Dużo szczęścia miał policjant z nowozelandzkiego miasta Christchurch. Podczas jazdy zapaliło się jego BMW R1200RT-P i w ciągu minuty całkowicie spłonęło. Tylko swojej szybkiej reakcji policjant zawdzięcza życie.
Wczesnym rankiem oficer policji patrolujący miasto zatrzymał do kontroli kierowcę samochodu. W aucie znalazł broń i narkotyki, wezwał więc posiłki. Gdy przybyły na miejsce, wsiadł na swój motocykl i ruszył, lecz po przejechaniu kilku metrów zaniepokoił go dym, wydobywający się spod siedzenia. Szybko się zatrzymał i zszedł z maszyny – motocykl w ciągu kilku sekund zajął się ogniem, a wciągu kilkudziesięciu sekund całkowicie spłonął.
Policja rozważa dwa warianty samozapłonu: wyciek paliwa lub uszkodzenie mechaniczne. Wrak jednośladu został przetransportowany do policyjnego laboratorium, gdzie zostanie szczegółowo zbadany.
BMW R1200RT to jeden z najpopularniejszych modeli, używanych przez policję w Europie oraz w USA. Również polskie drogi patroluje kilkadziesiąt takich maszyn w wersji przystosowanej specjalnie dla policji – BMW R1200RT-P.
Oby tylko był to jednostkowy wypadek. Nie życzę nikomu historii znanej Solarisa
Przedostatnie zdjęcie to nie przypadkiem F800ST?
Szymon – już OK.
Policjant był za gruby, motocykl nie dał rady.
zdecydowanie – gdyby policmajster nie woził ze sobą beczki z piwem na wszelki wypadek pod kamizelką i jeździł na ten przykład porządnym moto, a nie złomem z BieMdablju to może by się nie zagrzał.
Proponuję przesiadkę na Hondę :) np. VFR… może 1200? :)
podoba mnie się też pan nowozelandzki sikawkowy co beztrosko przebiera się w pancerz ogniochronny gdy moto pali się w najlepsze, ale lepiej późno niż wcale powiedziała babcia spóźniając się na pociąg :)