Motocykl używany – felieton

-

Zaledwie kilka dni temu miałem okazję oglądać motocykl wystawiony na sprzedaż przez handlarza. Doświadczenie ciekawe i pozostawiające lekki niesmak. Po cichu liczyłem, że będę pozytywnie zaskoczony, ale jak to w życiu bywa rzeczywistość okazała się niezbyt różowa.

Ogłoszenie

Ogłoszenie na jednym z portali było dość lakoniczne. Zgodnie z jego treścią motocykl w stanie bardzo dobrym, niewymagającym wkładu finansowego. W dodatku jak na rocznik, maszyna miała całkiem akceptowalny przebieg. Cena, zadziwiająco niska w stosunku do innych ogłoszeń.  Nie miałem daleko, postanowiłem umówić się na oględziny.

Zakup całkiem(nie)kontrolowany, czyli wiosną 2021 kupujemy motocykl używany [felieton] | Motovoyager

Oględziny

Na miejsce przybyłem o umówionej godzinie. Nie wspominałem sprzedającemu, że znam sprzedawany model dość dobrze i zwyczajnie wiem, na co zwrócić uwagę. Na pierwszy rzut oka motocykl zgodny z opisem. Motocykl mający blisko 30 lat niemal zawsze wymaga inwestycji. Pytaniem zawsze pozostaje to jak bardzo sprzedający jest tego świadomy i czy chce się ta wiedzą z kupującym podzielić. Zacząłem oględziny i bardzo szybko okazało się, że niewymagająca finansowego wkładu maszyna wymaga jednak wkładu całkiem sporego. W niemal każdym ogłoszeniu możemy przeczytać, że motocykl jest w stanie wsiadać i jeździć. A tymczasem opony mają po 13 lat i są potwornie spękane, chociaż przysłowiowego mięsa na nich ciągle sporo. Przewody hamulcowe w wieku motocykla. Pocący się simmering na wałku wysprzęglika. Na osłonie silnika stare ślady oleju. Niemal na pewno ślad po uszkodzonych uszczelniaczach przedniego zawieszenia. Szybkościomierz nie działa, więc przebieg jest umowny. Z resztą w każdym motocyklu, gdzie wystarczy wymienić cały licznik przebieg jest umowny. Dźwignia tylnego hamulca zgięta, plastiki po prawej stronie popękane, ale rozmiar uszkodzeń wskazuje bardziej na parkingówkę niż poważny wypadek. Według ogłoszenia do motocykla jest kufer centralny. Teraz okazuje się, że faktycznie jest, ale ma połamany zamek i jest ryzyko, że będzie się otwierał. Chodzę, zatem, oglądam, cmokam, szukam punktów zaczepienia do zbicia ceny. Jak na swój wiek nie ma tragedii, ale do opisywanej maszyny w bardzo dobrym stanie niewymagającej wkładu jest raczej daleko. Gdy wydaje mi się, że widziałem wszystko biorę się za dokumenty. Sprzedający spokojnie słucha moich uwag nie próbując nawet dyskutować. Historii motocykla nie zna – kupił w niemieckim serwisie.

Motocykl używany – felieton

Papierologia

W komplecie z motocyklem jest trochę dokumentów. Mamy oryginalną książkę serwisową, która dokumentuje serwisy wykonywane w ASO przez pierwsze 19 tysięcy kilometrów. Mamy rachunki na naprawy sprzed trzech lat i to na całkiem spora kwotę, – bo blisko 1500 EUR. Czytam, sprawdzam, porównuję ze stanem faktycznym. Nie jest źle. Motocykl miał dwóch właścicieli. Pierwszy jeździł nim przez 3 lata, przy czym motocykl miał wtedy moc obniżoną do kategorii A2. Drugi ujeżdżał motocykl przez kolejne 24 (!) lata. Motocykl został wyrejestrowany w 2022. Przy czym ostatni przegląd był zrobiony w 2020 przy przebiegu 32 tysięcy kilometrów.

jak kupić dobry motocykl używany

Negocjacje

Negocjacje ceny to zawsze teatr dwóch aktorów. Oznajmiam, że cena jest nieakceptowalna i zaczynam punktować. Opony to obecnie blisko 1200 PLN z montażem. Układ wydechowy ma wydmuchane uszczelki na łączeniach. Nowe przewody hamulcowe około 300. Płyn zapewne też po według podanej dokumentacji ostatni raz wymieniano go 3 lata temu. Serwis przedniego zawieszenia i wymiana oleju w lagach zapewne podobnie. Oczywiście olej silnikowy i jego filtr też do wymiany. Filtr powietrza wygląda jakby był w wieku motocykla. Akumulator kręci ochoczo i motocykl pali na przysłowiowy dotyk, ale brak jakiejkolwiek informacji, ile ma lat. Może się okazać, że w pierwszy chłodny poranek odmówi pracy. Sprzedający pokazuje mi rachunek na owe 1500 EUR sugerując, że motocykl przeszedł poważne inwestycje. I znów muszę go zaskoczyć. Na szczęście język Goethego odrobinkę znam. Dość szybko okazuje się, że w 2020 roku wymieniono napęd, linkę i klamkę sprzęgła oraz linkę gazu. Dodatkowo nowe tarcze hamulcowe, klocki i tłoczki hamulcowe. Przy czym olbrzymia część kwoty na rachunku to koszt robocizny. Absurdalnie drogiej (204 EUR za wymianę napędu przy zapinanym łańcuchu), ale robocizny. Na moje oko w motocykl trzeba wpakować części i płyny za około 2 tysiące złotych. Na szczęście historia wskazuje na raczej dość typowo użytkowany motocykl. Ostatecznie kompromis znajdujemy w okolicy 1700 PLN.

Kup pan motocykl używany w Polsce – perypetie [FELIETON] | Motovoyager

Czy tak powinno być

Podczas oględzin nie byłem sam. Po wszystkim usłyszałem, że sprzedający wyglądał na mocno zaskoczonego tym jak bezproblemowo znalazłem tyle słabych punktów motocykla. Ponoć podobnym zaskoczeniem był też fakt, z dość pobieżnie, ale odtworzyłem historię serwisową na bazie dokumentacji w obcym języku. Po wszystkim nasunęło mi się pytanie, – co, gdyby przyjechał laik? Jak wyglądałby te negocjacje, gdyby kupujący nie miał aż tyle pojęcia o mechanice? Opony przecież mają sporo bieżnika. Akumulator kręci. Mamy jakieś rachunki na grube ojrony. Według ogłoszenia wystarczy zarejestrować i można cieszyć się jazdą.

Jak kupić pewny, dobry motocykl używany na odległość? Oględziny przed kupnem, na co zwrócić uwagę? | Motovoyager

Oszust

Może zabrzmi to kontrowersyjnie, ale nie zamierzam sprzedającego nazywać oszustem, wręcz przeciwnie. Kupno używanego pojazdu to zawsze loteria. Kompromis odnośnie co do ceny udało się znaleźć. Sprzedający nie próbował dyskutować z oczywistymi faktami. Jestem zdania, że jeśli kupujący zapoznał się ze stanem pojazdu to decyzja o zakupie należy tylko do niego. Widziały gały, co brały. Problem się robi, gdy kupujący nie ma dość wiedzy, aby stan używanego motocykla, choć w przybliżeniu określić. Często słyszy się o tym, że każdy handlarz to naciągacz, wyzyskiwacz i złodziej. Z drugiej strony jak często kupujący podchodzą do sprawy kompletnie życzeniowo i zaklinają rzeczywistość? Czy motocykl mający blisko 30 lat może kosztować kilka tysięcy złotych i być w bardzo dobrym stanie? W handlarskim powiedzonku, że idealne motocykle są tylko w salonach jest sporo prawdy. Warto o tym pamiętać. Na pewno warto też być świadomym własnej niewiedzy i wybierając się na oględziny używanego motocykla zabrać ze sobą kogoś, kto nam pomoże z weryfikacją jego stanu. Inaczej dość szybko może się okazać, że słodki smak jazdy zmieni się w gorzką finansową pigułkę, którą nasz portfel będzie musiał przełknąć.

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY