W miniony weekend rozegrano pierwszą w tym roku edycję Grand Prix Polski 1/4 mili. W zawodach brał udział nasz zawodnik, Adam Frąckowiak, dla którego były to niezwykle ważne zawody po dosyć nieudanych kwietniowych, przedsezonowych testach. Ostatecznie zajął 2 miejsce, ale po zawodach pozostał ogromny niedosyt… Dlaczego? O tym opowie już sam zawodnik.
Adam Frąckowiak: Jeśli chodzi o zawody, to one rozpoczynają się dla nas dużo, dużo wcześniej przed pierwszą edycją wyścigów w danym sezonie. Przygotowania do zawodów trwają praktycznie całą zimę i od tego jak przepracujemy ten czas, zależą w dużej mierze wyniki sezonowe. Zakup odpowiedniej liczby pełnych kompletów sprzęgieł, tylnych opon, przegląd motocykla oraz przede wszystkim coraz to nowe poprawki, pozwalające na urwanie kolejnych setnych dziesiątych sekundy. Z resztą dokładnie widać co w tym roku było robione w moim motocyklu, bo przecież nagrywaliśmy o tym odcinek na YT:
Ale może przejdę do mojego startu w pierwszej edycji tegorocznego Grand Prix Polski 1/4 mili. Z wyników osiągniętych na torze jestem naprawdę mega zadowolony, ponieważ testy, które zrobiliśmy z moją ekipą w kwietniu mocno mnie rozczarowały. Po modyfikacji motocykla u Przemka Badowskiego w SpeedBike miałem bardzo wielki apetyt na dobre wyniki. Zbagatelizowałem trochę temat, myśląc że łatwo będzie mi opanować motocykl na nowych ustawieniach, z nową mocą, ale jednak okazało się to dużo trudniejsze niż myślałem. Motocykl w prawo, ja w lewo – no po prostu się nie dogadywałem z maszyną.
Ale… pierwsza runda wyścigów zmieniła wszystko! Przede wszystkim pracowałem nad sobą mentalnie, aby na tor wjechać pozytywnie nastawionym. Psychika jest niezwykle ważna, kiedy chce się coś osiągnąć, poprawić własne rezultaty, przesunąć granicę jeszcze dalej. Dodatkowo zacząłem czuć nowy silnik, zgraliśmy się wreszcie. Najpierw zrobiłem test, startując z samego dołu, strzelając z gazu, w 30% przytrzymując sprzęgło. Dobre wyniki dały mi pewność, że będzie naprawdę dobrze. Do zawodów przystąpiłem stosując, jak zawsze, procedurę startu, ale połączoną tym razem ze strzałem z klamki. Połączenie tych dwóch styli startu okazało się bardzo skuteczne. Czułem się bardzo mocny.
Niestety starty popsuł nam deszcz, który nie pozwolił na rozegranie półfinału ani finału. Z tego powodu jestem bardzo smutny. Żałuję bardzo, że nie doszło do dalszych konfrontacji, ponieważ mój rywal, Paweł Ratajczak, uzyskał najlepszy czas 9.100, a ja miałem swój najwyższy wynik 9.128.
To pozwoliło Pawłowi zająć pierwsze, a mi drugie miejsce – przypisane po osiągniętych do tej pory czasach. Mam przez to duży niesmak i niedosyt ścigania. Pocieszam się, że będzie jeszcze 5 rund, dwudniowych rund, na których naprawdę będzie się działo, a pogoda mam nadzieję, już nie pokrzyżuje mi planów.
Pierwsza runda napawa mnie optymizmem. Jest progres, jest symbioza z motocyklem, wszystko idzie w dobrym kierunku. Czuję, że pewna bariera została przeze mnie przełamana i może być tylko lepiej. Jedziemy dalej!