Trampki motocyklowe? Kto to w ogóle wymyślił – przeleciało mi przez głowę, gdy dostałem redakcyjne zadanie przetestować ten typ obuwia motocyklowego. Albo trampki, albo buty z prawdziwego zdarzenia! Teraz, prawie po całym sezonie jazdy, mam zupełnie inne zdanie na ten temat…
Przez ostatni czas, przez kilka sezonów – zimą, latem, w deszcz i słońce, jeździłem w butach taktycznych. Ceniłem je za wygodę i uniwersalność. Prawda – nie były wodoodporne, ale za to szybko schły. Usztywniały kostkę, a przy tym można było w nich chodzić godzinami, bez dodatkowego zmęczenia i dyskomfortu – do tego zostały przecież stworzone.
Nic nie może wiecznie trwać – jak śpiewała Anna Jantar, i na początku tego sezonu kupiłem porządne, wysokie buty motocyklowe, a na początku lata trafiła się okazja do przetestowania trampek Shima Blake Boots.
Przyznam, że zakładałem je z małymi oporami, bo sądziłem, że nie zapewnią odpowiednio wysokiego bezpieczeństwa moim kończynom. Jednak idealnie pasowały do neoklasyków, którymi najczęściej jeżdżę i ten argument przeważył.
Trampek trampkowi nierówny
Popularnie zwane trampkami, nie mają nic wspólnego z chińskim obuwiem, które cieszy się niesłabnącą popularnością. No, może poza ogólnym wyglądem. Blake, to dobrze przemyślane buty motocyklowe. Ich konstrukcja, rozmieszczenie wszytych usztywnień, wzmocnienia w miejscach styku z dźwigniami zmiany biegów, dobitnie to potwierdzają.
Trzeba też przyznać, że wzmocnienia są dobrze ukryte i nie psują linii butów. A wygląd, w tym przypadku może mieć znaczenie decydujące, gdyż są dedykowane osobom ceniącym klasę w stylu vintage.
Wzmocniono i utwardzono okolice pięt, palców i kostek, czyli miejsca najbardziej wrażliwe. Również podeszwa ma wzmocnienia, rozłożone poprzecznie.
Całość wykonano z dobrej klasy skóry bydlęcej.
Wygląd jest mocną stroną Shima Blake. W codziennym użytkowaniu, ma to jednak znaczenie drugorzędne.
W codziennej jeździe i długiej trasie
Moje blejki używam już czwarty miesiąc. Zarówno podczas dojazdów do pracy, jak i w turystyce motocyklowej. Pierwsza myśl po przesiadce ze zwykłych butów motocyklowych – jakie one są lekkie. A do tego bardzo wygodne. Na dodatek łatwe w zakładaniu, bo sznurówki, to tak naprawdę to element dekoracyjny. Aby pozbyć się Blakeów ze stóp, wystarczy rozsunąć zamek, umieszczony po wewnętrznej stronie. W zakładaniu pomagają zaś specjalne paski, przymocowane w tylnej części.
Jaki tani uchwyt na telefon do motocykla czy roweru? Test chińskiego GUB-85 [wady, zalety, opinia]
Podczas jazdy w upałach dobrze przydają się perforacje w skórze, dając stopom nieco ulgi.
W Shima Blake można normalnie spacerować, zwiedzać, choć z uwagi na kształt bieżnika, raczej nie nadają się do chodzenia po górach.
Oczywiście podczas chodzenia nie dają takiego poczucia komfortu, jak zwykłe trampki, ale są o niebo lepsze, niż wysokie buty motocyklowe, w których chodzenie staje się z czasem udręką. W tym przypadku takiego odczucia nie miałem.
Ciemne strony Blakeów
Są to buty zdecydowanie na wiosnę, lato, na ciepłe i słoneczne dni. Trampki te nie lubią wody. Może nie chłoną jej, jak przysłowiowa gąbka, ale też i nie zapewniają wodoodporności, jak zwykłe motocyklowe buty. W pewnym stopniu odpowiadają za to perforacje w skórze. Cóż – coś za coś. Z drugiej strony szybko schną i nie trzymają wilgoci.
Drugim i ostatnim minusem jest to, że podeszwa słabo trzyma się na rozgrzanej, letniej nawierzchni, zroszonej deszczem.
Schuberth SR2 – sportowy kask idealny do użytku codziennego [TEST, opinia, cena, wady, zalety]
Czy są to poważne wady? Dla mnie nie. Te kilka miesięcy z Blejkami przekonało mnie do tego typu obuwia. Warto też wspomnieć, że intensywne użytkowanie nie wywarło na nich większego wrażenia. Nadal są w doskonałym stanie.
Cena to około 460 złotych i trzeba przyznać, że buty są jej warte. Dostępny jest również wariant z brązowej skóry, z jasną podeszwą. Producent oferuje rozmiary od 41 do 46.