Elektronika we współczesnych motocyklach – wymysł szatana czy błogosławieństwo? [FELIETON]

-

Elektronika we współczesnych motocyklach to kolejna kość niezgody polskich motocyklistów. Spór między starymi wygami, ujeżdżającymi jeszcze kiedyś modele wyposażone w hamulce bębnowe, z młodziakami, którzy pytają o kontrolę trakcji w 60-konnym dwucylindrowcu na A2, trwa w najlepsze. I choć bliżej mi do tych pierwszych, to rozumiem też tych drugich…

Święta trójca przeszłości

Pamiętam czasy, gdy na pierwszy motocykl polecało się świętą trójcę identycznych motocykli japońskich z trzema różnymi znaczkami, czyli GS 500 od Suzuki, CB 500 od Hondy i ER5 od Kawasaki. Jeśli zaczynałeś, to większość motocyklowych wiarusów proponowała ci ten oto wybór. Miał to być sposób na przetrwanie, nauczenie się dobrych nawyków, na to by zbytnia fantazja nie poniosła za bardzo, a sam motocykl można było podnieść w razie gleby bez zostawienia majątku za połamany plastik.

Elektronika we współczesnych motocyklach – wymysł szatana czy błogosławieństwo? [FELIETON]

Ziarna od plew

W gruncie rzeczy motocykle te i uczyły i odsiewały mniej zapalonych adeptów jazdy. Wielu z nich (mam w głowie kilka nazwisk kumpli i koleżanek) kończyło swoją motocyklową karierę po jednym, lub kilku sezonach na którejś z tych właśnie pięćsetek. Z jednej strony nuda, z drugiej łatwość zrobienia sobie krzywdy przez zbyt mocne wciśnięcie klamki na mokrym. Ot, chwila nieuwagi i gleba. Któż z nas, zaczynających kilkanaście lat temu, lub dawniej, tego nie doświadczył? Przewracając się, rozmasowując stłuczone biodro i oceniając straty w motocyklu, liczyłem że pęknięty dekiel alternatora posklejam znów na poxilinę i będzie ok. Wiedziałem, że byle paciak nie spowoduje we mnie zwrotu o 180 stopni i rezygnacji z motocykli. Ale wiele osób tak właśnie postąpiło… Co złego zatem jest w tym, by się nie przewracać?

Wielka trójca teraźniejszości

I tu wchodzi ta znienawidzona, hejtowana przez wielu, ograniczająca wolność i swobodę motocyklistów elektronika. Choć w dzisiejszych czasach systemów, podsystemów, funkcji, udogodnień i innych ustawień, które możemy wrzucić do jednego wora z napisem elektronika, jest całe mnóstwo, to ja skupię się tylko w tym artykule na trzech najważniejszych systemach: zmiennych mapach silnika, ABS-ie i kontroli trakcji.

Elektronika we współczesnych motocyklach – wymysł szatana czy błogosławieństwo? [FELIETON]

Czasy się zmieniły i na pierwsze dorosłe motocykle (kat. A) poleca się teraz większe i mocniejsze sprzęty, ale wyposażone w wyżej wymienione systemy. Czy to dobrze, czy nie? Ten kij według mnie ma dwa końce. Na pierwszy ogień weźmy negatywne skutki posiadania motocykla z elektronicznymi wspomagaczami.

Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz

Czy gleba na motocyklu zawsze jest czymś złym? Niekoniecznie… Znam ludzi, którzy nigdy jeszcze nie leżeli, wierząc że są wyjątkowi, zdobyli niesamowite umiejętności lub po prostu mają talent. A to często powoduje samozachwyt, brak hamulców przy wcielaniu w życie swoich fantazji i może być po prostu niebezpieczne. Posypanie głowy popiołem już w pierwszym tygodniu, czy miesiącu jazdy, a potem regularny prztyczek w nos raz na sezon, czy dwa, pozwalają nawet najbardziej zadufanym w sobie egzemplarzom na otwarcie oczu na rzeczywistość. I choć nikomu nie życzę wywrotek, nawet niegroźnych dla zdrowia, bo szkoda ładnych ciuchów i nieporysowanych gmoli, to jednak są pozytywy takich zdarzeń. Po prostu one nas studzą. Jeśli masz motocykl z elektroniką codziennie ratującą cię od gleby, a ty nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, to mimo przejechania masy kilometrów nadal niewiele umiesz…

Jakzabezpieczyćmotocyklprzedwywrotkąiskutkamiupadku(gmole,crashpadyczycrashbar klatka)

Nauka prawidłowej obsługi dźwigni hamulca i manetki gazu w zmiennych warunkach pogodowych przypomina trochę naukę zmiany biegów w skrzyni nożnej. Jeśli nauczysz się jeździć tzw. manualem, to do końca życia będziesz już posiadać tę umiejętność, która przyrdzewiała od wielu lat jazdy skuterem czy motocyklem z automatem, będzie musiała zostać tylko lekko odkurzona. Tak samo jest z szacunkiem do gazu i dźwigni hamulca. Jeśli nauczymy się hamować awaryjnie pod ABS, gdzie technika jest całkowicie różna od tej używanej przy zwykłym układzie hamulcowym, możemy mocno się zaskoczyć przy wytracaniu prędkości w pełni analogowego motocykla.

Z kontrolą trakcji w teren?

Podobnie jest z kontrolą trakcji. Podam wam przykład z tej jesieni. Pojechałem w teren V-Stromem 1050 DE, wiedząc, że ten motocykl raczej nie będzie się nadawał do jazdy w głębokim piasku. Chciałem jednak spróbować. Przełączyłem kontrolę trakcji w tryb Gravel, wyłączyłem ABS i po piaskownicy dzikiego wyrobiska, znajdującego się gdzieś w opuszczonej okolicy Mińska Mazowieckiego, nawet nieźle sobie dokazywałem. Po wyłączeniu kontroli trakcji natomiast niemal nie potrafiłem w piachu ruszyć. Mapa deszczowa silnika, ograniczona moc i moment obrotowy, głaszczę przepustnicę gazu, a i tak wszystkiego za dużo trafia na tylne koło, by motocykl nie próbował się zakopać. Szczerze mówiąc wydawało mi się na początku, że to ja jadę. Jechała jednak kontrola trakcji, nie ja… Specjalny algorytm ułożony przez inżynierów Suzuki, nie umiejętności Brzozy nabyte przez 23 lata na motocyklach.

Elektronika we współczesnych motocyklach – wymysł szatana czy błogosławieństwo? [FELIETON]

Negatywne skutki zakupu pierwszego motocykla z pakietem elektroniki będą takie, że mocno się ograniczymy do jedynie już takich modeli. Nie będziemy umieli jeździć innymi, jak mój starszy znajomy (w wieku mojego ojca), który za młodziaka nauczył się jeździć brytyjskim motocyklem, który hamulec miał po lewej stronie kierownicy, a sprzęgło po prawej. Po wciśnięciu do oporu „sprzęgła” podczas jazdy na normalnym motocyklu już nigdy na takowy nie wsiadł. Bał się, że nawyki powrócą, nie umiał jeździć inaczej. Jeśli motocyklowy adept nauczy się cisnąć klamkę hamulca do oporu przy każdym hamowaniu i odkręcać beztrosko gaz i w zakręcie i na mokrym, to przesiadka na motocykl analogowy czeka go bolesna weryfikacja.

Elektronika jest dobra

Ale tak naprawdę elektronika jest po to, by nam pomagać. O ile w nowoczesnych samochodach jest już przesadna (ostrzeżenie o zmianie pasa w lusterku, trącanie kierownicy aby jechać w linii i inne niepotrzebne pierdoły), to w motocyklach naprawdę się przydaje. Przecież chodzi tu o bezpieczną frajdę z jazdy. Zaciesz na misze przez kilka godzin, a następnie powrót bez szwanku do domu. Jeśli ABS, kontrola trakcji i zmienne tryby parametrów silnika nam to dają, to czy jest w tym coś złego?

Elektronika we współczesnych motocyklach – wymysł szatana czy błogosławieństwo? [FELIETON]

Naprawdę w wielu sytuacjach, jadąc nowoczesnym motocyklem, nie wiemy, czy na dwóch kołach zachowała nas własna umiejętność czy algorytmy zagranicznych inżynierów. Ważne jest jednak to, że nadal jedziemy, że nie uderzyliśmy w przeszkodę i nie zapoznaliśmy się z glebą, co bywa kosztowne. Mając nowoczesny motocykl możemy z większą dozą prawdopodobieństwa dojechać bezpiecznie do domu nawet w niesprzyjających mocno warunkach drogowych, pamiętając jednak, że nawet najlepsza elektronika jest nic nie warta, gdy guma przestaje trzymać.

Motocykl bez ABS-u? A po co to komu?

Nie wyobrażam sobie teraz zakupu nowego motocykla drogowego bez ABS-u. Chciałbym też by miał wyłączalną kontrolę trakcji oraz zmienne mapy silnika. Dlaczego? Bo choć jeździłem setkami motocykli bez tego wszystkiego, to wydając spore pieniądze na zakup nowego motocykla tych systemów od niego oczekuję. Ważne, by można było je wyłączyć – bez upierdliwego i wracania – szczególnie kupując motocykl adventure (a w takich właśnie gustuję obecnie najbardziej). Oraz oczywiście kolorowy wyświetlacz chciałbym by miał mój motocykl. Ot i tyle.

Hejterom dziękujemy

Elektronika to wartość dodana, to rzecz, której nie ma co hejtować, a warto ją docenić i zaakceptować. Przykre jest jednak to, że większość (większość, nie cały, więc ty możesz mieć akurat zupełnie inaczej – nie linczuj mnie za poniższe słowa) hejtu w Polsce na nowinki techniczne w motocyklach bierze się niestety z braku środków, a najgłośniej krzyczą ci, którzy nawet nie rozważają zakupu nowego motocykla. Bo przecież fajniej jest myśleć o sobie, że jest się elitarnym użytkownikiem pełnoletniego grata, z wielkimi umiejętnościami do jazdy, niż zaakceptować fakt, że coś jednak w życiu nie do końca ci wyszło, skoro mimo chęci, po latach pracy w cywilizowanym kraju, nie możesz pozwolić sobie na zakup nowszego jednośladu… Nie hejtuj, przejedź się, zobacz jak to działa, doceń rozwój i postęp. Gdyby nie on, to nadal stałbyś na poczcie, żeby opłacić światło, a nie, zaraz… kupowałbyś naftę do swojej lampy, bo przecież elektryczność jest niepotrzebną nowoczesnością, której nie potrzebowali twoi dziadkowie, to i ty jej nie potrzebujesz…

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim!
Michał Brzozowski
Michał Brzozowski
Motocyklista od 20 lat, z potężnym stażem przejechanych kilometrów, dużą liczbą przetestowanych maszyn i wielką miłością do jednośladów. Przede wszystkim kocha trzy motocyklowe segmenty: hipermocne nakedy, wygodne, duże turystyczne enduro oraz lekkie i zwinne jednocylindrowe supermoto, ale nie stroni od jazdy wszystkim co ma dwa koła. Przetestuje każdy sprzęt, a większość z testowanych motocykli chociaż spróbuje postawić na koło. Absolwent filologii polskiej na UW. Prywatnie pasjonat sportu, a w szczególności rowerów.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY