Wielkie miasta mają to do siebie, że jak tam wjedziesz, to nie chcą się skończyć. Wleczesz się przez te przedmieścia i wleczesz, a przyjemności w tym mało. Warszawa nie jest tu wyjątkiem, ale przy odrobinie znajomości lokalnych szlaków da się wokół niej wyznaczyć kilka fajnych tras. Takich w sam raz na popołudniową przejażdżkę.
Jaką trasę motocyklową można określić mianem „fajnej”? To oczywiście zależy od samego motocyklisty i rodzaju dosiadanej przez niego maszyny. Mój wybór jest jak najbardziej subiektywny – stawiam na boczne drogi z umiarkowanym ruchem (o ile to możliwe w okolicach Warszawy) i pewną ilością fajnych zakrętów. Oczywiście nie będzie ich tyle, ile chociażby na Mazurach czy w rejonach górskich, ale musimy rzeźbić w tym, co mamy.
Drugie kryterium to długość. Nie mówię, że 10-kilometrowy wypad z przystankiem na frytki z Maca jest czymś złym, ale ja lubię przede wszystkim jeździć. Dlatego proponuję trasy w formie nieco dłuższych pętli, po mniej więcej 100-150 km. Głęboko nie wierzę w to, że można sobie fajnie pojeździć po samej Warszawie. Latanie w tłoku od świateł do świateł głęboko do mnie nie przemawia. Dlatego każda z propozycji wymaga wyrwania się poza granice miasta. OK warszawiacy, jedziemy na wycieczkę.
Zalew Zegrzyński i lody w Jadowie
Oczywiście żadna z naszych propozycji tras nie będzie zaskoczeniem dla warszawskich motocyklistów. Ale przecież każdego roku przeprowadzają się tutaj dziesiątki i setki nowych. Zalew Zegrzyński jej popularnym kierunkiem, a najczęściej dojeżdżamy do niego długą i nudną ulicą Płochocińską (DW 633). Ja proponuję zacząć w Markach i ruszyć drogą nr 632 w stronę Legionowa. Czeka nas tu leśne otoczenie, dobra nawierzchnia i seria fajnych zakrętów.
Z Legionowa szybko przeskakujemy krajówką nr 61 do Nieporętu nad Zalewem Zegrzyńskim. Tam korzystamy z lokalnych atrakcji wedle upodobań albo po prostu lecimy dalej. Odbijamy na Białobrzegi i wioskami dojeżdżamy do Kuligowa, gdzie jest wygodny zjazd do pięknego rozlewiska Bugu, a dla chętnych skansen do zwiedzenia. Dalej jedziemy na wschód, w Niegowie przecinamy ekspresówkę S8 i kierujemy się na Jadów. To najdalszy punkt tego wyjazdu. Polecam lody w jednej z dwóch lodziarni z wyrobami własnymi. Powrót do Marek przez Sulejów, Wołomin i Kobyłkę.
Z Rembertowa do mazowieckiej Toskanii
Kolejna traska na wschód od Warszawy, z odrobiną offroadu dla chętnych. Zaczynamy w Rembertowie, skąd drogą wojewódzką nr 637, przez Sulejówek i Okuniew, dojeżdżamy do Kątów Goździejewskich Drugich. Tam odbijamy w prawo na Chobot, mijamy fabrykę mebli, chwilę jedziemy asfaltem i tak jak droga prowadzi, wbijamy się w las, w piaskową, legalną dróżkę do Cezarowa. Jesteśmy na terenie Gór Chobockich, to ładne wydmy porośnięte lasem. Kiedy znów wjedziemy na asfalt, lecimy przez Cygankę. Za nią jest Żuków, w którym zaraz za przejazdem kolejowym skręcamy w lewo, w szutrówkę. Mijamy cmentarz, na pierwszym skrzyżowaniu w lesie skręcamy w prawo i jedziemy na Borek Miński i Mistów. Tam kończy się opcjonalny odcinek szutrowo-piaskowy, możecie też wybrać trasę w 100% asfaltową do tego punktu.
Jedziemy dalej i wi Jakubowie skręcamy na północ, w stronę Dobrego. Nie dojedziemy jednak do tej miejscowości, bo już na kolejnym skrzyżowaniu odbijemy w prawo. W Wiśniewie skręcimy w lewo i przez Kamionkę i Czarnogłów dojedziemy do Wierzbna. Za nim, przez Czerwonkę Liwską, Roguszyn i Wielądki, biegnie najładniejszy asfaltowy fragment tej trasy. Ośmieliłem się go nazwać Toskanią, bo przy dobrej pogodzie i bujnym zbożu na polach potrafi mieć klimat włoskiej prowincji. Jest tu kilka serii ładnych zakrętów i dobry asfalt. Po minięciu farmy wiatrowej, w Wielądkach robimy zwrot z powrotem na DW 637, którą przez Dobre i Stanisławów wrócimy do Warszawy.
Wzdłuż Wkry i Sony
Tym razem jedziemy na północ i najpierw musimy się dostać do Pomiechówka. Ja proponuję drogą nr 630, przez Jabłonnę i Nowy Dwór Mazowiecki (tam już DK62). W Pomiechówku tuż za mostem na Wkrą skręcamy w prawo i niemal od razu w lewo, w ul. Warsa i Sawy. Najpierw będziemy jechać lokalnymi dróżkami wzdłuż wschodniego brzegu rzeki, przez Goławice i Cieksyn. W Popielżynie Dolnym zmieniamy przewodnika – od tej pory będzie nim rzeczka Sona, która właśnie tutaj wpada do Wkry. Punktem kulminacyjnym trasy jest Nowe Miasto i parking nad Zalewem, który możecie kojarzyć z cyklicznych zlotów motocyklowych.
Wracać będziemy wzdłuż zachodnich brzegów Sony i Wkry. Z Nowego Miasta kierujemy się na Joniec, a tam, tuż za mostem na Wkrze, na Borkowo. Następnie przez Błędowo i Kosewko, mijając po drodze efektowny wiszący most, wrócimy do Pomiechówka. Ta trasa to również świetny pomysł na dopełnienie motocyklowego dnia, jeżeli rano macie szkolenie lub trening na pobliskim Torze Modlin i nie czujecie, że się wyjeździliście. Uwaga, można natrafić na szutry, dlatego jeśli kurczowo trzymacie się asfaltu, weźcie poprawkę na przebieg trasy widoczny na mapce, zwłaszcza w okolicach Popielżyna Dolnego.
Łosie w Kampinosie
Kampinoski Park Narodowy – to miejsce oferuje naprawdę sporo wrażeń, ale niezależnie od tego, którą trasę wybierzemy, mocno apeluję o nierobienie tzw. trzody. Szanujmy spacerowiczów, rowerzystów i lokalnych mieszkańców. Jeździjmy spacerowo, bez kurzenia, możliwie cicho. Opcji na wytyczenie fajnej trasy jest tu multum, moja jest tylko jedną z propozycji.
Zaczynamy na warszawskim Bemowie, skąd jedziemy do Starych Babic, a stamtąd na Lipków i Truskaw. Tam wjedziemy do Puszczy Kampinoskiej, dziurawą szutrówką która następnie przejdzie w kamienny bruk. Jedziemy drogą do Palmir, w których możemy odwiedzić muzeum i cmentarz wojenny. Na tym terenie musimy się trzymać wyznaczonych szlaków, dlatego dojeżdżamy do krajowej „siódemki”, skręcamy w lewo i w okolicach Czosnowa znów zjeżdżamy w stronę lasu. Fajną, krętą szosą przez Truskawkę i Kiścinne dojeżdżamy do DW579 i skręcamy w prawo. Następnie w Sowiej Woli odbijamy w lewo i lecimy na Górki.
Tam, pod pomnikiem bitwy pod Górkami, skręcamy w prawo w stronę Wilkowa. Będzie to zdecydowanie najpiękniejszy odcinek trasy. Wąski, kręty, wśród leśnych nierówności porośniętych mchem. W Nowym Wilkowie skręcamy w lewo i za jakiś czas wpadamy w DW575. Jedziemy nią aż do skrzyżowania z DW705, gdzie odbijamy na południe. Jeżeli godziny są sprzyjające, można dojechać do muzeum Chopina w Żelazowej Woli i odpocząć w tamtejszym parku. Następnie drogą nr 580 przez Leszno wracamy do Warszawy.
Od pałacu do pałacu
Na południe od Warszawy czekają na nas niekończące się sady owocowe oraz liczne pałace z parkami. W wielu z nich funkcjonują dobre restauracje, więc taka wycieczka sielsko-gastronomiczna może być fajnym pomysłem na motocyklową randkę we dwoje. Tutaj również możemy pojechać wieloma różnymi trasami, więc potraktujcie moją propozycję jako punkt wyjścia.
Z Warszawy wyskakujemy trasą S8, z której za Nadarzynem zjeżdżamy na Młochów. Tutaj czeka pierwszy zespół pałacowo-parkowy, a kawałek dalej, w Rozalinie – kolejny. Następne takie obiekty, i to aż dwa, możemy odwiedzić w pobliskim Ojrzanowie. Jadąc plątaniną wiejskich dróg (wskazana nawigacja GPS) najpierw szerokim łukiem omijamy Tarczyn, a następnie kierujemy się w okolice Grójca.
W Osieczku mijamy ładny zalew z restauracją w dawnym młynie wodnym, ja natomiast polecam zjeść gdzie indziej – w Starej Wozowni w kompleksie pałacowym Mała Wieś. Nietanio, ale pysznie. Stąd blisko już do Grójca i ekspresowej „siódemki”, którą można szybko wrócić do Warszawy. Jeżeli macie więcej czasu, polecam spokojną DW722 przez Łoś i Piaseczno.