Podobno przed każdą aktywnością dobrze jest się rozgrzać, ale czy ta zasada dotyczy również naszego motocykla? Czy to, za co nienawidzą nas sąsiedzi, jest słusznym działaniem – jeśli chodzi o troskę o dobro naszych jednośladów? Czy przy niskiej temperaturze otoczenia zdrowo jest grzać motocykl na postoju? A może lepiej po prostu nim jechać?
W głowie utkwił mi slogan, którym kiedyś rozpoczynało się niemal każde motocyklowe ogłoszenie: Nie pałowany na zimnym. W opisie sprzedawcy dowiadywaliśmy się, że motocykl zawsze był kilka minut rozgrzewany przed jazdą. Slogany te kusiły niczym neon i świadczyły o tym, że kupujemy motocykl od świadomego użytkownika i w nienaganny stanie… Czyżby?
Czy rozgrzewanie motocyklowego silnika przed jazdą ma sens?
Wbrew obiegowej opinii silnik pracując na biegu jałowym wcale szybciej się nie nagrzewa. Tylko i wyłącznie obciążając go pracą możemy w szybki i sprawny sposób uzyskać założoną przez producenta optymalną temperaturę oleju. Tak, tak oleju! To właśnie na odpowiedniej temperaturze oleju, a nie płynu w chłodnicy, zależy nam najbardziej. Zimny silnik pracuje na bogatej mieszance, przez co cząsteczki nie przepalonego w tym procesie paliwa zmywają film olejowy ze ścianek cylindra oraz przedostają się do układu smarowania, rozrzedzając olej. Bogata mieszanka nie wpływa też korzystnie na układ zapłonowy, na czym najbardziej cierpią świece.
Przeczytaj koniecznie: Jak bezpiecznie przewozić motocykl, jak go zamocować na przyczepie
Najlepszą więc praktyką jest uruchomienie silnika tuż przed jazdą. Należy odczekać kilka sekund, by urządzenie wspomagające rozruch (silniczek krokowy lub ssanie) ustabilizowało obroty i można rozpocząć podróż, jednakże przepustnicę traktując delikatniej przez pierwsze kilometry. Jedynie takie zachowanie zapewni w najszybszy sposób optymalne warunki pracy i przedłuży żywotność jednostki napędowej.
Co jeszcze rozgrzewamy? Opony!
Kto pamięta MotoGP Tajlandii 2019 ten wie, jak ważne są rozgrzane opony. Spektakularna wywrotka Marqueza była spowodowana właśnie niedogrzanymi oponami. On oczywiście miał świadomość, że jedzie na takich właśnie oponach, ale chciał zaoszczędzić limitowane w tym sporcie materiały eksploatacyjne. My jednak musimy wiedzieć, że jazda na zimnym ogumieniu wymaga od nas szczególnej ostrożności. Te kilkadziesiąt centymetrów kwadratowych gumy, to jedyny element, który łączy nas z nawierzchnią, po której jedziemy. Dlatego tak ważne są prawidłowe warunki jej pracy. Opona odpowiedzialna jest za przyspieszenie, hamowanie, za przyczepność motocykla do podłoża. Zimna opona oferuje nam mniejsze możliwości trakcyjne, zwykło się mówić, że się nie klei do podłoża.
Mieszanki opon przeznaczone do cywilnych motocykli są tak skonstruowane, by w okolicy 25-35 stopni Celsjusza dawać już możliwość bezpiecznej jazdy. Według badań producentów ogumienia opona, by osiągnąć taki poziom nagrzania, potrzebuje około pięciu, sześciu kilometrów. Oczywiście wszystko zależy od wielu czynników zmiennych i dodatkowych, takich jak ciśnienie w ogumieniu, nagrzanie nawierzchni po jakiej opona się porusza, czy liczba gwałtownych ruchów (zmian kierunku jazdy) jakie musi ona w tym czasie wykonać.
Podczas eksploatacji, opony w naszych motocyklach grzeją się maksymalnie do około 60 stopni Celsjusza, natomiast opony wykorzystywane do sportu mają przesunięty zakres optymalnej temperatury pracy i tak naprawdę budzą się w takiej temperaturze dopiero do życia. Stąd, żeby szybciej osiągnąć ich pełną sprawność, podgrzewa się je kocami elektrycznymi, co nie ma absolutnie sensu podczas eksploatacji drogowej opony. Po dłuższym postoju w trasie lub przy jej rozpoczęciu warto wykonać motocyklem kilka ruchów na boki, mocniej przyspieszyć i bezpiecznie dohamować, co przyspieszy wzrost temperatury opony.
Dogrzewam hamulce, ale też zależy jakie…
Tu również temperatura ma znaczenie. W tym kontekście skuteczność układu zależy od materiału, z jakiego wykonane są klocki hamulcowe oraz tarcze. Wkładki cierne mogą pochodzić z trzech podstawowych grup okładzin: organicznej, ceramicznej lub semi metalicznej (jak kto woli pół-metalicznej). Seryjnie spotykane elementy pochodzenia organicznego zapewniają prawidłowe właściwości hamujące praktycznie już od rozpoczęcia jazdy i nie wymagają podwyższonej temperatury pracy. Co więcej zbyt wysoka ich temperatura znacznie pogorszy skuteczność działania układu hamulcowego. Jeżeli właściwości oryginalnych hamulców nas nie satysfakcjonują wymieniamy je często na sportowe. Decydując się na zastosowanie klocków sportowych musimy wiedzieć, że spieki metali, z których są one stworzone, mają podwyższoną temperaturę tarcia, przez co ich skuteczność wzrasta wraz ze wzrostem temperatury. Takie hamulce charakteryzują się słabszą skutecznością przez pierwsze kilometry i ponadprzeciętnym działaniem w momencie osiągnięcia właściwej ciepłoty.
Już na sam koniec wspomnę jeszcze o tym, jak ważna jest temperatura i stan samego podłoża, po którym motocykl się porusza, bo od tego również zależy nasze bezpieczeństwo. Niedogrzany asfalt, mokry jesienią, zmarznięty zimą, zapiaszczony wczesną wiosną, jest kolejną przeszkodą dla motocyklisty, który na niego musi uważać – zawsze i wszędzie. Pamiętajcie o tym wyruszając na po i przed sezonowe przejażdżki…