Rozmawiamy z Jankiem Folgą, byłym zawodnikiem Polskiej Kadry Rajdów Enduro, wszechstronnie utalentowanym sportowcem, który trzy lata temu uległ poważnemu wypadkowi. Złamał kręgosłup i od tego czasu porusza się na wózku inwalidzkim. Zrobił jednak wszystko by wrócić na motocykl. Jak tego dokonał?
Michał Brzozowski: Pokrótce opisz siebie sprzed wypadku. Kim jesteś, co robiłeś, czym się interesowałeś.
Jan Folga: Jestem osobą, której zawsze wszędzie jest pełno. Kocham sport, a szczególnie sporty ekstremalne. Jeździłem na wszystkim czego mogłem spróbować: rower, rolki, deskorolka, narty, snowboard, motocykle… uprawiałem też judo i pływanie. Prawie we wszystkich dyscyplinach startowałem w zawodach i z większości mam medale. Moją pasją jednak są dwa koła – motocykle i rowery.
Jak doszło do wypadku, który zmienił całe twoje dotychczasowe życie?
W Kanadzie przygotowywałem się do startu w zawodach w USA w serii GNCC. Testowałem nowy silnik i trzeciego dnia testów, jadąc przez serie whoopsów na jednym kole motocykl oddał moc w niespodziewany sposób i spadłem z motocykla na tyłek. Był to dead stop, w którym kręg L1 wybuchł na pierwiastki.
Jaka była diagnoza lekarska po wypadku? Jakie miałeś pierwsze myśli, gdy usłyszałeś, że nie będziesz już mógł normalnie funkcjonować?
Nigdy nie pytałem o diagnozę i rokowania. Nikt nie może stwierdzić w jakim stopniu organizm się odbuduje w procesie rekonwalescencji. Nie pozwoliłem, aby ktoś nałożył na mnie jakieś ograniczenia. Zadałem lekarzowi trzy pytania:
– Na ile pręty stabilizujące kręgosłup ograniczyły mi mobilność. Niewiele odpowiedział.
– Czy pręty wytrzymają przysiad ze sztangą. Uśmiechnął się radośnie i powiedział, że wytrzymają.
– Kiedy mogę robić podciągnięcia na drążku. Powiedział, że za 3 miesiące.
To było wszystko co potrzebowałem wiedzieć, zaczynając proces rehabilitacji.
Wow… Szczerze mówiąc twoja odpowiedź wbiła mnie w fotel. Dobra, motocykle – czy można powiedzieć, że w równym stopniu przyczyniły się zarówno do twojego wypadku, jak i do wyjścia z niego i pokonania jego konsekwencji?
Motocykle dały mi wspaniałe życie przez wiele lat. Nie ma lepszego uczucia, jak poczuć wolność i pokonywać grawitację otwierając przepustnicę. Wiele lat przeżyłem mając na celu tylko jazdę na dwóch kołach. Uprawiałem ciężką dyscyplinę, jaką jest motocross czy rajdy enduro. Konsekwencje wypadków często są poważne i nieuniknione. Pytanie jest kiedy będzie wypadek i jak poważny, a nie czy dzwon się wydarzy. Miałem wypadek i kontuzja w tym przypadku jest poważna. Po operacji celem był powrót na rower. Jest on lekki, mamy inny czas reakcji w zakrętach, ciężko utrzymać równowagę. Na motocyklu każdy ujedzie. Zacząłem jeździć na rowerze, teraz pora na motocykl… Z wypadku nie musiałem wychodzić, koniec końców to zadowolenie i radość z życia się liczy. To się u mnie nie zmieniło nawet na chwilę!
Opisz swój proces rehabilitacji, codzienną rutynę, walkę o pierwsze kroki, etc. Jakieś może przełomowe wydarzenie?
Rehabilitacja zajęła mi dwa lata. Te dwa lata byłem w szpitalu, zamknąłem swoje życie, rozstałem się z dziewczyną i skupiłem się tylko na sobie. Ćwiczyłem 8-10 godzin dziennie. Każdy ruch, czucie, napięty mięsień, wykonane ćwiczenie były przełomowym momentem. Wiem, że zrobiłem wszystko swoją głową, swoim podejściem do życia i mozolnymi ćwiczeniami. Priorytetem było skupić się na ćwiczeniach, jednak, aby nie zwariować weekendy robiłem wolne od ćwiczeń i próbowałem “żyć” jak normalni ludzie eksplorując miasto na wózku.
Opowiedz o tym jak mentalnie wygrałeś batalię o zdrowie i jak pomogło ci w tym dążenie do powrotu na motocykl.
Mam to szczęście, że potrafię cieszyć się życiem i dostrzegam jego piękno w każdej postaci. Może trochę jak współczesny hippis, ale jaram się życiem cały czas. Czy na wózku, czy chodząc na własnych nogach, to naprawdę możemy z tego życia korzystać i się nim cieszyć. Zdrowi ludzie walczą o większy dom, samochód, lepsze ubrania. Czy to ma znaczenie? Czy to metki producentów dają nam zadowolenie? Moim zdaniem zadowolenie z życia to emocje, to są ludzie, którymi się otaczamy i rzeczy jakie robimy. Sport, pokonywanie własnych słabości i samego siebie daje ogromnego kopa do życia. Podświadomie eliminujemy granice, słabości i idziemy do przodu!
Czy próbowałeś jakiś dyscyplin dla parasportowców?
We wrześniu zacząłem trenować parawioślarstwo pod okiem Eweliny Wilk. Naprawdę szybko przyszły sukcesy i jestem v-ce Mistrzem Świata i v-ce Mistrzem Europy w para-wioślarstwie halowym. Sport dla osób niepełnosprawnych to okno na świat. Cel, aby wyjść, z domu, poznać inne osoby po wypadkach. Porozmawiać o problemach o jakich chodzący ludzie nie mają pojęcia i nigdy tego nie zrozumieją. Przed wypadkiem nie miałem pojęcia jak ważnym elementem życia takich ludzi jak ja jest sport przystosowany.
Podziel się proszę z nami swoimi planami na przyszłość. Co chcesz robić, czego dokonać, może planujesz jakieś ciekawe wyzwania, podróże, etc. – wszystko o czym nawet tylko pomyślałeś, albo miałbyś ochotę kiedyś zrobić.
Chciałbym, jednak planowanie naprawdę ciężko mi idzie. Nawet start w Mistrzostwach Polski w Słomczynie był spontaniczny. Chodziło mi to po głowie. Napisałem do Katanki czy w Bydgoszczy można jechać bez zmiany biegów, bo elektryczny gear-shifter nie przyszedł na czas. “Daj większą zębatkę i dasz radę”. Była środa, godzina prawie 21:00. Dzwonię do mojego przyjaciela Piotrka z V-Max Moto Myślenice, którego sklep sponsoruje mój start i mówię mu, że jutro jadę na tor na trening i czy motocykl będzie gotowy. “Mam jedną sztukę, jednak jest jeszcze w kartonie. Postaram się to złożyć!”. Rano przed treningami jeszcze składaliśmy motocykl na torze, ominąłem pierwszą sesje treningową, bo nie było na czym jechać. Po tym dniu dostałem zgodę PZM na start w następnej rundzie. Moje życie jest naprawdę szybkie i spontaniczne. Mało planuję, jednak słyszałem, że jeszcze nikt na wózku nie zrobił… ani…
Co chciałbyś powiedzieć osobom, które właśnie teraz znajdują się w ciężkiej sytuacji zdrowotnej po wypadku. Nie mają chęci do życia, są załamane…
Myślę, że nie ma większej różnicy między ludźmi po wypadku a ludźmi, których przytłacza życie codziennie i zabija depresja. Trzeba znaleźć cel, powoli go realizować i cieszyć się każdym dniem, że zbliżamy się na szczyt. Nie ma co się użalać nad sobą, bo każdy ma pod górę czy na nią idzie czy jedzie na wózku. Najlepszym sposobem jest uprawianie sportu. Zaczynając od reakcji chemicznych jakie zachodzą w organizmie, po walkę ze swoimi słabościami aż do możliwości popatrzenia na świat z innej perspektywy. Każdy ograniczenia ma tylko w głowie. Nie ma skrótów, pracujmy nad sobą. Pokonywanie barier to piękna sprawa i ogromna satysfakcja. Jak ja mogę to zrobić to ty też!!!
Z motocykla na wózek inwalidzki, z wózka z powrotem na motocykl! | Motovoyager
Chciałbyś komuś podziękować na koniec?
Na koniec chciałbym podziękować sponsorom, którzy mi pomagają: ekipie V-Max Myślenice za motocykl i całe wsparcie z ich strony, Meggi z Leat Polska za kask i ochraniacze na motocykl i na rower, Rebelhorn za kombinezon motocyklowy, Monster Energy daje mi energii gdy padam. Ogromne podziękowania dla mojego brata za to, że cały czas jest ze mną i razem robimy ciekawe rzeczy. Mam nadzieję, że rodzice pogodzili się z faktem, że wróciłem na motocykl i wyznaczam nowe szlaki aby zmienić życie innych ludzi!
Jeśli i ty chcesz wesprzeć moje projekty zapraszam na mxfolga.com do zakładki sklep.
Oczywiście, że chcę!