Chociaż nikt z nas nie chce tego przyznać, to czas płynie niesamowicie szybko. Coraz częściej motocykle, do których wzdychaliśmy jako nastolatkowie, teraz stają się oldtimerami. Jednym z takich motocykli jest BMW R 1100 GS.

BMW R 1100 GS debiutowało na targach IAA we Frankfurcie w 1993 roku. Za kilka miesięcy ten model będzie obchodził swoje 30 urodziny. W praktyce oznacza to, że już od 5 lat można go (w świetle prawa) traktować jako pełnoprawny motocykl zabytkowy. Łącznie fabrykę opuściło 43596 egzemplarzy tego modelu, niemal połowa z nich sprzedała się na niemieckim rynku.
Legendy Dakaru 1979 – 2000: Rajdowe BMW R 80 GS – narodziny gwiazdy [historia, dane techniczne]
Serce jak dzwon
Do napędu, jak we wszystkich modelach z serii R, posłużył dwucylindrowy boxer. Jednostka legitymowała się pojemnością 1085 ccm i generowała 80 koni mechanicznych. W każdej z głowic pracowały 4 zawory. Silnik nie posiadał chłodzenia cieczą – wystarczała mu chłodnica oleju. Co ciekawe, mimo sporej masy własnej wynoszącej 243 kg, motocykl był zadziwiająco oszczędny, a przy tym całkiem dynamiczny. Jak na swoją klasę oczywiście. Była do zasługa nowoczesnego, jak na tamte czasy, wtrysku paliwa zaprojektowanego przez firmę Bosch. Warto wspomnieć, to że silnik jest tutaj elementem nośnym. To właśnie do niego zamocowano zawieszenia.
BMW R 1250 GS HP – król dróg i bezdroży [test, opinia, wady, zalety, dane techniczne]
Tele

Za prowadzenie przedniego koła odpowiadało rozwiązanie, które stało się jedną z wizytówek firmy. Telelever, bo o nim mowa, był konstrukcyjną rewolucją. Zastosowano tu trójkątny wahacz i pojedynczy amortyzator. Na pierwszy rzut oka było to rozwiązanie skomplikowana, ale miało wiele istotnych zalet. Znacząco zredukowano nurkowanie przy hamowaniu, poprawiono stabilność maszyny podczas interwencji układu ABS oraz obniżono masę nieresorowanych elementów. W motocyklu nastawionym przede wszystkim na turystykę były to niezaprzeczalne zalety.
Para

Z tyłu było równie ciekawie. Znajdziemy tutaj konstrukcję ochrzczoną przez bawarskich inżynierów jako Paralever. Przy czym warto wiedzieć, że jest to rozwiązanie łączące w sobie zarówno przeniesienie napędu jak i zawieszenie. Głównym problemem, jaki mają motocykle z wałem napędowym jest ich specyficzna reakcja na zmianę obciążenie. Sprowadzało się do tego, że w reakcji na zamknięcie przepustnicy tył motocykla osiadał, a to z kolei zmieniało geometrię zawieszenia. Paralever to nic innego jak konstrukcja, która miała temu zjawisku zapobiec.
Obieżyświat
Jeżeli ktokolwiek zapyta was co znaczy określenie Reiseenduro to pokażcie mu R 1100 GS. Zbiornik paliwa miał 24 litry, co przy deklarowanym spalaniu na poziomie 4,6 l/100 km pozwalało pokonać ponad 500 km bez tankowania. Aby każdy mógł czuć się komfortowo siodło mogło być ustawione na dwóch różnych wysokościach. Dodatkowo siedzenie pasażera można było zastąpić bagażnikiem. Tylne koło osadzone na jednoramiennym Para-wahaczu pozwalało na łatwy demontaż. Do motocykla oferowano szeroką gamę akcesoriów, skierowanych do turystów właśnie. Było wszystko – od kufrów, przez grzane manetki, aż po wtyczki pozwalające na podłączenie zasilania grzanym elektrycznie ubraniom.
GS
Gelende/Strasse – czyli teren/ulica w całości definiowało to, co konstruktorzy chcieli zbudować. Nie oszukujmy się, to nie był lekki motocykl. Mimo to dzięki nisko położonemu środkowi ciężkości radził sobie na podłych, dziurawych drogach lepiej niż dobrze. Nie było też problemu z podróżowaniem po czarnym. 80 konny silnik pozwalał rozpędzić turystyczne enduro do niemal 200 kmh. Jakby tego mało, ładowność wynosiła ponad 200 kg. To w zupełności wystarczało, aby spakować się na wyprawę dookoła świata.
Dziobak
Cechą charakterystyczną BMW R 1100 GS był dziób. To co teraz wydaje się być standardem w tym segmencie, wtedy mocno polaryzowało. Jedni twierdza, że skopiowano pomysł znany z Suzuki DR 750 Big. Inni, że dziób miał udawać wysoki błotnik znany z motocykli enduro. Jedno jest pewne – nie da się tego motocykla pomylić z żadnym innym. Przy czym ten charakterystyczny styl został zachowany do dzisiaj. Pomimo upływu 30 lat, aktualny GS też ma dziób.
Spuścizna
Kiedy BMW R 1100 GS wchodziło na rynek kosztowało 17450 niemieckich marek. Dzisiaj znajdziecie je za sporo mniejsze pieniądze. Motocykl nie był pozbawiony wad, mimo to zalet było zwyczajnie więcej. Bezawaryjność stała na zadziwiająco wysokim poziomie. Dzisiaj bez problemu znajdziecie egzemplarze mające na blacie blisko 200 tysięcy kilometrów. GS okazał się wdzięcznym motocyklem, który na stałe wpisał się w historię motocyklizmu. A wy, jak wspominacie tego dziobatego mastodonta?
Jeżdżę nim od 5 lat prowadzi się jej rowerek dziecięcy
Świetny sprzęt za nie duże pieniądze chociaż ceny już raczej rosną