Zaledwie 400 dolarów, czyli równowartość 1200 złotych, kosztowała Tobiasa Wulsera, szwajcarskiego inżyniera podróż dookoła świata. Skonstruowany przez niego motocykl elektryczny pokonał tę trasę w 80 dni.
Motocykl o nazwie Zerotracer był tematem pracy dyplomowej Tobiasa. Swoją podróżą Wulser chciał udowodnić, że elektryczne motocykle są przyszłością transportu. Do wszystkich znanych już ich zalet – ekologii i niskich kosztów eksploatacji – Szwajcar dodał jednak jeszcze jeden: komfort podróżowania. Zerotracer zapewnia bowiem pełną ochronę przed deszczem, posiada wygodną kanapę dla kierowcy i pasażera oraz wysuwane kółka boczne, które gwarantują stabilność na postoju.
Do podróży dookoła świata nie zniechęciła Tobiasa główna bolączka pojazdów elektrycznych: mały zasięg. Zerotracer nie różni się tu od innych motocykli elektrycznych: na jednym ładowaniu przejedzie zaledwie 250 kilometrów. Aby zniwelować tę niedogodność Szwajcar opracował specjalny zasilacz wraz z systemem uniwersalnych wtyczek i zacisków, który pozwala na naładowanie akumulatora w ciągu czterech godzin ze wszelkich dostępnych źródeł prądu. Jak wspominał po podróży, ładowanie akumulatorów było jego głównym zajęciem na postojach i odbywało się przy każdej możliwej sposobności: na stacjach benzynowych, parkingach, kempingach, w restauracjach i sklepach. Tobias ładował swój motocykl nawet od akumulatorów ciężarówek, o ile ich kierowcy wyrazili na to zgodę.
Na razie konstruktor złożył tylko dwa egzemplarze Zerotracera, chce jednak rozpocząć produkcję seryjną. Snuje też plany rozpoczęcia produkcji “zielonej” ciężarówki z silnikiem elektrycznym.
Zerotracer został zaprezentowany podczas specjalnej wystawy w Abu Dabi. Stąd pochodzą też wszystkie zdjęcia.