Ostatnio głośno zrobiło się o tzw. Usage Based Insurance. Co to takiego? To nic innego, niż indywidualne ubezpieczenie komunikacyjne pojazdu, którego wartość składki zależy od… stylu jazdy kierowcy auta. Choć w Polsce dopiero trwają pracę nad tym rozwiązaniem, to sprawdza się już ono m.in. w Stanach Zjednoczonych czy Włoszech.
Na obecną chwilę składki ubezpieczeniowe naliczane są na podstawie ogólnych statystyk, czyli szkodowości. Mimo przysługujących im zniżek za bezszkodową jazdę, wielu kierowców nie zgadza się z takim podejściem firm ubezpieczeniowych, gdyż to nic innego jak odpowiedzialność zbiorowa. Może i tędy droga? W końcu, gdy na twoim osiedlu zamontowano indywidualne liczniki na wodę, konsumpcja tego medium drastycznie spadła…
Ale wracając do szczegółów. W Kielcach podpisano właśnie umowę o współpracy między Politechniką Świętokrzyską, Siecią Badawczą Łukasiewicz – PIMOT oraz firmą Globtrak Polska sp. z o.o.. Współpraca tych firm doprowadzić ma do stworzenia systemu kontroli kierowców, który monitorował będzie ich zachowania na drodze, określał ich profil i dostosowywał indywidualnie stawkę ubezpieczenia do ich stylu jazdy. Ryzykant i pirat drogowy zapłaciłby więcej, kierowca jeżdżący zgodnie z przepisami – mniej. Uczciwie?
Przeczytaj koniecznie: Gdzie kupisz najtańsze ubezpieczenie OC i AC na motocykl? Nasz ranking
Na początku programem mają zostać objęte floty pojazdów należące do dużych przedsiębiorstw. Jeżeli rozwiązanie się sprawdzi i przejdzie tę fazę testów, zostanie rozszerzone także dla zwykłych obywateli. Dane system czerpałby z elektroniki fabrycznie zamontowanej na pokładzie aut, która zbiera informacje o eksploatacji pojazdu.
Dane zbierane przez właściciela floty samochodów przekazywane byłyby ubezpieczycielowi jako mocny argument do obniżenia stawki ubezpieczenia. Przesyłanie danych miałoby odbywać się automatycznie dzięki przekaźnikom GPS oraz telematyce.
Przeczytaj koniecznie: Dlaczego ubezpieczenie OC jest obowiązkowe
Wprowadzenie takie systemu będzie motywowało kierowców do spokojniejszej jazdy, co powinno wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Przedsięwzięcie warte 4.3 mln zł realizowane będzie przez dwa lata, głównie ze środków unijnych (3,8 mln zł).
Rozwiązanie to zapewne trafi również do motocykli – w końcu większość nowinek motoryzacyjnych niezawodnie ląduje w jednośladach, jednak z opóźnieniem rzędu 5-10 lat (wtrysk paliwa, elektronika – ABS, kontrola trakcji).