Jeśli należysz do tych kierowców, którzy nigdy w życiu nie zostali ukarani mandatem, to wypada nam tylko pogratulować. Większość z nas przynajmniej raz zebrało punkty karne i “laurkę” finansową, a spora grupa narozrabiała na tyle, że dalsza jazda okazała się niemożliwa. Co w tym ostatnim przypadku dzieje się z motocyklem należącym do osoby zatrzymanej? Czy da się uniknąć holowania na policyjny parking?
Załóżmy, że uzbierałeś magiczną liczbę punktów karnych, twój pojazd nie ma przeglądu oraz posiada znaczną usterkę lub zatrzymali cię i stwierdzili brak odpowiedniej kategorii prawa jazdy. Jeśli myślisz, że możesz przyjąć mandat, a następnie odjechać, to niestety musimy cię zmartwić. Art. 130a, pkt. 1, podpunkt 6 Prawa o Ruchu Drogowym mówi:
“Pojazd jest usuwany z drogi na koszt właściciela w przypadku kierowania nim przez osobę nieposiadającą uprawnienia do kierowania pojazdami albo której zatrzymano prawo jazdy i nie ma możliwości zabezpieczenia pojazdu poprzez przekazanie go osobie znajdującej się w nim i posiadającej uprawnienie do kierowania tym pojazdem, chyba że otrzymała ona pokwitowanie, o którym mowa w art. 135 ust. 2.”
W cytowanym fragmencie najważniejsze jest słowo “przekazanie”. Policjanci muszą mieć pewność, że maszyna trafi w ręce kogoś, kto będzie mógł ją legalnie przewieźć na miejsce postoju, w którym będzie oczekiwała na odzyskanie lub wyrobienie uprawnień przez swojego właściciela. Opcje są dwie – albo wskazana przez zatrzymanego osoba z odpowiednim i ważnym prawem jazdy odbierze motocykl i podpisze funkcjonariuszom pokwitowanie, albo zrobi to kierowca lawety, który uda się z maszyną na policyjny parking. Na-koszt-wiadomo-kogo.
Jeśli więc zrobiłeś coś głupiego będąc w dalekiej podróży, z dala od rodziny i kumpli, opcja wysokopłatnego parkingu powinna wydawać się nieunikniona. Nie jest jednak tak źle, istnieje jeszcze coś takiego, jak policyjna praktyka postępowania. Krótko mówiąc, policjanci to też ludzie, i jak to przedstawiciele naszego gatunku, po pierwsze zazwyczaj nie lubią robić na złość, a po drugie nie lubią dokładać sobie roboty i tracić czasu.
Jeśli więc rozmawiasz z nimi po ludzku, bez najeżania się i używania wulgaryzmów, a twoje przewinienie nie jest recydywą, czyli przykładowo nie zatrzymują cię za to samo drugi czy trzeci dzień z rzędu, możesz liczyć na pewne ułatwienia. Sprowadzają się one do tego, że będziesz mógł odprowadzić swój motocykl chodnikiem, jako pieszy. Jeśli masz szczęście i “capnęli” cię blisko domu, to zapewne nielekko się spocisz, ale zdołasz dopchać maszynę na swój parking lub do garażu. Jeśli natomiast jesteś w trasie, to zamiast latać po policyjnych parkingach w obcym mieście, możesz dotoczyć motocykl np. na najbliższą stację benzynową. Tam, we względnym komforcie, z dostępem do zadaszenia, toalety i hot-dogów poczekasz na busa, który odwiezie ciebie i pojazd do domu.
Jak widać, kultura osobista to podstawa. Dzięki niej można osiągnąć nieco więcej, niż przewidują przepisy.
Jeśli jednak trafisz na mendy nie do dogadania to pozostaje Ci pozbyć się świadków (liczba mnoga bo zazwyczaj jest ich dwoje ;) )