Stało się – prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która zaostrzy kary dla pijanych kierowców. Nowe przepisy zakładają możliwość przepadku pojazdu, gdy kierujący prowadzi pod wpływem alkoholu.
Nowe przepisy mówią, że przepadek pojazdu może zostać orzeczony przez sąd, gdy kierujący będzie miał powyżej jednego promila alkoholu. Bardziej restrykcyjnie jest, gdy zawiany kierowca spowoduje kolizję. Wtedy sąd może orzec przepadek mienia nawet gdy kierowca wydmucha mniej niż promil. Przed nowymi przepisami nie uciekną też ci, którzy będą prowadzić cudzy pojazd. W ich wypadku sąd będzie mógł orzec przepadek mienia o wartości prowadzonego pojazdu. To drakońskie prawo ma skutecznie zniechęcić do wsiadania za kółko na podwójnym gazie.
Nowe przepisy budzą spore kontrowersje i wywołują żywiołową dyskusję. Pierwszy problem jaki jest wskazywany to skala zdarzeń tego typu. Przekaz medialny sugeruje, że na polskich drogach roi się wręcz od pijanych kierowców powodujących wypadki. Według oficjalnych danych, tylko w pierwszym półroczu 2021 roku na polskich drogach policja wykryła 50 tysięcy kierujących pod wpływem alkoholu. Warto zauważyć, że policja nie podaje tutaj dokładnych danych i tak naprawdę ciężko powiedzieć ilu z zatrzymanych było według ustawy po spożyciu (0,21-0,5 promila) a ilu było nietrzeźwych (0,51 promila i więcej). Warto też zauważyć, że policyjna statystyka mówi nie tyle o kierowcach, ile o kierujących. Dlaczego o tym wspominamy?
Pijany policjant drogówki rozbił nieoznakowane bmw. Był na służbie…
Zabiorą ci rower?
To o czym medialnie się nie trąbi to fakt, że blisko 1/3 wszystkich kierujących zatrzymanych podczas kierowania pod wpływem alkoholu to rowerzyści. Nie, to nie pomyłka. Policyjna statystyka do jednego worka wrzuca każdego kto po drodze publicznej się porusza na kołach. Pamiętajcie o tym, gdy w mediach kolejny raz usłyszycie o tym, że co 160 kierujący zatrzymany do kontroli był pod wpływem alkoholu. Pamiętajcie też o tym, że ustawa zakłada konfiskatę kierującego pojazdem silnikowym. Rowerzyści mają tu taryfę ulgową. Czym jest ona spowodowana? O to trzeba by zapytać rządzących.
A jak jest w Europie
Nie można też nie wspomnieć o tym, że polskie prawo już teraz jest jednym z najbardziej restrykcyjnych w Europie, a konsekwencje prawne i finansowe są teraz iście drakońskie. Za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości grozi:
- kara grzywny lub kara ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch,
- zakaz prowadzenia pojazdów przez okres nie mniejszy niż 3 lata,
- od 5 do 60 tysięcy złotych świadczenia finansowego na Fundusz Sprawiedliwości,
Jeśli dodatkowo kierujący spowoduje kolizję prowadząc w stanie nietrzeźwości musi się liczyć choćby z regresem wypłaconego odszkodowania z polisy OC. Może również zostać orzeczony dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów.
Przy tak ostrych karach można by przypuszczać, że na polskich drogach pijanych kierujących nie brakuje. Szczególnie gdy policyjna statystyka chętnie cytowana przez media wyraźnie mówi o tym, że w skali roku to blisko 100 tysięcy osób. Dodajmy jakieś tło do tej wysokiej liczby. W 2021 roku policja przeprowadziła łącznie 5 574 497 kontroli drogowych. Jeśli 100 tysięcy z nich prowadziło pojazd pod działaniem alkoholu. Oznacza to, że zaledwie 1,7 % kierujących coś piła – z naciskiem na coś, bo jak już wspomnieliśmy policyjna statystyka do jednego worka wrzuca osobę mającą 0,21 jak i 1,21 promila. Przy czym realne liczby są jeszcze niższe. 1/3 kierujących pod działaniem alkoholu to rowerzyści, a ci często nie są kontrolowani przez drogówkę. Specjaliści zauważają, że na tle Europy wypadamy całkiem dobrze. Średnia europejska mówi o ponad 2% kierowców, którzy zatrzymani do kontroli są po spożyciu.
Problemu nie ma?
Wręcz przeciwnie, problem jest i nie należy go bagatelizować. Mimo to warto na skalę zjawiska spojrzeć obiektywnie. Zgodnie ze słowami nadkomisarza Roberta Opasa w 2021 roku użytkownicy dróg (kierujący, piesi, pasażerowie) będący pod działaniem alkoholu uczestniczyli w 2488 wypadkach drogowych (10,9 proc. ogółu wypadków), w których zginęło 331 osób (14,7 proc. ogółu zabitych). Z naciskiem na uczestniczyli, bo statystyka uwzględnia również zdarzenia, gdy pasażer, pieszy lub rowerzysta byli pod wpływem alkoholu. Samych zdarzeń spowodowanych przez osoby będące pod działaniem alkoholu było 1920 (8,4 proc. ogółu). Zdarzeń, gdy kierujący pojazdem był winnym zdarzenia było 1602 (7,01 proc ogółu) a zginęło w nich 212 osób (9,6 proc. ogółu). Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że 17% zdarzeń drogowych spowodowanych przez osoby pod wpływem alkoholu to sytuacje wywołane przez… pieszych. Warto też uważniej przyjrzeć się liczbie osób, które straciły życie w wypadkach z udziałem osób będących pod działaniem alkoholu. Łącznie było to 331 osób, ale tych, gdzie sprawcą był kierujący pojazdem pod działaniem alkoholu było jedynie 212 to 64% zabitych. Przy czym przepraszamy za suche liczby i statystki. Śmierć każdej z tych osób to tragedia jej bliskich, której nie da się ująć żadną miarą i statystyką.
Populizm?
Podpisana przez prezydenta ustawa wygląda bardzo medialnie. Wyraźnie pokazuje, że rządzący są gotowi walczyć o poprawę naszego bezpieczeństwa. W błyskach fleszy i przy medialnym szumie rządzący podpisują ustawę, bo kierujący pod działaniem alkoholu zabili 212 osób. Rok wcześniej na polskich drogach 223 motocyklistów straciło życie w wypadkach spowodowanych przez innych uczestników ruchu. I jakoś nie widać, aby z tego powodu komuś mieli coś skonfiskować.