Yamaha XSR700 jest zwiastunem nowego trendu, w którym już w cenowej klasie średniej znajdziemy produkty znakomicie zaprojektowane i wykonane. Doskonałe proporcje i modułowa budowa motocykla czynią z niego idealną bazę do budowy customa, który niezależnie od przyjętej stylistyki zawsze narobi wokół siebie odpowiednio dużo szumu.
Zdjęcia: Robert Wiechetek
Klasa średnia na całym świecie wyraźnie kieruje wzrok ku górze. Zwracamy coraz większą uwagę na jakość przedmiotów codziennego użytku i żądamy pięknych form, choćby miała to być forma do ciasta. Znani projektanci mody tworzą kolekcje sprzedawane później w odzieżowych sieciówkach za cenę osiągalną dla biurowego planktonu niższego szczebla z dzielnicy szklanych wieżowców – praktyka jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia. Luksus atakuje coraz niższe partie społecznej i finansowej drabiny. Nie inaczej jest obecnie w świecie motoryzacji.
Pierwszym skowronkiem z japońskiego Iwata zapowiadającym opisywaną dziś maszynę była rewolucyjna Yamaha MT-07. Zgrabny naked o odważnej stylistyce, z nowym, znakomitym silnikiem, pełen nowoczesnych rozwiązań. A do tego w rewelacyjnej jak na ten pakiet zalet cenie. Rynek przyjął model 07 z miłością porównywalną tylko do mięty jednego z byłych prezydentów do pojemności 0,7 innego gatunku.
Dla wielu motocyklistów gotowych z dnia na dzień wyłożyć potrzebną kwotę MT-07 była jednak paradoksalnie zbyt skostniała w swej nowoczesności. Triumfy święcił już styl retro, a wszystko nawiązujące do złotych lat bujnych fryzur, koszul non iron, wąsów i szlabanu na depilację zaczęło sprzedawać się jak ciepłe bułki.
Akcentami malowany
Tak narodził się XSR700 – oldschoolowe wcielenie MT-07, które zachwyca swoją formą każdego zwolennika klasyki. Kiedy patrzę na stojący pod salonem motocykl, ze szczęścia miękną mi nogi. Projektanci Yamahy zrobili kawał dobrej roboty – rzadko trafia się dziś maszyna tak przemyślana stylistycznie, nawet w wyższych segmentach.
XSR700 jest wyraźnie wyższy od MT-07, sprawia także wrażenie bardziej masywnego. Trafił mi się egzemplarz w moim zdaniem najlepszym do tej konfiguracji kolorze. Klasyczna brytyjska wyścigowa zieleń świetnie wygląda w połączeniu z surową czernią mechaniki i stylowymi dodatkami.
Zachwycił mnie umiar, z jakim projektanci podeszli do tematu klasycznego cafe racera. Siłą XSR700 są dyskretne komponenty budujące przebojową całość. Zachowawcza, okrągła przednia lampa utrzymana jest jednak we współczesnej konwencji, podobnie jak niewielkie tylne światło naszpikowane całkiem współczesnymi diodami.
Okrągła obudowa kryje także zestaw wskaźników, wśród których nie uświadczymy tradycyjnych wskazówek, a wszelkie potrzebne informacje przekazują tańczące ciekłe kryształy. Nie silono się też na nadmiar klasyki w klasyce, dlatego nie znajdziemy tu polerowanych chromów. XSR700 stylistycznie tkwi korzeniami w zeszłym stuleciu, ale śmiało patrzy do przodu.
Wygląda jakby twórcy legendarnych UJM-ów z lat ’70 dostali do ręki pakiet rozwiązań technicznych z przyszłości i przy okazji obejrzeli ku przestrodze migawki współczesnego azjatyckiego „budżetowego” designu. No dobra, dałem się poderwać.