Sposób na dawkę energii podczas motocyklowej wyprawy wydaje się prosty: dwa Red Bulle i hot-dog na stacji benzynowej. Ale taka dieta może wcale nie dodać energii, a spowodować spore komplikacje ze zdrowiem, a co za tym idzie z samą podróżą…
Podróż motocyklem bywa męcząca. Inaczej niż kierowcy samochodów musimy być skupieni cały czas. Trzeba nieustannie kontrolować nie tylko własny tor jazdy, ale przewidywać zachowania i reakcje innych uczestników ruchu, słowem: skupiać się maksymalnie.
To wbrew pozorom bardzo męczące, dlatego nasz organizm co jakiś czas kategorycznie domaga się energii. O tym jak ją bezpiecznie dostarczać naszemu organizmowi i czego bezwzględnie unikać, przeczytacie w dzisiejszym poradniku.
1. Zjedz dobre śniadanie
Wiadomo – śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Niektórzy nie jedzą go wcale, a to błąd. Warto o nim pomyśleć, choćby nieco później, już w trasie. Najlepsze na śniadanie są potrawy z jajek: jajecznica, omlet, jajko na miękko. Ponieważ zawierają dużo białka, uczucie sytości czujemy dłużej.
Innym dobrym rozwiązaniem są płatki musli z jogurtem lub mlekiem. Do tego koniecznie jakiś sok, aby uzupełnić mikroelementy, cappucino lub biała kawa (ewentualnie herbata), aby łagodnie przyspieszyć krążenie krwi. Na deser mały kawałek czegoś słodkiego, dla dodania energii.
2. Pamiętaj o lekkich posiłkach
Jeśli plan naszej podróży przewiduje 1000 kilometrów to na długie przerwy czasu nie ma. Warto wtedy mieć w kieszeni batony musli, które są idealne na przekąskę: nie obciążają żołądka, podnoszą poziom cukru we krwi i dają uczucie sytości.
Bardzo dobrym pomysłem jest jedzenie owoców kupionych na przydrożnych straganach, ale uwaga: tylko dokładnie umytych w czystej wodzie i własnoręcznie obranych! Większy głód? Duszone warzywa, grillowany drób. Zawsze małe porcje.
3. Pij tylko NATURALNE energetyki
Nie ma lepszego napoju energetycznego niż espresso. Dla nieprzyzwyczajonych to może być cios, ale prawda jest taka, że to jeden z najzdrowszych napojów na świecie: bogaty w antyoksydanty i witaminę C, daje potężny zastrzyk energii.
Niestety na krótko, dlatego warto po wypiciu espresso wypić szklankę soku pomarańczowego, który przedłuży działanie kawy. Jeśli nie cierpimy na nadwrażliwość na kofeinę, możemy bezpiecznie wypić filiżankę espresso co dwie godziny.
4. Pij dużo wody
Łykaj wodę kiedy tylko się da. Używaj camelbaga. Podczas wysiłku, nawet psychicznego, organizm potrzebuje ogromnych ilości wody. Jej niedobór może szybko doprowadzić do bólu głowy, rozdrażnienia, zaburzeń koncentracji i innych przykrych konsekwencji.
Jeżeli jedziesz przez wyjątkowo gorące kraje, do wody dodaj soku z cytryny oraz szczyptę soli. To naturalny izotonik. Możesz też dolać odrobinę soku do butelki wody. Ciało wtedy trudniej wypaca taką wodę, a więc nasz organizm lepiej się nawadnia.
5. Nie objadaj się w trasie
Zdaję sobie sprawę, że pyszna golonka z kapustą, albo soczysty hamburger z frytkami to rozkosz dla podniebienia. Miej jednak świadomość, że twój organizm będzie musiał zużyć 80% dostępnej energii na strawienie tego posiłku. Dlatego dalsza podróż będzie bardzo trudna ze względu na ogarniającą cię senność.
6. Ogranicz słodycze i fast-foody
Nadużycie słodyczy, zwłaszcza czekolady, prowadzi do osłabienia i poczucia kamienia w żołądku. U wielu osób czekolada powoduje także problemy gastryczne, co może zamienić podróż w koszmar, zważywszy na stan przydrożnych toalet.
Z kolei cukier obecny jest w niemal każdym produkcie sprzedawanym w McDonaldsie, KFC, ale także w popularnych na stacjach hot-dogach. Jego nadmiar wywołuje poczucie gorąca i zmęczenia.
7. NIGDY nie pij syntetycznych energetyków
Wbrew marketingowym legendom i baśniom zasłyszanym w klubach, Red Bull i inne tego typu wynalazki działają tylko dzięki kofeinie, której zawartość może być nawet czterokrotnie (!) wyższa niż w filiżance espresso. W składzie znajdziemy ponadto więcej chemii niż w nawozie sztucznym z Puław, a oprócz tego tonę cukru.
Badania przeprowadzone na Uniwersytecie Adelaide w Australii wykazały, że po spożyciu puszki Red Bulla pojawiają się objawy podobne do tych, jakie występują w stanach przedzawałowych. Zatem kiedy na drodze po wypiciu Red Bulla zdarzy nam się jakaś stresująca sytuacja, możemy skończyć na OIOMie.
—
Prawidłowa dieta podczas podróży ma istotne znaczenie dla naszego bezpieczeństwa. Nie chroni nas przecież nic oprócz myślenia. Za to wieczorem, na kwaterze, możemy sobie spokojnie pofolgować i zjeść ogromnego “stejka”. Popijając, rzecz jasna, jakimś zacnym trunkiem.
Straszenie energetykami to bzdura ale za to mieszanie energetyków z kawą to owszem jest hardcore, zasnąć nie pozwoli na pewno.
Tyle że może zabić.
KJ
„(…) Straszenie energetykami to bzdura (…)”
Taa…
Mój kolega, ratownik medyczny, przez około 2 lata zwykł na początku każdego 12-godzinnego dyżuru (co 2 – 3 dni) posiłkować się małą puszeczką „energetyka” (Red Bull lub Tiger).
Dziś już nie jest ratownikiem medycznym. Dziś już nie jest w ogóle pracownikiem.
Jest na rencie, jest inwalidą. Co 2 dni karetka transportowa wiezie go na dializę, która trwa 8 godzin. Bez tego nie da rady żyć. Wysiadły mu nerki…
„Straszenie energetykami to bzdura”…
Nie. „Energetyk” – to bzdura! Natury nie da się oszukać! Jesteś zmęczony – odpocznij. Chce Ci się spać – to się prześpij.
A jak oszukasz naturę używając 'energetyka”, dopalacza, narkotyku, itp. – faktycznie doznasz chwilowego uczucia „kopa”. Ale zawsze oszukujesz… tylko siebie. Prędzej czy później natura (oraz ograniczenia Twojego ciała i Twoich organów) Ci o sobie przypomni…
„Red Bull doda Ci skrzydeł…” ;-D ;-D ;-D