Starty, które wynikają z braku egzekwowania mandatów karnych wynoszą około 100 mln. Tyle traci Urząd Skarbowy, dlatego postanowił zrobić coś z kierowcami, którzy wymigują się od zapłaty mandatu karnego.
Chodzi tutaj o całkiem spory kawałek tortu, bo aż 30% mandatów nałożonych przez skarbówkę nie jest spłacanych i przedawniają się. Daje to kwotę około 100 mln złotych, dlatego niezbędne jest wprowadzanie zmian, które pozwolą zniwelować straty. Dodatkowo rząd przygotował zupełnie nowe kwoty mandatów, a także zwiększenie maksymalnej kary finansowej za wykroczenie z 500 złotych do 3000 złotych. W prostej linii takie działanie oznaczałoby znacznie większe straty, dlatego fiskus chce zabezpieczyć się przed taką ewentualnością i pracuje nad wprowadzeniem systemu, który posiadałby możliwość ściągania należności z kwoty podatku. Miałby on działać automatycznie i rzekomo znacznie poprawiłby skuteczność egzekwowania mandatów.
Taki system generuje jednak sporo problemów. Po pierwsze, aby zweryfikować zasadność potrącenia danej kwoty na poczet mandatu, urzędnicy musieliby otrzymać dostęp do rejestrów karnych. Drugi problem pojawia się w przypadku zdjęć z fotoradarów – w jaki sposób poinformować kierowcę o mandacie? Brak takiego działania wiązałby się z tym, że kierujący dowiedziałby się o nim poprzez pomniejszoną kwotę podatku. Nowy projekt nie jest złym pomysłem, jednakże wymagana on jeszcze doszlifowania. Czy wejdzie on w życie? Na ostateczną decyzję musimy jeszcze poczekać.