalałych części. Podobne do prezentowanej dziś Hondy CB550.
Na tyłach ruchliwego portu w Amsterdamie działa warsztat Tin Tan Customs, którego właściciel Chris Deker zależnie od zlecenia i humoru buduje motocykle, ale także meble i inne przedmioty. Charakter jego prac mocno naznaczony jest miejscem, w którym powstają. Portowy brud i hałas, tony stali i ciężkie urządzenia przemysłowe są mocną inspiracją.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Pewnego dnia dostał zlecenie na renowację wiekowej Hondy CB550, która została skradziona i rozbita w czasie policyjnego pościgu. Silnik powędrował do sanatorium w innym, zaprzyjaźnionym warsztacie, a Chris zajął się tworzeniem nowej stylizacji, która nową okazała się tylko z nazwy. Powstała wybuchowa mieszanka nowoczesności z przedwojennym stylem i domieszką modnego steam-punku.
Raczej rzadko spotyka się CB550 ze sztywnym tyłem, jednak po kilku nocach ciężkiej pracy i wygibasów na giętarce udało się przerobić oryginalną ramę właśnie w ten sposób. Nie da się też nie zauważyć przepięknego widelca pochodzącego z BSA M20, cudem zdobytego na Ebayu.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Pobliskie złomowisko okazało się miejscem pełnym kolejnych znalezisk, pochodzi stamtąd m.in. stylowy zbiornik paliwa od Zundappa, czego twórca projektu wcale nie ukrył, dumnie eksponując napis na przyrdzewiałym elemencie. Cała elektryka natomiast powędrowała do umieszczonej pod siodłem puszki po oleju.
Gdyby Mad Max częściej odwiedzał holenderskie cofee-shopy, prawdopodobnie jeździłby czymś takim. Honda CB550 od Tin Tan Customs to niezwykle udane połączenie motywów z zupełnie różnych, pozornie dalekich rejonów. Brud, rdza i ślady zużycia tworzą jej niepowtarzalny charakter.
[sam id=”11″ codes=”true”]