Okres jesienny to czas, kiedy większość motocyklistów powoli zamyka sezon. Oczywiście, świadomi motocykliści przygotowują swoje maszyny do zimowania. Zastanawialiście się kiedyś jak te przygotowania wyglądały przeszło 60 lat temu? Mimo że upłynęło ponad pół wieku, rady zawarte w poniższym artykule nadal są aktualne wobec oldtimerów – motocykli zabytkowych.
Obecnie przygotowanie do zimowania to często odwiedzenie myjni i zaparkowanie motocykla w ciepłym garażu. Wiele czynności, które kiedyś były niezbędne, dzisiaj wywołują co najwyżej nostalgiczny uśmiech – i to u nielicznych, bo tylko nieliczni pamiętają, jak serwisowało się motocykl ponad pół wieku temu. My na szczęście mamy książkę ABC Motocyklisty autorstwa inż. Tadeusza Majewskiego. Ta wydana w 1960 roku pozycja to szeroki zbiór porad dotyczących nie tylko jazdy motocyklem, ale też serwisowania i właściwego dbania o maszynę. Co zatem należy zrobić, aby według inż. Majewskiego, właściwie przygotować zabytkowy już w tej chwili motocykl do zimowej przerwy w eksploatacji?
Garaż
Kluczową informacją jest to, że motocykl powinien zimę spędzić w pomieszczeniu suchym, dobrze przewietrzanym o temperaturze około + 10 stopni, nie powinny do niego dochodzić promienie słoneczne. Oczywiście suchy i przewiewny garaż jest oczywisty, ale skąd awersja do promieni słonecznych? 60 lat temu materiały, takie jak guma, skóra czy tworzywa sztuczne, nie były aż tak odporne na działanie promieni UV jak współczesne.
Czystość
Zanim jednak nasz motocykl trafi do garażu należy go umyć – co ważne nie w tym miejscu, gdzie zamierzamy go ustawić na zimę. Jak zaznaczał inż. Majewski, motocykl należało umyć dokładnie wodą. Oczywiście po myciu równie ważne było, aby maszynę osuszyć. Po wysuszeniu elementy, które nie są pokryte lakierem, chromem lub niklem (…) należy obmyć benzyną a następnie spryskać mieszaniną nafty i oleju silnikowego (1:1), najlepiej za pomocą rozpylacza. Zatem elementy lakierowane, chromowane czy niklowane myto czystą wodą. Co ciekawe, nie ma tu mowy o żadnych detergentach. Trwałość powłok nie była tak duża jak dzisiaj. Istniało ryzyko, że chemia uszkodzi ozdobne elementy. Na pewno niektórzy zastanawiają się, dlaczego elementy silnika i skrzyni biegów należało spryskać mieszaniną nafty i oleju. Chodziło o pokrycie ich cienką warstwą tłustego roztworu, który zabezpieczy je przed korozją.
Silnik
Oczywiście pół wieku temu nie wystarczyło zadbać o chromy i lakier. Równie wiele uwagi należało poświęcić silnikowi i skrzyni biegów. Pytanie tylko jak? Zużyty olej należało spuścić, a same mechanizmy odpowiednio wypłukać. O tym jak takie płukanie powinno wyglądać inż. Majewski pisze w innym rozdziale. Następnie mechanizmy należało zalać świeżym olejem. Co jeszcze? Należy wykręcić świece, a wnętrze cylindra spryskać olejem silnikowym (…), tworząc cienką powłokę olejową, zabezpieczająca gładź cylindrową i wnętrze komory spalania przed rdzewieniem, po czym zakręcić świece zapłonową z powrotem. Dzisiaj brzmi to absurdalnie, ale 60 lat temu tuleje cylindrów mogły z powodu wilgoci obecnej w powietrzu pokryć się korozją w ciągu kilku miesięcy. Dzisiaj po prostu odstawiamy motocykl do garażu na kilka miesięcy w ogóle nie zaprzątając sobie tym głowy.
Tankować czy nie tankować
Dzisiaj często zaleca się przed zimowaniem zatankować motocykl pod korek. 60 lat temu zalecano spuścić paliwo a wnętrze zbiornika pokryć warstewką oleju, aby nie rdzewiało. Współcześnie, w czasach zbiorników wykonanych z tworzyw sztucznych, o wiele częściej martwimy się osadami, które mogą wytrącić się z paliwa po wielu miesiącach postoju. Korozją już nikt nie zaprząta sobie głowy.
Na szczelnie
Na tym proces przygotowania silnika do zimowania się nie kończył. Należało jeszcze przemyć filtr w benzynie, ale pod żadnym pozorem nie nasączać go świeżym olejem. Wylot rury wydechowej i filtr powietrza należy możliwie szczelnie zakryć. Tak zakonserwowany silnik może stać bezpiecznie całą zimę. Jak widać proces właściwego przygotowania maszyny do zimowego postoju nie był ani łatwy, ani szybki, ani prosty. Świadomy motocyklista musiał włożyć sporo pracy i wysiłku w to, aby jego maszyna wiosną bez problemu odpaliła.
Przepalać?
Jedni mówią, że motocykl należy regularnie przepalić. Inni upierają się, że to zbędne. Co na to inż. Majewski?
W żadnym wypadku nie powinno się uruchamiać silnika przed właściwym rozpoczęciem eksploatacji wiosennej. Dlaczego? Jak wyjaśnia inż. Majewski, rozruch silnika po dłuższym postoju w niskich temperaturach powoduje bardzo duże zużycie silnika i zmusza do ponownego zakonserwowania. Wyobrażacie to sobie? Chcąc wyrwać się na przejażdżkę podczas cieplejszego grudniowego dnia musicie powtórzyć procedurę konserwacji od nowa.
Przepychać?
Bardzo często zwraca się uwagę na to, aby motocykl nie stał na kołach. Ponoć długotrwały postój może odkształcić opony. Jedni mówią o tym, aby motocykl co jakiś przepychać. Inni radzą stawiać motocykl na styropianie lub specjalnych stojakach dzięki którym koła nie dotykają podłoża. ABC Motocyklisty mówi, że dla odciążenia opon podkłada się pod ramę klocek drewniany tak aby koła były uniesione. Ciśnienie powietrza w oponach należy obniżyć o około 0,5 kG/cm2. Minęło 60 lat, a wiele osób nadal to stosuje. Pytanie czy to potrzebne? Nowe motocykle potrafią stać w salonie miesiącami nie ruszane i ich oponom nic nie dolega.
Co na koniec?
Po tych wszystkich zabiegach, według inż. Majewskiego, pozostaje do zrobienia już tylko jedno. Jak pisze autor ostatnią czynnością, jaką musimy wykonać, jest przykrycie całego motocykla płachtą brezentową*. Ot i wszystko.
A wy jak? Gotowi na zimę?
* cytaty za: Majewski – ABC Motocyklisty, Wydawnictwa Komunikacyjne, Warszawa 1960