Garażowe wydumki cieszą się coraz większym zainteresowaniem i muszę przyznać, że napawa mnie ten fakt ogromną dumą i optymizmem. Okazuje się, że mamy w naszym kraju naprawdę wielu fachowców, którzy potrafią zbudować fenomenalne motocykle. A powstają one w przydomowych czterech ścianach.
Zafascynowany wizją i warsztatem polskich motocyklistów, postanowiłem tym razem przyjrzeć się cafe racer’om, które możemy aktualnie znaleźć na znanych portalach aukcyjnych. Budowa takiego motocykla od zera to nie tylko mnóstwo roboczogodzin, ale przede wszystkim ogromny fach w ręku. Przygotowałem dla was 3 propozycje, które wpadły w moje oko i na których z przyjemnością pojechałbym na kawę.
Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że żadnego z tych motocykli nie oglądaliśmy, nie znamy osobiście właścicieli, a oceniamy je jedynie po zamieszczonych zdjęciach i dołączonym opisie. Dlatego jeżeli kogoś z was zainteresuje przedstawiony przez nas motocykl, pamiętajcie o dokładnych oględzinach. Jeżeli chcecie uniknąć zakupu przysłowiowej miny, przeczytajcie nasz poradnik sapera.
Yamaha XV750 SE z 1981 roku – nr 1 nie bez powodu
Przeglądając aukcje były projekty lepsze i gorsze. Były takie, które wymagały masy przeróbek, ale również takie, które ograniczyły się do zmodyfikowania zadupka. Ten motocykl wpadł w moje oko i była to wręcz miłość od pierwszego wejrzenia. Przeglądając zdjęcia XV750 SE znalazłem odwzorowanie niemalże idealnego cafe racer’a, którego obraz budowałem sobie w zakamarkach mojej wyobraźni. Przód jest nowoczesny, zawias zaadoptowany został z R1 RN19, ale z tyłu została klasyka – hamulec bębnowy. Piękne malowanie, masa gustownych dodatków i wspaniałe połącznie innowacyjnych ledów z elementami sprzed niemalże 40 lat sprawiło, że jest to projekt nie tylko kompletny, ale także niezwykle piękny. Pełny wykaz zmian i wszystkie modyfikacje znajdziecie w ogłoszeniu. Brałbym!
Jakie turystyczne enduro? Przegląd aukcji używanych motocykli Adventure – OLX, ALLEGRO, OTOMOTO
SUZUKI GSX 1200 Inazuma – wydumka o dwóch twarzach
Za bazę do przeróbki posłużył japoński naked – Suzuki GSX 1200 Inazuma, który nie dość, że ma spory zapas mocy (jak na ten typ motocykla i lata produkcji) to charakteryzuje się również wysoką jakością wykonania. Zaciekawił mnie przede wszystkim dlatego, że wspaniale prezentuje się zaokrąglony zadupek z owiewką z lat 80-tych, w którą wsadzona została mała, ale jakże subtelna lampka. Całość idealnie łączy ciekawe malowanie, a dodatkowa lampa z przodu, która również jest widoczna na zdjęciach, sprawia, że motocykla ma dwie twarze. Dodatkowo egzemplarz ze zdjęcia posiada mnóstwo dodatków i jak na cafe racer’a przystało, przedni zawias jak w przypadku poprzednika pochodzi z modelu sportowego, a dokładniej mówiąc z GSX-R 1000 K4. Ciekawy projekt, który został stworzony nie przez osobę prywatną, a przez Ugly Motors.
Kawasaki ER 6F – prostota z rzędową dwójką
Bazą w tym przypadku był model, który niekoniecznie wiedzie w prym w motocyklach wybieranych do projektów. Tym bardziej mnie ten fakt zaintrygował, dlatego w miarę świeży miejski naked znalazł się w tym zestawieniu. Podoba mi się koncepcja zrobienia motocykla, która jest mocno surowy. Dolna linia owiewek jest niemalże idealnie prosta, przez co sprawia, że motocykl wyróżnia się z tłumu. Czytając opis mam wrażenie, że właściciel podszedł do sprawy naprawdę solidnie, a wszelkie przeróbki wykonane są zgodnie ze sztuką. Piękny w swojej prostocie, jednakże to cafe racer w nieco bardziej nowoczesnym wydaniu.