Pół litra, a nawet mniej. W tym artykule prezentujemy wybrane motocykle, z tej właśnie kategorii pojemnościowej. Może i nie sprawdzą się najlepiej na autostradach, ale na pozostałych drogach świetnie dadzą sobie radę, zapewniając nam ogrom wrażeń i doznań.
Do naszego zestawienia wybraliśmy motocykle, które nie są już produkowane, jak i tegoroczną nowość od Benelli.
Yamaha SR400
Korzenie tej maszyny, podobnie jak niemalże bliźniaczej SR500, sięgają końca lat 70. XX wieku. Prosta konstrukcja, równie prosta i tania eksploatacja oraz łatwe prowadzenie zapewniły jej dużą popularność i rzesze wielbicieli. Nie bez znaczenia jest również fakt, że SR-ka zyskała miano bardzo trwałej i niezawodnej.
Jej produkcja trwała do 2008 roku i po kilku latach przerwy – na fali rosnącego zainteresowania klasykami – SR400 wróciła do oferty Yamahy. Miejsce gaźnika zajął wówczas wtrysk paliwa. Powrót na europejskie rynki nie trwał długo, bo tylko do końca 2016 roku. Legenda poległa bowiem w starciu z normą Euro 4.
Jednocylindrowy silnik o pojemności 399 cm3 zapewnia moc 23 KM i moment 27 Nm. Parametry te pozwalają na jazdę z prędkością maksymalną na poziomie nieco ponad 130 km/h. Przy dalszych podróżach może doskwierać mały zbiornik paliwa. 12 litrów, to za mało, żeby na dłużej zapomnieć o wizytach na stacjach benzynowych, choć z drugiej strony Yamaha broni się niskim spalaniem.
Poza klasyczną linią, wzrok przyciąga również kopniak. Na próżno w SR400 szukać przycisku rozrusznika. W nabyciu wprawy w odpalaniu z nogi, pomoże nam wziernik, wskazujący właściwe położenie tłoka.
Poza małym zbiornikiem, do wad można zaliczyć również słabe hamulce i spore wibracje, generowane przez jednocylindrówkę.
Pięcio – sześcioletnią SR400 możemy nabyć za około 14 – 15 tysięcy złotych.
Royal Enfield 500 Classic
Ten motocykl, to żywa legenda, klasyczny angielski styl. Oczywiście postęp i przepisy wymogły na Royal Enfieldzie wprowadzenie kierunkowskazów, wtrysku i innych usprawnień, jednak linia pojazdu pozostawała praktycznie bez zmian i nieodłącznie kojarzy się ze starymi, dobrymi czasami. Nowsze egzemplarze nie miały już kopniaka, a elektryczny starter. Czterostopniowa skrzynia biegów ustąpiła miejsca skrzyni wyposażonej w piąty bieg.
Choć dużą część Enfieldów zbudowano w tradycyjnym angielskim układzie, z dźwignią zmiany biegów po prawej stronie, to produkowane były również egzemplarze z dźwignią po stronie lewej. Była to opcja dostępna za dopłatą.
Obecnie pięćsetek nie ma już w ofercie Royal Enfielda, co zapewne jest efektem wdrożenia do produkcji znacznie nowocześniejszych, opracowanych od podstaw modeli Interceptor, Continental GT czy Himalayan. Nadal jednak produkowane są 350-tki serii Classic i Bullet o zbliżonym wyglądzie i nieco gorszych osiągach.
Pięćsetka nie jest demonem prędkości – maksymalna jej wartość wynosi coś powyżej 120 km/h. Motocykl zapewnia solidną dawkę drgań, które znacząco jeszcze rosną powyżej około 80 km/h. Z punktu widzenia fanów klasyki atutem będzie fakt, że Royala zbudowano niemalże całkowicie z metalu – to ewenement na skalę światową.
Wiele osób, które miały możliwość kontaktu z Royalami narzeka na słabą jakość i usterkowość. Z drugiej strony, prostota konstrukcji pozwala na naprawy podstawowymi narzędziami. Motocykl jest też użyczany przez różne firmy, m.in. do podróży przez Himalaje. Sięgają po niego zwolennicy podróży w stylu vintage na cały świecie.
Oferta na portalach ogłoszeniowych jest skromna. Bullet z roku 2001 został wyceniony na 13 500 złotych, zaś egzemplarz z roku 2016 na 18 500 złotych.
Imperiale 400 – retro nowość od Benelli
To najmłodszy z prezentowanych motocykli. Konstruktorzy Benelli starali się jednak nie tylko zachować klasyczną linię, ale świadomie nie sięgnęli też po wyszukane rozwiązania i nowinki techniczne. Nowoczesność wdarła się jedynie tam, gdzie to konieczne – w obu kołach zastosowano hamulce tarczowe, silnik zasilany jest wtryskiem, układ wydechowy wyposażono w katalizator.
Żal jednak, że nie ma – przynajmniej opcjonalnego – startera nożnego. Kopniak doskonale dopełniałby retro styl nowego Benelli. Pomiędzy tradycyjnym prędkościomierzem i obrotomierzem wkomponowano cyfrowy wyświetlacz, zawierający wskazania zapiętego biegu i poziom paliwa w zbiorniku. W pierwszy z wymienionych zegarów wbudowano drugi wyświetlacz, który wskazuje między innymi godzinę i przebieg.
Uwagę przykuwają również szprychowe koła, czy dzielona kanapa – przy czym siedzisko kierowcy oparto na sprężynach. Producenci akcesoriów zapewne zadbają, aby Imperiale przystosować do wypraw motocyklowych. Niewielkie, klasyczne sakwy na pewno dodadzą mu uroku.
Poza względami estetycznymi, dużą zaletą Imperiale jest cena. Zostawiając kwotę 15 500 złotych możemy wyjechać z salonu nowym egzemplarzem.
Warto wspomnieć, że niedawno prasę motocyklową obiegły informacje o pracach nad nowymi modelami rodziny Imperiale, m.in. o pojemności 500 cm3.
Opisane motocykle najlepiej sprawdzą się w podróżach z dala od dróg szybkiego ruchu. To wręcz ideale maszyny, do zwiedzania, do prędkości, przy których nie tracimy z oka mijanych krajobrazów, dzięki którym możemy jednocześnie jechać i podziwiać. Idealne do wyciszenia się, zrelaksowania.
RE Classic 500 nadal jest w produkcji i sprzedaży np.: https://www.royalenfield.com/uk/en/motorcycles/classic-models/classic-chrome/