Przełęcze Salmopolska i Kubalonka okalające źródła Wisły na Baraniej Górze mogłyby zostać uznane za wzorzec motocyklowej trasy. Zakręty, widoki i atrakcje są niewyczerpane, do szczęścia brakuje tylko porządku na drodze.
Dzień powoli się kończy, trochę zmęczony przebijam się przez miasteczka Śląska Cieszyńskiego zachodząc w głowę dlaczego tutaj można mieć piękne zadbane ogródki i kwiaty na latarniach, a w okolicach Wałbrzycha nie. Może to kwestia światopoglądu, a może wychowania – nie wiem, ale wszystko wygląda tutaj bardzo ciepło i domowo.
Wisła wita mnie ciągnącym się ospale sznurem samochodów. Piękne klimatyczne miasto cierpi z powodu estetycznego chaosu – miliony różnej wielkości reklam o przeróżnej estetyce wywołują ból głowy. Domy w stylu góralskim sąsiadują z pamiętającymi Gierka kostkami o podłej architekturze, a tło dla tego całego rozgardiaszu stanowią rozsypane jak chipsy na kocu pokomunistyczne trójkątne hotele na stokach otaczających Wisłę wzgórz.
Nie zachęca mnie to miejsce. Wiem, że może być tutaj pięknie – bywałem tutaj niezliczoną ilość razy. Tego, kto pozwolił na taki bajzel powinni publicznie wychłostać i zakuć w dyby przed Domem Zdrojowym.
Polecam odwiedzić
Muzeum Koronek w Koniakowie (dla koronkowych stringów),
Kawiarnię U Janeczki w Wiśle,
Gospodę Polską w Szczyrku,
Kościół pw. Podniesienia Krzyża na Kubalonce.
Październikowe słońce nurkujące powoli za granią wyrywa mnie z tych rozmyślań przypominając o czekającej mnie Kubalonce i Salmopolu. Te dwie przełęcze są dla beskidzkich motocyklistów czymś w rodzaju Jasnej Góry dla katolików – doskonała nawierzchnia tej pierwszej i niezły asfalt na tej drugiej zachęcają do pielgrzymki i zatraceniu się w tym co dla człowieka naprawdę ważne.
Wychylam szybką kawę u Janeczki i wspinam się piękną drogą przez przełęcz Kubalonka w stronę Istebnej. Świeżo wyremontowana nawierzchnia pozwala na dynamiczną jazdę – co ciekawe na zakrętach nie spotykam tak typowych dla polskich krętych dróg łach piachu, które potrafią zepsuć najpiękniejszą jazdę.
Jezdzilem tam nie raz choc juz lata temu, jak na Kubalonke wjezdzaly „ogorki” To byly czasy :-)
Bardzo ladny opis. Pozdrawiam.
Prawdą artykułu jest przede wszystkim fakt iż w te trasę należy wybrać się późną jesienią / wczesna wiosną bądź latem w porze dnia o świcie lub zmierzchu. Bowiem od czerwca do września: od każdej strony na dojeździe: kilkukilometrowe korki z kierowcami wielośladów sprawiającymi wrażenie jakby w zatorze najważniejsza ich misją było zatarasować przejazd motocykliście. Same przełęcze mocno oblegane- nie ma mowy o przejeździe własnym tempem z samosobie ustaloną prędkością. Latem trasa dla wszystkich, którzy przede wszystkim lubią tłumy i zamieszanie (robić i dzielić :) kłęby papierosowego dymu, walające się torebki po pokarmie i plastikowe butelki na zakrętach.
Byłem tam dzisiaj. Wjazd do Wisły zakorkowany (skoki narciarskie w Malince), ale środek jezdni, kierunkowskaz, podziękowania dla kierowców samochodów i z innymi poznanymi w korku motocyklami, przejechaliśmy sprawnie. Pogoda od Wisły zmieniła się diametralnie- chmury, a od Szczyrku do Ustronia ulewa. Przemoczyło mnie do suchej nitki, potoki spływającej wody i zdziwienie braci motocyklowej, stojącej pod dachami barów i w tunelu pod Malinką. Udało mi się wyschnąć (oczywiście podczas jazdy w Pawłowicach). Ładna trasa, którą częściowo znałem jeżdżąc samochodem jak wchodziłem na Baranią Górę. Podziękowania dla autora za dobre i trafne propozycje. To już druga moja trasa od wczorajszego dnia :)