Najdłuższe w życiu chwile pod kołami pędzącej ciężarówki przeżył Paul Meikle, 42-letni motocyklista ze Szkocji. Po wjechaniu w dziurę został on na zjeździe z autostrady wyrzucony na środek drogi, prosto pod nadjeżdżającego tira.
Meikle, z zawodu menedżer baru, wybrał się na na motocyklową wycieczkę wraz z 11-osobową grupą przyjaciół, wśród których był też jego ojciec. Gdy cała ekipa zdecydowała się zjechać z autostrady na krótki postój, jadące zaledwie 15 km/h Kawasaki GPZ1100 Meikla wjechało na zjeździe w niewidoczną dziurę. Motocyklista został wyrzucony z siodła i wraz ze swoim motocyklem znalazł się na drodze pędzącej ciężarówki. Jej koła o centymetry ominęły głowę bikera, a on sam został zakleszczony pod naczepą.
Ostatecznie tir się zatrzymał, a przejeżdżająca obok pielęgniarka udzieliła motocykliście pierwszej pomocy. Okazało się, że ma on jedynie stłuczoną nogę i spędzi tydzień w szpitalu. Przez jakiś czas będzie się też poruszał o kulach.
Tymczasem obserwujący całą sytuację ojciec Paula, widząc znikającego pod pędzącą ciężarówką syna zasłabł i został odwieziony drugą karetką do szpitala. Nie stwierdzono u niego żadnych problemów i został szybko wypisany.
– Gdy leciałem pod ciężarówkę myślałem, że już nie żyję. Miałem wyjątkowy fart – kilka centymetrów brakowało, by na mnie najechała – opowiada Paul. Nigdy już nie wsiądę na motocykl. Obiecałem to swojej dziewczynie – dodaje.