W świetle prawa osobie, która w terenie zabudowanym jechała z prędkością 102 km/h powinno zatrzymać się prawo jazdy. Grupa posłów i posłanek KO nie jest jednak co do tego przekonana i znalazła błąd w ustawie.
Coraz częściej policja „chwali się” zatrzymaniem kolejnego pirata drogowego, który w terenie zabudowanym jechał z prędkością 102 czy 103 km/h. Oczywiście prawo jasno stanowi, że takiemu kierowcy powinno zostać zatrzymane prawo jazdy, co też się dzieje. Zgadzam się, to drastyczne naruszenie przepisów, które szczególnie w obszarze miejskim, w którym występuje ograniczenie prędkości do 50 km/h jest niezwykle niebezpieczne. Jest jednak malutki niuans, z którym ciężko się nie zgodzić.
W interpelacji skierowanej do MSWiA posłanki i posłowie z KO pytają o sposób działania policji w podobnych przypadkach. Zauważyli również, że ustawa stanowi o prędkości pojazdu, a nie o wskazaniu urządzenia pomiarowego. Przyznają się do tego sami producenci, że ich produkty mają margines błędu na poziomie 3% lub +/- 3 km/h. Wobec tego wskazanie na policyjnym radarze prędkości 102 km/h, wcale nie musi oznaczać, że prawo jazdy powinno zostać zatrzymane.
Uratowali go polscy policjanci – motocyklista po wypadku leżał przez 5 dni w rowie
Sprawdzając specyfikację urządzeń pomiarowych używanych w polskiej policji możemy zauważyć, że najczęściej wykorzystywany LTI 20/20 ma błąd pomiaru na poziomie 2 km/h. Identyczne wartości znajdziemy w LTI 20/20 TruSpeed. Wobec tego autorzy interpelacji pytają – Jak w opisywanym przypadku wygląda realnie respektowanie zasady rozstrzygania w razie wątpliwości na korzyść obywateli, kiedy urządzenia pomiarowe posiadają wskazany margines błędu?